Prowizorka na lata

Zamykanie się korporacji prawniczych i nierzetelność przeprowadzanych przez nie egzaminów na aplikacje krytykują tak profesorowie i studenci, jak Rzecznik Praw Obywatelskich, organizacje pozarządowe i media.

13.03.2005

Czyta się kilka minut

Dowodem m.in. dyskusja na łamach “TP" wywołana tekstem Michała Kłaczyńskiego “Nieliczni, niedostępni, nietani" (“TP" nr 20//2002). Korporacjom zarzuca się utrudnianie dostępu do pomocy prawnej przez ograniczanie liczby uprawnionych do jej świadczenia; brak konkurencji - co źle wpływa na ceny, jakość usług i poziom etyczny prawników - oraz obiektywnych kryteriów naboru; uznaniowość i nepotyzm. Korporacje były jednak nieczułe na krytykę, zaś aplikacja stała się de facto główną drogą do zawodu, a gdy chodzi o młodych prawników - jedyną (nie dla nich przecież habilitacja czy staż w zawodzie sędziego lub prokuratora).

Choć o kryteriach naboru decydowały korporacje, a kontrola państwowa nie była zbyt wnikliwa, korporacje przegrywały procesy przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. Wreszcie Trybunał Konstytucyjny, wyrokiem z 18 lutego 2004 r., uchylił przepisy oddające pole samorządom zawodowym i nałożył obowiązek uregulowania naboru do zawodów ustawą. W 2002 r. zaczął działać międzyresortowy zespół ds. funkcjonowania samorządów zawodowych, a Rada Ministrów wytknęła korporacjom nieprawidłowości. Poza wymienionymi, także słabość kontroli samorządowej i źle rozumiany solidaryzm zawodowy. Powstały kolejne wersje projektu ustawy i choć prace przerwano w 2003 r., w marcu owego roku do Sejmu wpłynął projekt przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość oraz grupę młodych prawników “Fair Play".

Tak prace rządowe, jak projekt PiS spotkały się z ostrą reakcją korporacji. Zarzucano im, że “na populizmie i demagogii chcą robić interesy niektórzy ludzie z kręgu władzy". Naczelna Rada Adwokacka stwierdziła zaś: “Nade wszystko jednak [ustawa] jest projektem odwołującym się do wątpliwych założeń aksjologicznych, w istocie rzeczy do sloganów ideologicznych, nastawionych na pozyskanie poklasku elektoratu, którego część skłonna jest poszukiwać przyczyn swych niepowodzeń zawodowych w instytucjach i systemie szkolenia prawników, nie zaś w sobie samych, w swoich brakach i subiektywnych odczuciach niespełnienia". Próbowano też wstrzymać prace Sejmu.

Mimo to podkomisja sejmowa opracowała projekt zmian w dostępie do zawodów prawniczych. Przekazuje on odpowiedzialność za rekrutację ministrowi sprawiedliwości, który z samorządami zawodowymi organizowałby nabór na aplikacje i egzaminy zawodowe. W skład komisji egzaminacyjnych wchodziliby przedstawiciele ministra i korporacji, ale też sędziowie, prokuratorzy i naukowcy. Pytania przygotowywałyby służby ministra, zaś egzamin na aplikację miałby formę testu. Te same komisje przeprowadzałyby egzaminy zawodowe. Projekt przewiduje także inne niż aplikacja drogi dochodzenia do zawodu, w szczególności dla prawników z pięcioletnim stażem, referendarzy, asystentów sędziego, doktorów prawa. Opiera się na założeniu, że dostęp do zawodu, a nie aplikacja, jest celem. Co ważne, po raz pierwszy donośnie zabrzmiał głos środowiska nie zgadzającego się z oficjalną opinią adwokatury i radców prawnych - w 2004 r. kilkadziesiąt kancelarii prawniczych zaproponowało rezygnację z aplikacji i wprowadzenie rocznego kursu przygotowawczego, dwuletniej praktyki i zawodowego egzaminu państwowego.

W takich okolicznościach pojawia się projekt rządowy, firmowany przez ministra sprawiedliwości Andrzeja Kalwasa, wieloletniego prezesa Krajowej Rady Radców Prawnych. Nabór na aplikacje miałby pozostać w gestii samorządów zawodowych. Rezygnuje się z pytań z tzw. wiedzy ogólnej, ustala limit punktów do obowiązkowego zdobycia, postuluje przeprowadzanie konkursów w tym samym czasie w całym kraju oraz możliwość obserwacji egzaminu ustnego przez przedstawiciela wydziału prawa. W skład komisji egzaminacyjnych wchodziliby jednak w większości przedstawiciele korporacji. Poza tym projekt przewiduje w części pisemnej egzaminu, obok testu, opracowanie dwóch zagadnień prawnych i część ustną, pozwalającą na dowolność. Projekt nie zajmuje się egzaminami zawodowymi, nie przewiduje też innych niż aplikacja dróg do zawodu.

To właściwie utrzymanie status quo z kosmetycznymi zmianami. Projekt, przedstawiany jako doraźny, ma jedynie umożliwić szybkie przeprowadzenie zablokowanego wyrokiem TK naboru na aplikacje. Czy nie lepiej było jednak uchwalić gotowy projekt podkomisji sejmowej? Rozwiązania przejściowe “lubią" trzymać się latami.

ŁUKASZ BOJARSKI pracuje w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Prof. ZBIGNIEW HOŁDA jest wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego, adwokatem i członkiem zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Projekt ministra znajduje się na , zaś “Tygodnikowa" dyskusja na

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2005