Poza społecznością

Władza i społeczeństwo w PRL- tom studiów ofiarowanych prof. Andrzejowi Paczkowskiemu przez czniów i współpracowników z okazji jego 65. urodzin - jest książką mogącą wzbudzić zainteresowanie najnowszą historią Polski nawet u osób całkiem dotąd wobec niej obojętnych.

23.05.2004

Czyta się kilka minut

Ze zdziwieniem zresztą przyjąłem do wiadomości fakt, że profesor Paczkowski, którego znam od dziesięcioleci, doszedł już do jubileuszu.

Po skończeniu studiów w roku 1960 poświęcił się poważnym badaniom nad dziejami prasy polskiej, co nadzorowi politycznemu wydawało się - niezbyt słusznie - terenem nieco marginalnym. Dopiero ogłoszenie w roku 1974 we francuskim piśmie naukowym recenzji z książki lorda Nicholasa Bethella o Gomułce kosztowało go dwuletni zakaz druku i sześcioletni okres między habilitacją a urzędowym przyznaniem stopnia docenta. W latach osiemdziesiątych publikował głównie pod pseudonimem w podziemiu. W roku 1986 jako Jakub Andrzejewski wydał tom dokumentów archiwalnych, często uzyskanych od rodzin byłych dygnitarzy, “Gomułka i inni"; wydawnictwo po raz pierwszy ujawniające tak wiele istotnych źródeł do dziejów najnowszych. Ten przebieg kariery naukowej wybitnego historyka sprawił, iż uległem złudzeniu, że jest on znacznie młodszy od swych rówieśników.

Ofiarowane mu studia w całości warte są lektury. Tu jednak chciałbym opowiedzieć o szkicu Pawła Sowińskiego “PZPR i MSW jako przesiębiorstwo wypoczynkowe 1945-1980".

Wspólny wypoczynek funkcjonariuszy bezpieczeństwa zaczął się od początku ich działalności. Już w roku 1945 Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego dysponowało domami wypoczynkowymi w dwudziestu miejscowościach, takich jak: Zakopane, Sopot, Jurata, Jastrzębia Góra, Karpacz, Szklarska Poręba, Konstancin. Autor szkicu zdaje się sądzić, że taki pomysł wczasów zamkniętych wynikał głównie z idei totalnej kontroli. Ci, którzy mieli nas pilnować, sami byli najskrupulatniej pilnowani. Także ich dzieci korzystały z osobnych kolonii. W roku 1954 MBP miało 28 punktów kolonijnych. Dokładano starań, by również w roli wychowawców występowali funkcjonariusze służb bezpieczeństwa. Żywność dowożono z własnych magazynów. To akurat było bardzo uzasadnione. Z wydanej w roku 2003 książki Dariusza Jarosza “Masy pracujące przede wszystkim". Organizacja wypoczynku w Polsce 1945-1956" można dowiedzieć się o skutkach centralnego planowania i centralnej dyspozycji dóbr w PRL-u. W roku 1950 np. koloniom dziecięcym - zwykłym, nie ubowskim - w województwie olsztyńskim przydzielono kilkadziesiąt ton dorsza solonego, podczas gdy na miejscu były świeże ryby niedostępne dla dzieci, bo kierownicy kolonii nie mogli kupować u prywatnych rybaków. W roku 1954 odnotowano serię zbiorowych zatruć, których ofiarą padło nie mniej niż 406 osób. Bywalcy wczasów MBP byli zabezpieczeni przed podobnymi wypadkami.

Obok pensjonatów bezpieczeństwa chętnie lokowano domy dla pracowników KC. I z jednych, i z drugich bieliznę wożono do pralni komitetów wojewódzkich partii, często położonych w odległości kilkudziesięciu kilometrów.

Oczywiście zarówno w MSW, jak w partii, przestrzegano hierachii. W MSW zapotrzebowania wypoczynkowe Ministerstwa i kierownictw wojewódzkich mogły być realizowane w całości. Potrzeby terenu jedynie w 24 proc. KC Partii miało dla swoich w roku 1948 6 domów, a w nich 429 miejsc, w 1954 - już 1210 miejsc.

Budowa Drugiej Polski Gierka nadążała za rozwojem aparatu. W roku 1971 MSW miało 44 ośrodki, mogące pomieścić 55 tysięcy pensjonariuszy. W roku 1975 było już 55 ośrodków i 70 tysięcy miejsc.

W latach 60. dzienna stawka na wyżywienie jednej osoby wynosiła w domach KC 250 złotych. Za Gierka już 750 złotych. W tym czasie danie z karty w rodzaju bryzolu z pieczarkami w przyzwoitej stołówce Związku Literatów Polskich kosztowało 25 złotych. Członkowie Związku mogli spożyć skromny trzydaniowy dotowany obiad za 11 złotych, a członkowie rodzin pisarza taki sam za cenę 14 złotych. Zdarzało mi się czasem zjeść równocześnie jako ja i jako rodzina; potem już do rana mogłem nic nie włożyć do ust.

Funkcjonariusze wyższej rangi mogli również żądać wnoszenia do pokoju produktów z magazynu. Grupa złożona z sześciu towarzyszek i towarzyszy z jednej z bratnich partii skorzystała w ten sposób z dostarczonych do pokojów 28 półlitrowych butelek wódki, 3 butelek koniaku, 6 butelek winiaku i 21 butelek wina. Kontrola partyjna uznała to za przesadę.

Do końca została zachowana odrębność, przy bliskości ośrodków bezpieczeństwa i Partii. Istniały natomiast pewne naruszenia kompetencji. Miejsca najwyższej rangi nosiły nazwę ośrodków Urzędu Rady Ministrów, a równocześnie nie wszyscy ministrowie mogli się tam dostać, ponieważ nie byli członkami Biura Politycznego ani nie zaliczali się do najbliższych przyjaciół członków. Dwa takie miejsca to Łańsk w olsztyńskiem - zamknięty teren na przestrzeni 50 tysięcy hektarów ze zwierzyną hodowaną i oswojoną, prostodusznie wychodzacą pod lufy nieudolnych amatorów krwawych łowów i Arłamowo z polowaniami na brunatnego niedźwiedzia.

Szkic Pawła Sowińskiego zajął mnie jednak nie tylko jako barwna opowieść o nie dość powszechnie znanych realiach naszej przeszłości. Ważniejsze, że pozwala zrozumieć wydarzenia najnowsze. Takie choćby jak całkiem nieoczekiwany rozpad SLD.

Ostentacyjna, choć równocześnie zakonspirowana kiedyś postawa konsumpcyjna towarzyszy wynikała z niemożności zróżnicowanego wykorzystywania ich szans. W co mogli inwestować? Co zostawić dzieciom? Dziś można korzystać ze wszystkich możliwości mając pełny wybór: kawior astrachański na co dzień albo akcje na nazwisko żony szwagra, tereny w Wilanowie czy kolekcjonowanie Armaniego, a może Dudy Gracza. Wakacje w Toskanii czy w Portugalii. To ostatnie okazało się decydujące. Ludzie, którzy spędzali czas wolny przy wspólnym stole w ośrodku KC byli zdolni oskarżać się nawzajem, że niewłaściwie interpretują myśli Lenina. Błędna interpretacja Lenina nie była równoznaczna z zarzutem kłamstwa. Towarzysz na każdym stanowisku mógł popełniać błędy, ale żeby premier i jego ministrowie zarzucali sobie kłamstwa, to było nie do pomyślenia.

Zamknięcie domów KC owocuje po latach erozją moralno-politycznej jedności partii. Są już tylko grupy i grupki towarzyszy, tyle że wciąż jeszcze z doświadczeniem, a teraz i z kapitałami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk literacki, publicysta i były felietonista “TP". Wydał zbiory tekstów: “Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia" (Puls 1993) oraz “Generał w bibliotece" (WL 2001). Zagrał w “Rejsie" Marka Piwowskiego. Od lat mieszka w Paryżu, gdzie prowadzi księgarnię.

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2004