Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tekst o księgarni „Antyk” (Zuzanna Radzik „Piwnice wciąż gniją”, „TP” nr 13/2003) dotyczy jednego przypadku, ale jego wymowa jest jednoznaczna i porażająca. Nie chodzi o sam przypadek czy publikację na jego temat, ale o wszystko, co było przedtem i potem. Reakcję tak zwanych Czynników.
W szanujących się społecznościach, organizacjach traktujących poważnie to, co głoszą i czynią, ludzie odpowiedzialni za skandal rezygnują ze stanowisk, zwierzchność grzmi, że tak być nie może i tak dalej. W naszym przypadku przynajmniej podano by do wiadomości, co robi się w sprawie, np. że wypowiedziano umowę o najem kościelnych pomieszczeń albo że antysemickich publikacji pod kościołem nigdy więcej nie będzie. A co mamy? Kilka listów do redakcji, nazywających rzecz po imieniu, i wypowiedź: czy wy tam w Krakowie nie macie większych zmartwień? Gdyby prałat, który to powiedział, usłyszał, co mówi, może by pojął, że on sam już jest wystarczająco wielkim zmartwieniem, nie w Krakowie bynajmniej.
Jak widać, tylko do Zuzanny Radzik powiedziano: niech mowa wasza będzie tak - tak, nie - nie, a co ponad jest, od złego pochodzi. Na skandalistę wyszedł znowu ,,Tygodnik”. Może jeszcze tylko kilka pobożnych dusz westchnie: dzielna ta panna Zuzanna, ale to młode, życia nie zna, porywa się na niepodobieństwa... Incydent kończy się niczym.
Kardynał metropolita książę Adam Stefan Sapieha, gdy doszedł do przekonania, że jedno ze zgromadzeń zakonnych nie postępuje tak, jak należy, pojawił się w klasztorze - po północy! - i rozkazał: w ciągu godziny wynieść się. A było to w najgorszym okresie stalinowskim. Mój Boże, gdzie te czasy.
JAN TOMEK (Kraków)
Listy na ten temat publikowaliśmy też w „TP” nr 14 i 15/2003.