Polski epizod

Jak Kubrick szukał w Lublinie plenerów.

   Czyta się kilka minut

Irena Strzałkowska ze Studia Filmowego „Tor” opowiadała Jackowi Szczerbie („Gazeta Wyborcza”):

– Był rok 1992. Niespodziewanie zadzwonił do mnie Stanley Kubrick, mówiąc, że Krzysztof Kieślowski powiedział mu, że jeśli chce zrobić film w Polsce, to powinien skontaktować się ze mną. Myślałam, że spadnę z krzesła.Kubrick nigdy nie przesłał nam scenariusza tego filmu, nie powiedział, o czym on będzie, ani nawet jaki będzie jego tytuł. Miał tylko rozliczne prośby, za spełnienie których natychmiast płacił przekazami. Chciał np. zobaczyć kilka polskich filmów: „Pod gwiazdą frygijską”, przedwojenne „Dzieje grzechu”, „Zakazane piosenki”, „Ulicę Graniczną”, „Miasto nieujarzmione”, „Piątkę z ulicy Barskiej”, „Krzyż Walecznych” i „Ostatni etap”. Wysłaliśmy mu je, ale wcześniej musieliśmy dostać zgodę na przegranie ich na kasety, bo to takie były czasy.

Czego jeszcze potrzebował? Informacji o wschodach i zachodach słońca w Polsce w roku 1992 i o średnich miesięcznych temperaturach powietrza dla okolic Warszawy i Lublina z lat 1951-85, o które zwróciliśmy się do Zakładu Prognoz Długoterminowych. Chciał też dostać stare polskie mapy kolejowe i rozkłady jazdy pociągów z informacjami, którędy one jeździły i jakie były ich składy. Pisaliśmy w tej sprawie do Ministerstwa Komunikacji. Daliśmy także ogłoszenie prasowe, bo Kubrick potrzebował egzemplarzy pism z lat 1928-50: „Arkad”, „Światowida”, „Kina”, „Asa” i „Naokoło Świata”. Ludzie nam je przynosili, a my je kupowaliśmy. Znów była oczywiście potrzebna zgoda Ministerstwa Kultury na wywóz. Kiedyś przysłał w kopercie kasetę magnetofonową. Nagrał na niej prośbę o zidentyfikowanie piosenki, którą dołączył. Pomyślałam, że sama nie dam rady, więc udałam się do Filmoteki Narodowej. Grupa kolegów się zebrała, włączamy i słyszymy: „My, Pierwsza Brygada...”.Potem Kubrick przysłał zaufanego człowieka, żeby pojeździł po Polsce. Daliśmy mu do pomocy scenografa i asystenta kierownika produkcji. Gość był m.in. w Lublinie, zrobił parę tysięcy zdjęć.

Z jakiejś angielskiej gazety dowiedziałam się, że Kubrick chce zrobić film wojenny o kobiecie. I tyle. Pytał mnie, czy jesteśmy w stanie załatwić mu kostiumy. Interesowały go wyłącznie autentyczne, np. jedwabne sukienki z lat 1930-40. Opowiadał mi, że przy XVIII-wiecznym „Barrym Lyndonie” w pół roku objechał wszystkie manufaktury w Anglii, które tkały jedwabne i bawełniane materiały. Z ich piwnic powyciągał stare bele i z nich ręcznie szyli kostiumy. U niego nic nie mogło być udawane.

Polski film nie powstał, bo Kubrick nie zebrał nań dość pieniędzy. Wszystko, o co prosił, wysyłaliśmy na jego adres domowy albo do jego producenta. Zawsze zaraz był telefon: „Dziękuję, dostałem”. Dzwonił, bo mówił, że dla niego najważniejsze jest usłyszeć człowieka po drugiej stronie.

Teraz puenta: przyjeżdżam na festiwal do Cannes. W hotelowym pokoju znajduję bukiet i przesyłkę – malutki magnetofon z nagraniem od Kubricka, że mi bardzo dziękuje za pracę i że też będzie na festiwalu, ale że zabraknie mu czasu, żeby się spotkać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2014