Ja i reszta świata

Tegoroczne wielkopostne rekolekcje poświęcamy siedmiu grzechom głównym: pysze, chciwości, nieczystości, zazdrości, nieumiarkowaniu, gniewowi i lenistwu. W tradycji religijnej zostały one uznane za "główne, gdyż są źródłem wielu innych grzechów. Cykl rozpoczynamy rozmową z pisarzem Jerzym Pilchem.

27.02.2006

Czyta się kilka minut

Rycina z Oficyny Paula Fürsta (ok. 1635): "Siedem Grzechów Głównych" (pierwsza z lewej - Pycha) /
Rycina z Oficyny Paula Fürsta (ok. 1635): "Siedem Grzechów Głównych" (pierwsza z lewej - Pycha) /

Tygodnik Powszechny: - Czesław Miłosz w eseju ,,Saligia" zauważa, że o grzechach głównych trudno przeczytać w kościelnych leksykonach. ,,Osoby duchowne nie lubią już grzechami się zajmować, jakby chciały przeprosić świat za to, że przez wiele stuleci to właśnie uważały za jedno ze swoich głównych zadań" - konstatuje. Sprawdziliśmy. Rzeczywiście, np. Katechizm Kościoła Katolickiego poświęca Saligii zaledwie jedno zdanie...

JERZY PILCH: - Zaś katechizm Lutra nawet nie wspomina o grzechach głównych, choć każdy protestant wie, że najcięższym spośród owych grzechów jest lenistwo; cięższym nawet od pijaństwa, ponieważ pijak - cokolwiek o nim sądzić - wykazuje pewną aktywność. Acedia, czyli lenistwo, jest najnikczemniejszym stanem ducha i ciała, co w moich rodzinnych stronach ilustruje głębokie porzekadło: "lepszy ożralec (czyli pijak) niż leniwiec". Człowiek powinien pracować, najlepiej w znoju, co uchroni go od wszelkich pokus. A też rozmaitych zapaści duchowych; jednym ze źródeł protestanckiego tryumfu jest fakt, że o ile dziś - jak powszechnie wiadomo - znaczna część ludzkości miewa depresję i w związku z tym nic nie robi, o tyle rasowi protestanci - jak nachodzą ich depresje - celem ich przegnania biorą się do roboty ze zdwojoną siłą. Stąd np. wysoka stopa życiowa krajów skandynawskich.

Mój ojciec miał niezliczoną ilość opętańczych porzekadeł, spośród nich trzy tyczyły pychy i wzięte były z Pisma Świętego. Pierwsze: "Pycha przed upadkiem chodzi!". Drugie: "Poznasz Chrystus Pana!" - to była straszna i zawsze refrenicznie powtarzana groźba; i trzecie: "Bądźcie doskonałymi, jako i Pan wasz w niebiesiech doskonały jest". Te mądrości stały się zmorami mojego dzieciństwa i całego życia, rozstrzygnęły też o moim losie, w końcu jak się ma starego, który nieustannie dąży do doskonałości i osiąga ją, na domiar tragedii, gdzieś tak przed czterdziestką, to jest się skazanym na literaturę.

Wyższość

- Pycha - jak głosi inne protestanckie porzekadło, co prawda nie z Pisma - jest jedynym grzechem, z powodu którego diabeł nie wywoła w tobie poczucia winy. Czym jest pycha?

- To jest ciężko zdefiniować, bo pycha w przeciwieństwie do większości grzechów może fest istnieć w całkowitym zatajeniu. Dość trudno jest skrywać lenistwo czy popędliwość, od biedy można być skrytym żarłokiem czy zakamuflowanym erotomanem; wymaga to swoistego - powiedziałbym - heroizmu, a i tak prędzej czy później ohydne szydło wyjdzie z worka. Pycha zaś może być całkowicie niewidzialna i co więcej: dobro, szlachetność czy mistrzostwo mogą być jej symptomami i rezultatami. Pyszałek może rzec w duchu: pospieszę wam z pomocą, bo jestem z innej gliny ulepiony, albo stworzę arcydzieło, bo jestem zdolniejszy od was, albo nawrócę was, bo jestem wybrańcem; i pomaga, nawraca, daje arcydzieła, a ich nikczemne zaplecze jest i niewidoczne, i na dodatek trudne do zakwestionowania, bo chyba lepszy pyszałek, co czegoś dokonuje, od pokornego, co wprawdzie pychą nie grzeszy, ale poza tym pożytku z niego żadnego. Lenistwo jednak najgorsze... Pycha, poza tym, nie tylko bywa bezobjawowa, przybiera też rozmaite maski - najczęściej maskę pokory, wtedy jest po fałszywej formie łatwo rozpoznawalna. No, a jak jest nieskrywana, to formalne jej rozwielmożnienie widać jak na dłoni.

Pycha jest pewnością własnej wyższości. Ja i reszta świata. Ale to bywa nie tak oczywiste, jak mówię. W końcu każdy człowiek jest wyjątkowy i ma święte prawo do odczuwania i pielęgnowania swej wyjątkowości. Czyli idzie o tę cienką granicę pomiędzy wyjątkowością a wyższością. Wyjątkowość się należy - wyższość jest uzurpacją.

Na rozmaitych spotkaniach z czytelnikami nieraz mówię o pysze jako o zjawisku pozytywnym, pycha bywa bowiem źródłem twórczości. A też - jak mówił Gombrowicz - uprawianie sztuki jest aspirowaniem do wyższości. Na początku słowa jest oczywiście rozpacz, ludzie szczęśliwi nie piszą książek, ale w potrzebie publikowania słowa, zatrudniania innych lekturą moich wynurzeń jest też pycha. Pisarz szuka tych, co się z jego pisaniem utożsamią, szuka też uznania. Przy czym - nieraz o tym w rozmaitych miejscach wspominałem - najwyższą formą tego uznania i zarazem najradykalniejszą postacią pychy jest pielęgnowana przez niektórych nadzieja na męczeństwo - żeby, daj Boże, palili książki na stosie; żeby za to, co piszę, uwięzili albo choć jaki proces wytoczyli. Stąd paradoksalnie blisko do pychy nieudaczników, którzy z natury rzeczy są męczennikami, nikt ich nie docenia, a oni pewni wielkości swej ekspresji uważają, że są prześladowani i wykluczani. Ich pycha rodzi często (jak to pycha) inne grzechy, np. zazdrość, zazdrość wynaturzoną - zawistny i pyszałkowaty grafoman nie zazdrości Sołżenicynowi kunsztu pisarskiego, on mu zazdrości siedzenia w gułagu. W szerszym planie jest to ciekawa i chyba rzadko nazywana pycha: pycha przegranych.

- W czym się przejawia?

- Głównie w pławieniu się w przegranej. W skazywaniu się na przegraną od dziecka, bo nauka do głowy nie szła, a teraz taka krzywda. Bez przerwy np. słyszę o jakichś niebywałych armiach bezrobotnych, a ilu wśród nich jest takich, co nie pracują, bo im ta praca, co jest, źle pachnie albo nic - po prostu - nie umieją? I pozy męczeńskie przybierają, a populistyczni politycy ich do tych póz zachęcają, a nawet w tych pozach utrwalają. Jest też tu inna a odwieczna pycha: pycha posiadania wroga. Ja jestem cudny, ale sprzysięgli się przeciw mnie silni i przeważnie cudzoziemscy, i przeważnie niechrześcijańscy wrogowie itd. Stare śpiewki.

- Pycha jest najniebezpieczniejszym grzechem, bo przeciw innym grzechom człowiek może się obronić pobożnym życiem i modlitwą, pycha zaś wkrada się nawet w modlitwę.

- Zwłaszcza jak modlitwa staje się rozmową z Bogiem nazbyt - rzekłbym - partnerską.

Uwodzenie

- Pycha pisarza to rzecz szczególna, wiąże się z pokusą rządu dusz lub z perwersyjną chęcią manipulowania czytelnikiem...

- Nie tyle manipulowania, co uwodzenia. Pisarz trochę musi być uwodzicielem. Ale jak staje się tylko uwodzicielem, jego losem jest pustka: czcze zwabianie i zdobywanie czytelnika na krótko. Co się tyczy władzy: szlachetny stereotyp przewodniej roli literatury czy pisarza jako inżyniera dusz raczej powędrował do lamusa. Władza jest gdzie indziej, pisarze władzy nie tylko nie mają, ale nieraz nawet nie wiedzą, gdzie ona jest. A w końcu powinni. O sobie mówię. Jedno z moich wczesnych opowiadań zaczynało się subtelną parafrazą Wienedikta Jerofiejewa: ,,Wszyscy mówią ubek, ubek, a ja ani razu w życiu ubeka nie widziałem". Pamiętam doskonale, gdy ukazała się moja pierwsza - to właśnie opowiadanie zawierająca - książka, spotkałem na Rynku w Krakowie znanego w tym mieście oryginała, intelektualistę i opozycjonistę, który rozpływał się nad moim debiutem, specjalnie fraza o ubeku nigdy niewidzianym go upajała; ja zaś aspirując in spe do rządu dusz, byłem zachwycony sobą i zachwycony słuchem owego znajomego, i światłem w jego oku, gdy tak wzruszał się trafnością i pięknem mych zdań. Kilkanaście lat później okazało się, że mój idealny czytelnik latami donosił na kolegów i działaczy z podziemia, że był mocarnym ubekiem; tamto rzekome światło zachwytu w jego oczach było w istocie szydercze: oto - przenikliwy autorze - ubek stoi przed tobą. Musiał on w duchu skręcać się ze śmiechu, musiał - bo ja wiem - sycić swoją diabolicznością?

- Nauczyło Cię to pokory?

- Niewątpliwie lekcja była. Choć muszę wyznać: pycha mojej pamięci dość niepokojąco szlifuje ten epizod.

Wracając do przejawów pychy. Pycha z racji swojej wszędobylskości łatwo staje się kalumnią, którą każdego można obrzucić, szczególnie mistrzów. Wrogowie na przykład Miłosza oskarżali go o pychę, albowiem był noblistą. Wrogowie Realu Madryt lubią mówić o pysze tego klubu. Nieważne, jak kto gra i jak kto pisze. Choć i w sposobie pisania może być pycha i istnieją naznaczone pychą, a też pychę pozorujące, chwyty literackie. Narrator wszechwiedzący musi być pyszałkiem. W felietonach np. istnieje coś takiego, jak narracyjna poza pyszałka, pycha jako chwyt narracyjny - kabotyńska poza człowieka, który wie wszystko. Nie da się felietonów pisać bez takich bufonad.

- Czy przybierając taką pozę czujesz, że istnieje granica, której nie wolno przekroczyć?

- Agresywny felieton zawsze w połowie przekracza granicę, takie są prawa gatunku. Do połowy jest ostro, ale sprawiedliwie. Druga połowa nie może być łagodniejsza. Napięcie musi rosnąć. Dlatego zawsze jest niesprawiedliwa. Agresywny felieton musi się kończyć ciosem. Nie może się kończyć frazą: kochajmy się! Puenta musi być gwoździem do trumny. Co tu kryć: żałuje się takich agresywnych tekstów, jakkolwiek są piękne w swoim gatunku, jakkolwiek lubią je czytelnicy, jakkolwiek sprawiają zadowolenie rzemieślnicze. Najpóźniej po paru dniach przychodzi poczucie niesmaku. Jak stracisz panowanie nad sobą, zawsze masz wyrzuty sumienia. Agresywny felieton zawsze jest świadectwem utraty panowania nad sobą, choć jest świadectwem panowania nad gatunkiem. To pokazuje, że o wiele ważniejszy jest duch niż litera.

- Pamiętamy jednak kilka Twoich felietonów, które też dech zapierały - nie z powodu agresji, tylko z powodu umiejętności opisania tego, co w człowieku dobre...

- Jak brzmi pytanie?

- Czy pycha jako literacka poza jest felietoniście koniecznie potrzebna? Literaturą można zabić i można też kanonizować. Co jest lepsze?

- Odpowiedź nie jest oczywista. Wbrew pozorom literatura nie jest po to, by być po stronie szlachetności. Pięknie by było, jakby była, ale na szczęście nie jest. Teraz jest w Polsce taka sytuacja, że służbą pisarza jest, by być po stronie podmiotu i orzeczenia, przecinków i kropek. Po stronie polszczyzny i po stronie literatury bezinteresownej. Po stronie piękna opowieści. Po stronie wolności sztuki.

Zachwyt

- Porozmawiajmy o miejscach wolnych od pychy. W opowieści wigilijnej, którą kiedyś opublikowałeś w ,,Tygodniku", opisywałeś świat oczami dziecka...

- To był rozdział z mojej powieści "Tysiąc spokojnych miast"...

- Jezus powiedział: "Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego" (Mk 10,15). Czy dlatego, że dziecko jest niewrażliwe na pokusę pychy?

- W nim jest niewinność. Jedną z daremnych nadziei ludzkości jest odzyskanie niewinności. Pycha jest mocno związana z intelektem, z zadawaniem trudnych pytań. Dziecko nie chce czy nie potrafi zadawać pewnych pytań...

- Przeciwnie, zadaje mnóstwo pytań.

- Mnóstwo pytań zadaje, ale - jak by to powiedzieć? - poznawczych. Pyta, dlaczego świat jest taki. Natomiast nie formułuje domysłów, w jakim paśmie świat jest dziełem szatana, a w jakim Boga. Dziecko nie ma tego rodzaju wątpliwości. Nie jest na tego rodzaju pokusy narażone, powiedzmy sobie to jasno, bo nie chodzi mi o to, że cofanie się do dziecinności polega na degradacji umysłowej.

- Dziecko nie myśli o sobie, tylko chłonie świat?

- Nie ma demiurgicznego namysłu nad światem ani od własnej, ani od żadnej innej strony. Jak zaczynasz myśleć na temat mechanizmów rzeczywistości, zadawać podstawowe pytania: czy Bóg istnieje, jak istnieje, dlaczego jest tyle zła na świecie, to zaczynasz mieć wątpliwości i tracisz zachwyt. Dziecko nie zadaje takich pytań. Ale ich nie zadaje nie przez to, że jest głupie, lecz przez to, że jest niewinne. Ja zresztą nie wiem, bo dawno z żadnym dzieckiem nie rozmawiałem.

- Czy to znaczy, że zachwyt chroni przed pychą?

- Przypuszczam, że mógłbym odpowiedzieć twierdząco. Zachwyt jest czysty.

- Czy przeciwieństwem pychy jest tylko niewinność, poznawcza pokora?

- A macie jakieś inne propozycje?

- W teologii mówi się także o miłości. Pycha dzieli - łudzi poczuciem samowystarczalności, miłość łączy - buduje bliskość, ale z kolei bliskość łatwo zniszczyć pychą.

- Podoba mi się, co mówicie o miłości. Nawet banalność miłości zyskuje, kiedy miłość postawi się przeciw pysze. Czysta miłość jest wolna od pychy.

- Ale jest niezwykle trudna.

- Tego mi - najmocniej przepraszam - nie trzeba przypominać. Nie daję tego wywiadu, żeby się denerwować.

Rozpacz

- Czy pod pozorem pychy nie skrywa się czasem rozpacz, bunt człowieka? Czy pycha jest maską?

- Raczej protezą - wtedy pycha, choć jest straszna, jest zarazem dobra. Bez tego, jak mi się wydaje, nie podobna żyć. Przecież każdy człowiek szuka przestrzeni, w której jest miejsce na popis. W najbardziej potocznych zjawiskach. Mówię na przykład: "nikt nie robi takich kotletów mielonych jak moja matka". I nawet jak jest to wyjątkowość przechodząca w wyższość - jest w tym nadzieja.

- Nadzieja, w przeciwieństwie do pychy, nie mówi, że mi się coś należy, choćby dobre kotlety mielone…

- Ale czy wyrazem nadziei i pychy nie jest myślenie, że w istocie jestem lepszy, że świat jest lepszy? Stąd się bierze przecież mitologizowanie przeszłości: coraz fantastyczniejsza, coraz bardziej skomplikowana postać ojca; babka Czyżowa w mojej pamięci z czasem urastająca do wymiarów Curie-Skłodowskiej; wszystkie kobiety piękne jak Joanna Brodzik.

- Co z tego, skoro "Pycha przed upadkiem chodzi"?

- Po pierwsze: pamięć może być bezpiecznym magazynem pychy. Po drugie: czy upadek po pysze jest nieuchronny, my tego nie wiemy. A raczej wiemy, że nie jest nieuchronny. Znamy tryumfujących pyszałków, którzy w dostatku i spokoju dożyli późnej starości.

- Pychę trudno zalegoryzować. Hieronim Bosch przedstawia ją za pomocą korowodu obrzydliwych istot człekokształtnych, umieszczonych w krajobrazie iście piekielnym. To wyraźny sygnał: pycha sama siebie karze, jest pustką, przedsionkiem piekła.

- Rzeczywiście, ważne jest to, że pycha jest ułudą, wewnętrznym przeświadczeniem złudnym, narkotyczną fikcją. Potem jest potrzeba nieustannego zażywania tej fikcji.

- Biblijną ikoną pychy jest wieża Babel...

- ... jako fiasko konstrukcji wzniesionej przez człowieka w zamiarze dorównania Bogu, ale z błogosławioną karą. Pomieszanie języków jest, w moim przekonaniu, błogosławieństwem. Człowiek chciał dorównać Bogu, Bóg, by do tego nie dopuścić, rozproszył go, ergo dał mu wielokulturowość i pluralizm.

- ...który chroni przed bolesnym zrozumieniem Twoich wyrafinowanych złośliwości w felietonach.

- Zwłaszcza w Mongolii!

- Czy własną pychę, mimo jej zdolności mimikry, można poznać?

- Poznanie pychy, tak jak wszelkie poznanie, przychodzi z wiekiem i z liczbą doznanych fiask. Parafrazując Miłosza można powiedzieć, że młody człowiek własnej pychy nie zauważy. Kiedy masz osiemnaście lat i jesteś najlepszym piłkarzem w klasie, to nie interesuje cię zupełnie, czy twojemu dobremu samopoczuciu towarzyszy pycha. Świat jest u stóp i tak ma być. Gdybyś się bowiem wtedy zaczął zastanawiać, czy to, że jesteś najlepszym piłkarzem w klasie, nie jest czasem naznaczone grzechem pychy - nie tylko piłka nożna, ale i wszystko straciłoby sens. Dobry Pan Bóg skutecznie nas broni przed rozmyślającymi nad grzechem pychy osiemnastolatkami. Myśli się później. Grałem kiedyś ważny mecz w Wiśle Uzdrowisku - wczasowicze kontra miejscowi. Miałem piętnaście, może szesnaście lat, reszta drużyny to byli dwudziestoparoletni oldboje. Rwałem się do przodu, nie bardzo mi wychodziło, ale rwałem się jak jasny gwint. Rwałem się, aż jeden z tych starców podszedł do mnie i powiedział: "idź do tyłu, cofnij się; my tu z przodu będziemy myśleć". Teraz więc mam starczą pychę, że jestem z przodu i mogę myśleć.

 

 

Jerzy Pilch jest pisarzem i felietonistą. Ostatnio opublikował ,,Miasto utrapienia" i ,,Narty Ojca Świętego".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarz, dramaturg, scenarzysta, felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie pracował do 1999 r. Laureat Nagrody Literackiej Nike oraz Nagrody Fundacji im. Kościelskich. Autor przeszło dwudziestu książek, m.in. „Bezpowrotnie utracona leworęczność” (1998), „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2006