Prawo trzeba egzekwować

Ks. Piotr Majer, profesor prawa kanonicznego: Poprzednie przepisy nie wymagały, by biskup zawsze i w każdym przypadku reagował na przestępstwa poprzez proces karny. To przyczyniło się do myślenia, że prawo karne wprawdzie jest, ale nie trzeba go stosować.

07.06.2021

Czyta się kilka minut

 / EPISKOPAT.PL
/ EPISKOPAT.PL

EDWARD AUGUSTYN: Papież Franciszek zaostrzył kościelne prawo karne. Dlaczego?

KS. PIOTR MAJER: Zmiany postulowano od dawna. Już w 1988 r., a więc pięć lat po promulgowaniu obowiązującego do dziś Kodeksu Prawa Kanonicznego, kard. Joseph Ratzinger, wówczas prefekt Kongregacji Nauki Wiary, zauważał problemy w stosowaniu prawa karnego. W liście do prefekta Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych pisał, że biskupi nie korzystają z tego prawa. Zauważał m.in., że jeśli jakiś kapłan dopuszcza się przestępstwa, to sugeruje się mu, by poprosił o dyspensę od pełnienia obowiązków kapłańskich i celibatu, i przeszedł do stanu świeckiego. Tymczasem – pisał kard. Ratzinger – w prawie kanonicznym dyspensa jest określana jako łaska. Dlaczego więc zamiast ukarać przestępcę, okazuje mu się łaskę? Dlaczego po prostu nie usuwa się go za karę ze stanu duchownego? Zarówno on sam, jak i cała wspólnota Kościoła powinni wiedzieć, że dopuścił się przestępstwa i został ukarany.

Winne były przepisy prawa czy ludzie, którzy się do nich nie stosowali?

Narzędzia prawne były do dyspozycji, ale stosowano je nieumiejętnie. Choć samo prawo też nie wymagało od biskupa, żeby zawsze i w każdym przypadku reagował poprzez proces karny. Wciąż przecież obowiązuje kanon 1341, który stanowi: „Ordynariusz powinien zadbać o wszczęcie postępowania sądowego lub administracyjnego celem wymierzenia lub deklarowania kary dopiero wtedy, gdy uzna, że ani braterskim upomnieniem, ani naganą, ani też innymi środkami pasterskiej troski nie można w sposób wystarczający naprawić zgorszenia, wyrównać naruszonej sprawiedliwości i doprowadzić do poprawy sprawcy”. A także kan. 1344, zgodnie z którym nawet gdy prawo nakazuje wymierzenie kary, sędzia może karę odroczyć, wymierzyć karę łagodniejszą lub zastąpić ją pokutą. Nowe prawo pozostawia wprawdzie taką możliwość, ale korzystanie z niej warunkuje tym, czy sprawca naprawił wyrządzone szkody oraz czy taka zbyt łagodna reakcja nie spowoduje zgorszenia.

Przepisy z 1983 r. często pozwalały na uznaniowość w podejściu do przestępstw i stawiały na łagodne formy oddziaływania, jak perswazja, dobry przykład, upomnienie, nałożenie pokuty. To utrudniało egzekwowanie prawa ze stanowczością, a przynajmniej nie motywowało przełożonych do stosowania surowszych środków.

Kodeks ogłoszony przez Jana Pawła II w 1983 r. był zbyt liberalny?

To wynikało z ogólnej atmosfery po Soborze Watykańskim II, kiedy toczyły się prace nad nowym kodeksem. Panowało przekonanie, że nie ma już miejsca na suche przepisy prawa, bo przecież Kościół jest wspólnotą miłości. Niektórzy wręcz uważali, że prawo karne nie jest już w Kościele potrzebne. Dlatego bardzo złagodzono kościelne prawo karne. Liczbę kanonów w Księdze VI, która zawiera regulację sankcji karnych, znacznie zmniejszono. Niektóre przestępstwa zniknęły z kodeksu zupełnie, inne zostały ujęte przy użyciu bardzo ogólnych formuł. Podobnie było z możliwymi do zastosowania karami. Nierzadko były one fakultatywne i nieokreślone (sprawca może zostać ukarany sprawiedliwą karą). W nowym prawie kary uznaniowe wprawdzie pozostają, ale mniej jest przypadków, w których mogą być zastosowane. Częściej też wskazuje się konkretną karę, którą powinien ponieść przestępca, zamiast pozostawiać jej określenie uznaniu sędziego.

Może wtedy do uproszczenia przepisów przyczyniło się także tempo prac? Karol Wojtyła został papieżem w 1978 r. i pięć lat później zmienił cały kodeks. Tymczasem teraz prace tylko nad jedną księgą trwały 14 lat.

Ależ nie! Przecież prace nad reformą kodeksu nie zaczęły się z pontyfikatem Jana Pawła II! Trwały już od lat 60., a nawet zaczęły się jeszcze wcześniej, przed Soborem Watykańskim II. Reformę prawa zapowiadał jeszcze Jan XXIII na początku swego pontyfikatu. Potem ją wstrzymano na czas soboru, czekając na jego wytyczne, ale pod koniec soborowych obrad ruszyły na nowo i przyniosły efekt w postaci kodeksu promulgowanego później przez Jana Pawła II.

Czy szokujące nas dziś skandale, na przykład pedofilskie, to owoce tamtej liberalizacji?

Sądzę, że tak. Przepisy nie wymagały, by biskup zawsze i w każdym przypadku reagował na przestępstwa poprzez proces karny. To przyczyniło się do myślenia, że prawo karne wprawdzie jest, ale nie trzeba go stosować. Ale w przypadku przestępstw wykorzystywania nieletnich pobłażliwość skończyła się w 2001 r., gdy Jan Paweł II wprowadził pierwsze surowe normy, potem znowelizowane w 2010 r. przez Benedykta XVI i jeszcze zaostrzone przez papieża Franciszka. W tej materii najnowsza reforma Księgi VI akurat niewiele zmienia, przynajmniej gdy chodzi o kary.

A w przypadku innych przestępstw?

Po pierwsze kodeks znacznie ogranicza uznaniowość: biskup będzie miał obowiązek ukarać sprawcę. Po drugie zwiększa się liczba przestępstw jasno określonych przez przepisy prawa: tam, gdzie do tej pory mówiło się ogólnie o nadużyciach władzy czy urzędu, dziś wymienia się konkretne przestępstwa, np. nadużycia finansowe. Po trzecie zwiększa się katalog kar, z których biskup może korzystać. Wcześniej nie bardzo miał z czego wybierać. Dochodzą na przykład kary finansowe: grzywna czy pozbawienie części lub całości wynagrodzenia. I po czwarte – duży nacisk kładzie się na obowiązek naprawienia szkód wyrządzonych przez sprawcę. Na przykład kanon 1344 stanowi, że z kary można będzie zwolnić dopiero po naprawieniu szkód wyrządzonych przez sprawcę.

Zatrzymajmy się na chwilę przy nowych przestępstwach. Czy nadużycia finansowe nie były dotąd karane?

Była taka możliwość, tyle że należało ją wyprowadzić z ogólnych przepisów, co wymagało odpowiedniej ich interpretacji. Teraz przepisy zostały skonkretyzowane. Takie dookreślenie nazywamy w języku prawnym typizacją czynów zabronionych. Ułatwia ono przełożonemu stosowanie prawa. Innym przykładem takiego ukonkretnienia jest nowy kan. 1392, który stanowi o porzuceniu posługi kapłańskiej. Na jego podstawie będzie można ukarać – nawet wydalić ze stanu duchownego – np. kapłana, który przez sześć miesięcy nie podejmie posługi w parafii wyznaczonej mu przez biskupa.

Do tej pory takie zachowanie nie było karane?

Było, ale jedynie na podstawie ogólnego kanonu o nieposłuszeństwie władzy kościelnej. W tej chwili przepis jest bardzo konkretny.

Czy takie ścisłe wyliczanie kar to nie powrót do ducha prawa przedsoborowego?

Na pewno nie. Wtedy mieliśmy do czynienia z dużo bardziej skrupulatnym podejściem do prawa karnego i o wiele bardziej drobiazgowym wymienianiem przestępstw. Na przykład zabronione było czytanie ksiąg objętych indeksem, ale kanoniści mówili, że – owszem – czytanie jest zabronione, ale przeglądanie już nie. Więc zastanawiano się, ile stron trzeba przeczytać, żeby uznać, że to już czytanie, a nie tylko przeglądanie książki. Albo sporządzano interpretacje, że podlega karze ten, kto czyta na głos, ale ten, kto słucha, już nie. Na pewno nie wracamy więc do kodeksu z 1917 r., choć rzeczywiście niektóre przestępstwa w nim obecne, a potem usunięte, teraz zostały przywrócone. Na przykład udzielenie sakramentu osobie, której nie powinno się go udzielać.

Czyli, mówiąc wprost, zakaz udzielania święceń kobietom.

Nie tylko. Mówimy o nowej wersji kanonu 1379. I co ciekawe, o ile paragraf 3 mówi rzeczywiście o próbie udzielenia święceń kobiecie, to kolejny przewiduje karę za udzielenie sakramentu każdej osobie, której prawo zakazuje jego przyjęcia. To ciekawy przepis, bo może być zastosowany przy udzielaniu Komunii Świętej niektórym niekatolikom albo osobom, które są publicznymi grzesznikami. Jak też przy udzieleniu święceń komuś, kto ma np. inklinacje pedofilskie czy inne zaburzenia. Jeżeli biskup tego nie zbada, nie usunie takiego człowieka z seminarium, udzieli mu święceń, naraża się na sankcje.

Mówiliśmy o nowych przestępstwach, teraz krótko o nowych karach.

Mówi o nich właśnie kanon 1336. To spis tzw. kar ekspiacyjnych, które dawniej nazywano odwetowymi. To katalog dużo obszerniejszy niż dotąd.

Jest ich 15, podzielonych na kary nakazu, zakazu i pozbawienia urzędu, prawa, wynagrodzenia.

A do tej pory nawet jeśli biskup chciał wymierzyć karę, to nie miał zbyt wielu możliwości, bo kary ekspiacyjne zamykały się w skromnym katalogu. Myślę, że kary i ograniczenia, które spotkały ostatnio niektórych polskich biskupów, a więc zakaz publicznych wystąpień, zakaz udziału w celebracjach liturgicznych, właśnie znalazły się w nowym kodeksie.

Dotąd nie miały podstaw prawnych?

Miały, choć trzeba było dokonać umiejętnej wykładni prawa. Na przykład nie było dotąd w kodeksie kar grzywny czy też pozbawienia w całości lub części wynagrodzenia. A jednak zdarzało się, że sędzia kościelny taką karę wymierzał, wyprowadzając ją z innego przepisu, ograniczającego prawa czy przywileje. Teraz kary są podane na tacy. Biskup czy przełożony będzie wiedział, że może je stosować.

Pojawiła się też możliwość suspendowania osób świeckich.

Dość zaskakująca. Dotychczas obowiązujący kanon 1333 określa, że kara suspensy może dotyczyć jedynie duchownych. W nowej wersji kanonu takiego dookreślenia już nie ma. Można zatem odnosić go także do świeckich pełniących urzędy kościelne i suspendować ich, czyli zawieszać w pełnieniu urzędu lub funkcji.

A jak to możliwe, że dopiero teraz pojawiła się w Kodeksie Prawa Kanonicznego zasada domniemanej niewinności?

Pojawiła się explicite, zapisana wprost (kan. 1321), ale przecież zawsze była i obowiązywała. Choćby dlatego, że zawsze każde przestępstwo należało udowodnić, a nie domniemywać. To nie oskarżony musiał dowodzić swej niewinności, tylko oskarżyciel miał mu udowodnić winę. Ale rzeczywiście, wprost takiego przepisu nie było.

Czy od grudnia, kiedy wejdą w życie nowe przepisy, prawo będzie bardziej przestrzegane?

Na pewno będzie można je lepiej egzekwować. Do tej pory biskupi nie zawsze byli zobowiązani do korzystania z prawa karnego. A przecież to jest ważne narzędzie ich pasterskiej posługi, bo stosowanie kar również ma służyć zbawieniu człowieka. Ostatni kanon kodeksu stanowi, że dobro dusz musi być zawsze najwyższym prawem. Kara ma skłonić przestępcę do poprawy, zmiany postępowania, pokuty – mając na względzie także to, że kiedyś stanie on przed Panem Bogiem. Kara ma być także środkiem leczącym ranę, którą przestępstwo jednego wiernego wyrządziło całemu Kościołowi. Taką raną jest zgorszenie – rozumiane nie jako oburzenie wywołane niemoralnym postępkiem, naruszenie czyjegoś poczucia przyzwoitości, ale zły wpływ, czyli demoralizacja. Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina, że „zgorszenie jest postawą lub zachowaniem, które prowadzi drugiego człowieka do popełnienia zła” ( 2284). Tak dzieje się zwłaszcza w przypadku tych przestępstw, których sprawcami są osoby mające być dla innych przykładem. Zgorszyć kogoś, to znaczy przyczynić się do upadku jego wiary i moralności.

Każda sankcja ma znaczenie zarówno represyjne, jak i lecznicze. Winnemu należy „odpłacić” za zło, jakiego się dopuścił, ale także uleczyć – i jego samego, i całą zranioną wspólnotę. Wymierzając karę w ten sposób przywraca się naruszoną sprawiedliwość. Biskup, który nie korzystałby z takiego narzędzia, byłby po prostu złym pasterzem. ©

KS. DR HAB. PIOTR MAJER jest profesorem Wydziału Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.


Czytaj także: Zapowiadana od dawna korekta kodeksu prawa kanonicznego stała się faktem. To największa zmiana od 1983 r., kiedy to Jan Paweł II zreformował system prawny w Kościele.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2021