Rekonstrukcja

Wszyscyśmy są ciekawi, czy w ramach zapowiadanej tzw. „rekonstrukcji rządu” na jego czele stanie formalnie Gospodarz, główny specjalista do spraw dekonstrukcji kraju.

06.11.2017

Czyta się kilka minut

Z tej okazji dobrze się jest przyjrzeć mechanizmom, które tu tego typu zabiegami rządziły bądź im towarzyszyły.

Zawsze rekonstrukcje tutejszych rządów, co wiemy z niejakiego doświadczenia, ale i z definicji, miały teoretycznie służyć samonaprawie władzy. Zawsze jednak, co jest przecież interesujące, rekonstrukcje te prowadziły do czegoś przeciwnego. Rządy po zdeformowaniu były gorsze. Sformułowanie „rekonstrukcja rządu” odarte z lukru eufemizmu oznacza zatem w naszym języku dekonstrukcję i dziarskie wstąpienie na ścieżkę wiodącą ku upadkowi. Zobaczmy, dlaczego.

Pierwotne składy rządów formowanych po wyborach w założeniu były zawsze – by ująć to sportowo – składami wyjściowymi. Bywali to ludzie absolutnie najlepsi z najlepszych, będący w zasięgu, naturalnie w mniemaniu konstruktorów. Bywało i tak, że byli to po prostu jedyni w miarę cywilizowani kandydaci, potrafiący choćby sylabizować w branży, której mają ministrować. Ich nominacje wynikały z osobliwych mniemań, że takie kandydatury nie wywołają w partii rządzącej żadnego specjalnego kwasu. Usuwanie kogokolwiek z tak czy owak uformowanego gabinetu nigdy tu nie było dyktowane racjami merytorycznymi, a zawsze wynikało z mniej lub bardziej zaawansowanych ryć, a to kolegów, a to towarzyszy partyjnych, a to służb specjalnych.

Zważmy, że usuwań polskich ministrów nigdy nikt nie uzasadnił brakiem kompetencji. Wyrzucać kogoś z pracy dlatego, że się nie zna, skoro został przyjęty właśnie dlatego? Niedorzeczne. Konsekwencją takich założeń przy konstruowaniu gabinetów było uruchomienie następujących mechanizmów. Oto ludzie usuwani, będący przecież prominentnymi działaczami swych ugrupowań, pojmowali swe dymisje zawsze w kategoriach szalenie banalnych. Uznawali w mniej lub bardziej jawny sposób rządy owe i swe ugrupowania za sobie od tego momentu wrogie, które w sposób haniebny pozbawiwszy ich posad i zaszczytów zasłużyły sobie na najgorsze. Uszkodzenie miłości własnej, która w świecie polskich uczuć jest jedyną uprawianą odmianą miłości, ma konsekwencje oczywiste. Pomsta za takie urazy musiała być, i na ogół bywała, przeprowadzana w sposób mniej lub bardziej widoczny dla ludzi szarych. Ktoś mógłby takoż uznać, że u usuwanych mamy do czynienia z błyskawiczną atrofią uczuć wzniosłych wobec zapaści własnego dobrostanu. Nie jest to słuszna uwaga, bowiem od bardzo dawna prócz imitacji nie mamy z uczuciami wzniosłymi w przestrzeni publicznej do czynienia w ogóle.

Co to wszystko oznacza? Ano tyle, że na ich miejsce wskakiwali ludzie jeszcze mniej kompetentni i przypadkowsi. Zawsze rząd zrekonstruowany był osłabiany intrygami odepchniętych, i zawsze, a działo się to prędko, motorem jego istnienia było nader skromne dla interesu ogółu pragnienie przetrwania do wyborów.

Wiedząc już sporo na temat rekonstrukcji, weźmy na warsztat rząd Najpotężniejszej Kobiety Świata (wg „Forbesa”). Otóż rząd ów w sensie zasady praktykowanych metod obsady nie różni się specjalnie od poprzednich. Różni go jednak coś zupełnie nowego: Najpotężniejsza Kobieta Świata (wg „Forbesa”) nim nie rządzi, a zespół ten jest posmarowany klejem przez Gospodarza. Klej ten ma skład nieznany. Odklejenie będzie dla wielu znaczyło coś więcej niźli tradycyjne, a rozrywkowe oczekiwanie na klęskę tych, co w rządzie zostali. Będzie zapewne czasem samotnym, niewolnym od wyobrażeń i rozmyślań o konsekwencjach, a tym samym modlitw, by ów rząd jakkolwiek zrekonstruowany trwał jednak po wsze czasy. Jednym słowem, rekonstrukcja tego rządu będzie bez znaczenia, ale wielkie znaczenie będzie miała wspaniała gra psychologiczna i zespół nowych zachowań, które uruchomi. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2017