„Proces” Hrabala

27.04.2003

Czyta się kilka minut

1. W roku 1967 sławny już wówczas w swej ojczyźnie Bohumil Hrabal wydał w praskim wydawnictwie Mlada fronta antologię, w której prezentował prozę pisarzy szczególnie dla siebie ważnych. Książka nosiła tytuł „Bohumil Hrabal prezentuje...” („Bohumil Hrabal uvadi...”) i zawierała teksty dziewięciu autorów, nie tylko często wspominanego w związku z autorem „Pociągów pod specjalnym nadzorem” Jarosla-va Haska (na Zachodzie mówiono nawet niekiedy o Hrabalu jako o „Hasku socjalizmu”), ale i Karla Jaromira Erbena, Jana Nerudy, Jakuba Demla, Ignata Hermanna, Ladislava Klimy, Vladimira Holana, Richarda Weinera i Franza Kafki.

Już we wstępie do tej antologii mowa jest o „pięcioramiennej gwieździe”, o pięciu wielkich pisarzach z Czech, Hasku, Kafce, Klimie, Weinerze i Demlu. Później tę pięcioramienną gwiazdę Hrabal będzie wielokrotnie wspominał w różnych wywiadach i rozważaniach. W wywiadzie-rzece, przeprowadzonym przez Laszló Szigetiego („Kicky na kapesmku”, w Polsce rzecz ukazała się niedawno w przekładzie Aleksandra Kaczorowskiego pt. „Drybling Hidegkutiego”) o pisarzach tych jednoznacznie mówi, że uważa ich za swoich mistrzów.

W twórczości dwu z nich, niemieckojęzycznego Kafki i czeskojęzycznego Weinera (po polsku ukazał się m.in. jego tom opowiadań „Sobowtóry” oraz powieść „Gra na serio”), wielce eksponowane miejsce zajmuje temat egzystencjalnej winy niezawinionej: immanentnie wpisanej w ludzkie istnienie winy, za którą człowiek musi zostać ukarany. „Proces” Kafki, jak wiadomo, traktuje między innymi właśnie o tym: Józef K. zostaje przecież aresztowany i wytacza mu się proces, mimo że nie popełnił żadnej zbrodni. Z Weinera wystarczy zacytować następujący fragment opowiadania „Puste krzesło”: „I pojąłem, że nigdy wobec niego nie zawiniłem, natomiast kara, jaka mnie spotkała, spotkała mnie za ową moją Wielka Winę, która nie odnosi się ani do rzeczy, ani do ludzi, która płodzi zło nie poprzez przedmioty, ale bezpośrednio, sama z siebie, zło utajone i jałowe, przekleństwo mojego życia. (...) A wszystko, co tu surowo, po barbarzyńsku spisałem, do czegóż innego może służyć jak nie do druzgocącego wyznania: tonę w Winie, zachłystuję się nią, brodzę w grzechu -i nie znam go, i nigdy nie poznam” (przekład Andrzeja Piotrowskiego).

2. Właśnie Kafka i Weiner natychmiastukończoną w listopadzie 1983 r. prozę Hrabala „Auteczko” („Autźcko”). Opisując złapanego przez koty króliczka, narrator natychmiast się z nim porównuje: „Ja też stałem jak ten króliczek, często tak stałem w życiu i byłem sądzony za rzeczy, których nie zrobiłem, byłem sądzony jedynie za to, że istniałem (...)”. Oto „Proces” Bohumila Hrabala. W wywiadzie-rzece twórca stwierdził, że napisał „Auteczko” „jako akt oskarżenia przeciwko samemu sobie”, ale że oskarżenie to dotyczy całego świata.

Narrator nie tylko w tym jednym miejscu tekstu „Auteczka” wspomina o swoim poczuciu winy, poczuciu, które dręczyło go już w dzieciństwie. „Już wtedy patrzyłem na ludzi jak winowajca. Zdarzało się, że przejeżdżający na rowerze obcy mężczyzna, kiedy na niego spojrzałem, złaził z roweru i dawał mi po gębie, a potem jeszcze spluwał i z poczuciem sprawiedliwości znów wsiadał na rower i jechał dalej. A ja w drodze do albo ze szkoły, trzymałem się za twarz i wstydziłem się tego, że coś zawiniłem, coś tak strasznego, że obcy faceci mogli wyczytać z mojej bezczelnej twarzy jakieś przewiny i ukarać mnie”. Ta scena jest groteskowa. Nie darmo narrator nazywa siebie „królem komików”. Komik przewraca się, z całej siły wali gębą w bruk i to jest śmieszne. Ale samemu klownowi niekoniecznie jest wesoło.

Wydaje się w pewnym momencie, że wina jest konkretna i że można ją odpokutować. Narrator sądzi, że wypadek samochodowy, któremu uległ, to kara za zabicie dwu kotek, których pozbył się, nie mogąc sobie dać rady z nadmiarem kotów na swojej parceli w Kersku. Ale wina okazuje się głębsza i ta prawda nie będzie nar-ratorowi oszczędzona. Jej poznanie to temat epilogu, opowiadającego historię nieudanej próby uratowania łabędzicy, która przymarzła do lodu. „I zakrzyczałem w ciemny poranek, bo dotarła do mnie gorzka świadomość, że jako król czeskich komików mogę iść z tą historią po zaliczkę, tyle że już nie do wydawnictwa Spisovatel, ale do samej centrali, lecz nie śmierci, tylko piekła, gdzie sam siebie będę smażył na wyrzutach i na poczuciu winy i hańby, które będą mnie prześladować aż do wieczności... do samego serca nieodgadnionych następstw...”.

Wszystko zdarzyło się, bo zdarzyć się musiało, narrator zabił koty, bo musiał je zabić, sam nie wie dlaczego, ale musiał.Ta wina, owo zabójstwo porównywane w książce ze zbrodnią Raskolnikowa, to tylko przejaw wielkiej winy, za którą nie sposób odpokutować. Nie darmo Hrabal napisał większość swoich dzieł w czasach, kiedy egzystencjalizm był filozofią niezwykle wpływową, bo wyjątkowo dobrze harmonizował z ich niepokojami. Nie darmo autor „Auteczka” uważa się za ucznia pisarzy słynnej Grupy 42, której filiacje z myślą egzystencjalistyczną są niepodważalne.

W bezwzględnej analizie własnej osoby narrator sięga jednak jeszcze głębiej, pod poczucie winy, sugerując w pewnym momencie, że może komik do pewnego stopnia gra komedię, że w swym samoudręczeniu nie jest całkiem bezinteresowny: „I wtedy zrozumiałem, dlaczego artyści kochają cierpienie (...) dotarło do mnie, dlaczego poeci i malarze upijają się do nieprzytomności, ponieważ potrzebują cierpienia, żeby lepiej widzieć, żeby, kiedy już sięgnęli dna swojego upadku, ujrzeć to, czego nie widzą ci drudzy, co dotyka samej istoty człowieczeństwa i tego, co wokół”. Hrabal to pisarz bardzo świadomy, wie, że nawet w najszczerzej przeżywanym bólu artysta szuka podniety dla swojej sztuki. To sztuka okazuje się najważniejsza: „nie chciałem się wieszać, chciałem zostać na świecie, chciałem jeszcze coś napisać”.

3. Podtytuł „Auteczka” brzmi „ballada”.

• Skąd takie określenie gatunkowe? Można wskazać na fakt przemieszania fabuły z osobistym wyznaniem i ekspresją własnej psychiki, można wskazać na liczne powtórzenia, pełniące funkcję swoistych balladowych refrenów. Wolno jednak to określenie chyba odczytać także tak, że chodzi tu o jakiś gatunek pograniczny, o gatunkowe czy rodzajowe pogranicze. Ale nie o pogranicze liryki i epiki, jak w tradycyjnej balladzie, tylko fikcji i autentyku.

Zauważmy, że narrator nazywa się Bohumil Hrabal i że porównanie faktów przytoczonych w „Auteczku” z faktami znanymi z biografii jego autora pozwala na utożsamienie malarza i postaci na namalowanym przezeń obrazie. Hrabal istotnie miał domek w Kersku, istotnie były tam liczne koty, istotnie uległ wypadkowi samochodowemu, istotnie chodził do knajpy „Pod Złotym Tygrysem”... itd. Nic dziwnego, że „Auteczko” można było zilustrować, jak uczynił to polski wydawca, zdjęciami jego autora. Ta specyfika gatunkowa sygnalizowana jest w prologu utworu, mającym postać wywiadu z pisarzem: „punkt wyjścia zawsze jest autentyczny, na początku zawsze jest zdarzenie, przeżycie. Ale ta tkwiąca w człowieku skłonność do figli nie daje mi spokoju, więc posługując się wyobraźnią, porządkuję bieg wydarzeń inaczej. I tak jak soki zmieniają się w wino, a brzeczka w piwo, ja dosypuję do autentyczności drożdży uściślającej fantazji”.

Pod tym względem mistrzem Hrabala nie jest już przede wszystkim Kafka ani Weiner, tylko Jakub Deml, inny wierzchołek jednego z ramion pięcioramiennej gwiazdy. Późna twórczość Hrabala to właśnie balansowanie między fikcją i autentykiem. Taka jest trylogia autobiograficzna „Wesela w domu”, takie są utwory składające się na „Listy do Kwiecieńki”. Na pierwszym planie jest tu zawsze sam autor, a pierwiastek autentyzmu nieodmiennie odgrywa ogromną rolę. To przesunięcie ku autentyzmowi i eksponowaniu własnej osoby ktoś powinien kiedyś zanalizować na tle ogólnych tendencji w całej literaturze czeskiej i światowej tego okresu. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (17/2003)