Przyczajony Donieck

Kilka miesięcy temu wielu mieszkańców nie chciało, by Donieck pozostał częścią Ukrainy. Dziś czekają na ukraińską armię, by zrobiła tu porządek. Z SIERGIEJEM KOSJAKIEM, księdzem ewangelickim z Doniecka, rozmawia Zbigniew Rokita

16.08.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Archiwum Prywatne
/ Fot. Archiwum Prywatne

ZBIGNIEW ROKITA: Żyje Ksiądz w Doniecku. Jak pomagacie mieszkańcom?

SIERGIEJ KOSJAK: Na początku koncentrowałem się na działalności religijnej. Od marca prowadzimy „modlitewny maraton”, to już ponad 150 dni: codziennie modlimy się – publicznie, w tym samym miejscu i o tej samej godzinie – o pokój i integralność terytorialną Ukrainy. Gdy sytuacja stała się trudniejsza i zaczęli ginąć ludzie, zaczęliśmy też pomagać ofiarom, ich rodzinom i ludziom, którzy dostali się do niewoli separatystów. Dziś, poza modlitwą, organizujemy lekarstwa i transport w bezpieczne miejsca. To szczególnie ważne od czasu, gdy zaczęła się operacja antyterrorystyczna, a więc regularne walki. Przyjeżdżamy, zabieramy ludzi autami, busami. Zorganizowaliśmy numer telefonu, na który można dzwonić i zapisać się do ewakuacji. Chętnych jest co niemiara. Jeśli mają pieniądze, płacą za paliwo. Jeśli nie, pokrywamy koszty.

Ludzie uciekają z Donbasu?

Teraz tak. Wcześniej myśleli, że uda im się przeczekać wojnę, że ona ich nie dotyczy. Ale gdy zaczęły się walki z użyciem artylerii, uświadomili sobie, że trzeba uciekać. Gorłówka, Szachtiorsk, Torez i przedmieścia Doniecka: stąd głównie uciekają.

Ilu już uciekło?

Z Doniecka blisko co trzeci, czyli około 300 tysięcy.

Szpitale pracują?

Na ogół tak. Wiele z nich zajęli separatyści, leczą swoich, na każdym piętrze jest uzbrojony wartownik. Cywile, którzy trafiają do tych szpitali, chcą z nich jak najszybciej wyjść. Liczba wymagających opieki jest duża, a cywilom często nie poświęca się tyle uwagi, ile wymaga ich stan. W niektórych rejonach Donbasu szpitale są zamknięte, część personelu wyjechała. Brakuje leków, dostawy do aptek są ograniczone. Dotyczy to też np. insuliny dla cukrzyków.

Czego jeszcze brakuje?

W mieście brakuje pieniędzy. Firmy są zamykane, mnóstwo ludzi straciło pracę. Cóż więc z tego, że w sklepach nadal są pełne półki, skoro wielu nie ma pieniędzy, by zapłacić? A ceny szybują w górę. Świadczenia dla emerytów spóźniają się już o półtora-dwa miesiące. Ale nawet gdyby przychodziły, brakuje gotówki: jeśli otrzyma się przelew na konto, trudno wypłacić w banku gotówkę, a nie wszędzie można płacić kartą. Bankomaty działają, lecz są ograniczenia w wypłatach. Nie do dostania są obce waluty.

Starsi ludzie, którzy nie mają pieniędzy i bliskich, są zostawieni sami sobie?

Nie, pomaga im wielu wolontariuszy. Ludzie uczą się czynić dobro. Pomocy potrzebują też ludzie, którzy w Sławiańsku czy Gorłówce stracili dach nad głową i ściągnęli do Doniecka. Nie ma mechanizmu udzielania pomocy, którą powinni dostać uchodźcy, nie wypłaca się zapomóg. Oni są w najgorszej sytuacji. Zajmują akademiki, żyją w komunach. Inni ludzie przynoszą im jedzenie.

Państwo ukraińskie nie może pomóc?

Stara się, ale problemem jest choćby transfer pieniędzy: jest groźba, że przewożone pieniądze przejmą bojownicy. Miesiąc temu napadli na doniecki bank, zabrali 20 mln dolarów.

Banki nie boją się pracować?

Państwowe działają. Z prywatnych część zamknięto, a część zeszła do podziemia.

To znaczy?

Są zamknięte, ale jeśli posiadacz konta zadzwoni na infolinię, otrzyma informację, do którego oddziału ma się zgłosić. Tam dzwoni do drzwi, otwiera ochroniarz. Wszystko zależy od tego, kto jest właścicielem banku. Banki rosyjskie działają, jakby nigdy nic.

A co z wodą?

To zależy od miejsca. W Gorłówce i Krasnoarmiejsku woda z kranu nie leci: zniszczono infrastrukturę. W Doniecku różnie: w niektórych dzielnicach mamy wodę, w innych nie. Tam ludzie czerpią ją z fontann, rzek, kanałów. Trzeba wszystko dowozić, a komunikacja to kolejny problem. Część mostów czy infrastruktury kolejowej zniszczono. Wciąż można dojechać pociągiem z Doniecka do Kijowa, choć pociągi jeżdżą rzadziej i brakuje biletów. Nie wszyscy odważają się jeździć autami: właściciele lepszych pochowali je z obawy przed konfiskatą, jeżdżą głównie stare.

Na ulicach jest bezpiecznie?

Ludzie wychodzą z domu tylko, gdy muszą: na zakupy, do pracy. Gdy kończy się dzień roboczy, wszyscy siedzą w domach. Do niedawna milionowe miasto teraz jest opustoszałe. Mieszkańcy boją się walk i bojowników, którzy mogą podejść do każdego i zabrać ze sobą, bez wyjaśnień. Poza tym wprowadzili godzinę milicyjną. Miasto wydaje się więc wieczorami martwe, ale to złudzenie – wszyscy są ukryci.

Ludność czeka na ukraińską armię? Zajęcie przez nią miasta może oznaczać ciężkie walki.

W ostatnich miesiącach wiele się zmieniło. Gdy zaczynały się pierwsze niepokoje, wielu mieszkańców miasta nie chciało, aby Donieck pozostał częścią Ukrainy. Ale z czasem się rozczarowali. Okazało się, że Rosji, na którą liczyli, Donbas wcale nie jest potrzebny. Zrozumieli, że toczący się na ich oczach konflikt to sztuczny spektakl. Czekają więc na ukraińską armię, która zaprowadzi tu porządek. Ludzie mają dość chaosu, wojny, porwań. Tego, że ktoś może ich zabić podczas spaceru. Większość boi się więc bitwy o Donieck, ale z drugiej strony czeka na jej rezultat: chce, aby separatystów przegoniono na cztery wiatry.


SIERGIEJ KOSJAK jest protestanckim duchownym, pracuje w Doniecku. Ma 38 lat, urodził się w pobliskiej Makiwce. Mąż i ojciec dwojga dzieci (młodsze ma kilka miesięcy). W maju był więziony przez jakiś czas przez Rosjan z „Donieckiej Republiki”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz zajmujący się Europą Wschodnią, redaktor dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”. Autor książki „Królowie strzelców. Piłka w cieniu imperium”, Czarne 2018.  Za wydany w 2020 r. reportaż „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” otrzymał podwójną… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2014