Podróż na drugą półkulę

Choroba jest nocną półkulą życia, naszym bardziej uciążliwym obywatelstwem - pisała Susan Sontag, rozpoczynając swój sławny esej Choroba jako metafora. - Od dnia narodzin każdy z nas posiada bowiem jakby dwa paszporty: przynależy zarówno do świata zdrowych, jak i do świata chorych. I choć wszyscy wolimy przyznawać się tylko do lepszego z tych światów, prędzej czy później, chociażby na krótko, musimy uznać również nasz związek i z tym drugim.
 /
/

Niewielka, ale ważna książka Kamila Durczoka i Piotra Mucharskiego jest sprawozdaniem z podróży na tę właśnie nocną półkulę. Sprawozdaniem rzeczowym, choć - co zrozumiałe - nie pozbawionym emocji. Dla innych niedobrowolnych podróżników stanowić może pomoc i wsparcie. I to jest jej największa zaleta.

***

Tamto wydanie “Wiadomości" dobrze zapamiętałem, jak pewnie wielu widzów. Oto młody dziennikarz, wschodząca gwiazda telewizji publicznej, pojawia się w sobotni wieczór z łysą głową, a po programie wygłasza krótkie oświadczenie, w którym mówi o swojej chorobie. Los zrządził, że niemal równocześnie ta sama choroba dopadła dziennikarza TVN-owskich “Faktów". A że szefostwa konkurujących z sobą stacji zachowały się przyzwoicie i pozostawiły Kamilowi Durczokowi i Marcinowi Pawłowskiemu decyzję co do ich obecności na wizji, walka obu dziennikarzy z nowotworem stała się sprawą publiczną.

Nie tylko dla mnie przestali wtedy być obojętnymi postaciami z medialnej sceny. Wprawdzie pewna dziennikarska dama (nazwisko zmilczmy) zechciała dać wyraz niesmakowi, jaki budzi w niej oglądanie wyłysiałych po chemioterapii młodszych kolegów, później zaś, pod naciskiem opinii publicznej, opublikowała przeprosiny jeszcze głupsze i jeszcze bardziej niezręczne od niesławnego felietonu, jednak reakcje większości widzów były odmienne.

Listy - wspomina Kamil Durczok - przychodziły workami, a jego skrzynka e-mailowa została zablokowana przez tysiące wiadomości. “Był list od dziewczyny, której matka po agresywnej chemioterapii miesiącami nie chciała wychodzić z domu, i w tamtą niedzielę po raz pierwszy poszły razem na spacer. Albo ktoś odmawiał zgody na operację i nagle zmienił zdanie. Dużo tego typu historii. Nie ma w tym mojej zasługi, ale satysfakcja, jaką sprawiają mi one do dzisiaj, jest nieporównywalna z niczym".

Na niewielu stronach wiele istotnych tematów. Nastawienie psychiczne chorego, któremu powiedziano, że cierpi na chorobę nowotworową. Relacja pacjent-lekarz w leczeniu onkologicznym (“Ja miałem szczęście do lekarzy. Wiem jednak, że często lekarze, a nawet psychologowie są w takich wypadkach nieprzygotowani i bezradni... To jest sztuka: powiedzieć tyle, ile trzeba. Ani za dużo, ani za mało"). Kwestia diagnostyki, w tym PET-u, czyli trudno u nas dostępnej aparatury do pozytronowej elektrotomografii, pozwalającej stwierdzić, czy osoba po terapii rzeczywiście została uwolniona od komórek nowotworowych. Chirurgia rekonstrukcyjna (“u nas ciągle postrzegana jako fanaberia, ale w Stanach Zjednoczonych traktowana jako zwyczajny element leczenia pozwalający pacjentom na powrót do normalnego życia"). Niebezpieczeństwa związane ze stosowaniem leczenia niekonwencjonalnego czy paramedycznego (tu historia chłopca, którego śmierć przyspieszyła kuracja ziołowa, zatajona przed onkologami).

Gdy zachorował, Kamil Durczok był osobą publiczną, nieźle zarabiającym dziennikarzem telewizyjnym. “Twój komfort polegał na tym, że nie byłeś anonimowym Janem Kowalskim" - mówi Piotr Mucharski. “To był komfort i dyskomfort - odpowiada Kamil Durczok. - Tak, nie byłem anonimowy. Cały szpital wiedział, kto leży w pokoju na czwartym piętrze. Ale w momentach trudnych, kiedy możesz tylko chodzić po ścianach z bólu, kiedy chce ci się tylko wymiotować, musisz robić dobrą minę do złej gry. Jedni są ciekawi, jak szybko się rozłożysz, inni szukają otuchy".

Publiczne ujawnienie choroby stało się rodzajem zobowiązania. “Mój - nazwijmy go tak na użytek tej rozmowy - ekshibicjonizm wcale nie wynika z potrzeby obarczania świata opowieścią o własnym cierpieniu - tłumaczy Durczok. - Mam świadomość, że jestem osobą powszechnie znaną i dzięki temu jest szansa, że ktoś w wiosce pod Zawierciem dowie się tego, czego nigdy by nie przeczytał w ulotce uświadamiającej, bo nie ma nawyku czytania ulotek albo im nie wierzy. Nagle jest facet, który nie miał włosów i ma włosy, był chory - widzieliśmy to przecież - a teraz jest zdrowy".

***

Rozmowy Piotra z Kamilem przerywane są komentarzami. Zabierają głos: prof. Bogusław Maciejewski, dyrektor Centrum Onkologii w Gliwicach, doc. Krzysztof Składowski z tegoż Centrum i Marianna Durczok, żona Kamila. “Choroba nie buduje bariery obcości - mówi Marianna - to jest bardziej skomplikowane, bo ona jednocześnie zbliża i oddala. Widzisz cierpienie najbliższej osoby, to, jak przechyla się w stronę rzeczy ostatecznych, i choć chcesz tam pójść razem z nią, trzymając się za ręce, czujesz zarazem, że się wymyka. Robisz wielki wysiłek, żeby się wczuć, odebrać trochę ciężaru, ale to przecież niemożliwe".

Prof. Maciejewski pisze: “Nie sposób przecenić tego, że pojawili się ludzie - jak Kamil albo Marcin Pawłowski - którzy przyznali się publicznie do swojej choroby. Nie tylko przełamali tabu, ale też stali się dla pacjentów znakiem nadziei, odczarowali raka, pokazali, że można z nim walczyć z podniesionym czołem. Dlaczego mielibyśmy się raka wstydzić? Przecież choroba tak napiętnowana stygmatem śmierci wyzwala w ludziach solidarność i współczucie. Raczej podziwiajmy tych, którzy z nią walczą".

Cytowana na wstępie Susan Sontag napisała swój esej zainspirowana własną walką z rakiem piersi. Walką wtedy zwycięską; zmarła trzydzieści lat później na białaczkę. Zasadniczą tezę sformułowała już na początku: “Tematem... nie jest choroba w sensie fizycznym, lecz sposoby jej wykorzystania w formie przenośni czy metafory. Twierdzę przy tym, że choroba nie jest metaforą i że najbliższy prawdzie sposób jej postrzegania - jak również najzdrowszy sposób chorowania - jest w najwyższym stopniu wolny od myślenia metaforycznego i najbardziej nań niepodatny".

Książka Durczoka i Mucharskiego nie stawia sobie tak ambitnych celów jak esej Sontag, jest tylko (i aż) relacją ze “sposobu chorowania". Także jednak służy odczarowaniu czy, mówiąc bardziej uczenie, odmetaforyzowaniu choroby nowotworowej. I nie jest - mimo pozytywnego przesłania - hollywoodzką opowieścią z łzawym happy-endem. Bo przecież drugim obok Kamila Durczoka jej bohaterem jest wspomniany już redaktor TVN-owskich “Faktów" Marcin Pawłowski.

Pisze Durczok w epilogu: “W piątek wieczorem zadzwonił do mnie Piotr: - Co myślisz o tym, żebyśmy książkę zadedykowali Marcinowi Pawłowskiemu? - zapytał. - Przecież on żyje i walczy - zareagowałem bez sensu. - No właśnie. Żyje i walczy, o tym jest przecież ta historia - cierpliwie tłumaczył Piotr. Nie miałem już wątpliwości, pozostało tylko powiadomienie wydawnictwa o naszej decyzji. W sobotę rano Marcin umarł". Jego portret zamyka książkę: portret dziennikarza o “lekko brytyjskim, przewrotnym poczuciu humoru, błyskotliwym, kąśliwym i zaskakującym", mającego “rzadki dar łączenia luzu, który nie jest nonszalancją, i merytorycznej wiarygodności, dyskretnej i nienarzucającej się". Człowieka dzielnego do końca. Bo - tak przynajmniej odczytuję dla siebie przesłanie tej książki - najważniejsza jest determinacja i odwaga, niekoniecznie zwycięstwo. Choć zawsze należy w nie wierzyć. (Wydawnictwo Znak, Kraków 2005, s. 104.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2005