Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rozumiem, że wolą redakcji "Tygodnika Powszechnego" jest wyjaśnienie spraw, a nie ich zaciemnianie. Chcę więc oświadczyć: moim nieszczęściem stała się pewna praca magisterska, o której poprawienie mnie poproszono. Jak się okazało, był to pretekst do nawiązania ze mną znajomości przez autora (o ile rzeczywiście był autorem) tej pracy, a w istocie - jak się okazało - funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa. Dopóki rozmowy między nami toczyły się o wszystkim i o niczym, nie przychodziło mi do głowy, że sam fakt rozmowy z tego rodzaju człowiekiem może szkodzić. Zrozumiałam to za późno, kiedy tematy zaczęły się groźnie konkretyzować. Poprosiłam więc w końcu lat 70. (i zostało to nagrane) o danie mi "świętego spokoju" i przerwanie rozmów. Moja decyzja wywołała wściekłość. Czułam wówczas i noszę do dziś tę bojaźń, że zemsta mnie nie ominie. Bogiem a prawdą, co ja mogłam takiego ważnego, poufnego czy tajnego dotyczącego redakcji przekazać mojemu rozmówcy? Starałam się innym nie szkodzić. Jednakże swoją ówczesną postawę oceniam co najmniej jako naiwność, lekkomyślność, nieroztropność, głupotę - jest to do dziś mój ból nie do przezwyciężenia. Dlatego wszystkich, którym przeze mnie mogła się stać jakaś krzywda, czy choćby z mojego powodu musieli się wstydzić czy zasmucić, bardzo, bardzo serdecznie przepraszam.
SABINA KACZMARSKA
była adiustatorka w redakcji "TP"
Kraków, 20 marca 2006 r.