Pochwała słabości

„TP” 7/2018

19.02.2018

Czyta się kilka minut

Od jakiegoś czasu prześladuje mnie problem wypowiadania się z pozycji „wyżyn autorytetu”. Mam przekonanie o niestosowności takiej postawy, i próbuję przyglądać się ludziom – w tym zwłaszcza sobie – pod tym kątem. Okazuje się, że problem trapi nie tylko mnie, i dlatego niezmiernie byłam poruszona, natknąwszy się na artykuł „Pochwała głupoty” Marcina Napiórkowskiego. Ucieszyłam się, bo – potwierdzając moje odczucia – tekst daje też solidne objaśnienie zjawiska i garść porad, jak uniknąć zabierania głosu na każdy temat z poczucia obowiązku „bycia mądrym”, który to obyczaj zagościł w naszej kulturze.

Funkcjonując w przestrzeni publicznej, pozwalamy sobie na fałsz, bycie nieautentycznym. Poza tym zajmując „pozycję autorytetu”, sami zamykamy się na poznanie – bo przecież wszystko wiemy i mamy rację niepodważalną. Wyzbywamy się przez to otwartości i ciekawości. Relacja z drugim staje się niesymetryczna: z rozmowy znika partnerstwo, a dochodzi do dominacji. Kiedy dostrzegam ten niemiły zwyczaj u siebie (przeważnie w sytuacji doradzania innym, „jak mają żyć”), ogarnia mnie smutek.

Sądzę, że taka postawa jest przejawem pychy, albo – na odwrót – skrywanego poczucia niskiej wartości. Pozujemy na wszechwiedzących, a sami o sobie w głębi duszy myślimy, być może, źle. Jeśli tak jest, to zastanawia mnie, dlaczego. Czy dlatego, że człowiek epoki nauki, nie tylko z powodu ogromu wiedzy nie do ogarnięcia, ale także zdany na dozorowanie pracy maszyn w miejsce własnej pracy twórczej, coraz częściej ma bolesne doświadczenie niesprawczości oraz poczucie niekompetencji? Nie ufa sobie, swoim umiejętnościom, także wiedzy? I, by się obronić przed poczuciem bezwartościowości, „nadrabia miną”?

Istotne wydaje mi się dla obyczaju wypowiadania się z pozycji rzekomego eksperta również to, że żyjemy w kulturze spektaklu. Pragniemy się pokazać innym takimi, jakimi byśmy chcieli być, a nie takimi, jacy naprawdę jesteśmy. Imponowanie innym za wszelką cenę, przybieranie masek ludzi silnych, udawanie – prowadzi do oddalania się od siebie i okłamywania nie tylko innych, ale też siebie samych.

Jestem zatem bardzo wdzięczna autorowi za poruszenie tego tematu. Bardzo bym chciała, by w naszych relacjach częściej gościły, jak postuluje Napiórkowski, słowa odzwierciedlające właściwą nam przecież jako gatunkowi niepewność, niewiedzę, ale i pragnienie jej odnajdywania.

Na początek sama spróbuję się przyjrzeć sobie. Rzetelnie.

B. (nazwisko do wiadomości redakcji)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2018