Ostatnia szarża Don Juana

Każda warstwa tej powieści znamionuje warsztatowe mistrzostwo. A wszystko zaczyna się, jak zwykle u tego pisarza, od niezwykłego pomysłu.

27.03.2007

Czyta się kilka minut

Andrzej Bart nie ogłasza co roku nowej powieści, nie bywa gwiazdą telewizyjnych programów kulturalnych, niechętnie udziela wywiadów. Swoje książki dawkuje ostrożnie, w odstępach kilkuletnich. Jego pisarstwo cechuje artystyczna nienaganność i barokowy niemal konceptyzm - powieści Barta opa­rte bywają zazwyczaj na znakomitym, wybornie od strony literackiej zrealizowanym pomyśle. Tak było w przypadku "Pociągu do podróży", gdzie przemieszczający się w czasie bohaterowie stanęli przed zadaniem zabójstwa Adolfa Hitlera, czy w "Rien ne va plus", gdzie krytycznym komentatorem polskich dziejów (od XVIII wieku do lat współczesnych) była unieruchomiona w olejnym obrazie "dusza" włoskiego księcia d'Aripazzi.

Podobnie sprawy mają się w najnowszej powieści Barta, będącej brawurową reinterpretacją losów Miguela de Manary, słynnego uwodziciela i rozpustnika. Podobnie - a nawet lepiej, bo "Don Juan raz jeszcze" jest powieścią nie tyle bardzo dobrą, co po prostu wyśmienitą. Każda jej warstwa - językowa, stylistyczna, fabularna, kompozycyjna, problemowa - znamionuje warsztatowe mistrzostwo. Szczególnie błyskotliwie prezentują się fragmenty dialogowe. A wszystko zaczyna się, jak zwykle u tego pisarza, od niezwykłego pomysłu.

Fundament fabularny tworzy autentyczna historia dynastycznego małżeństwa Joanny Kastylijskiej i Filipa Pięknego. Po śmierci męża (1506) Joanna - zwana również Szaloną - odchodzi od zmysłów, nakazuje wydobycie z ziemi trumny, by najpierw czuwać przy zabalsamowanych zwłokach, później zaś wyruszyć z nimi w podróż po Hiszpanii. Do tych wydarzeń nawiązuje Bart, który nie byłby sobą, gdyby wirtuozersko nie dopełnił historycznej wersji wypadków literacką fabulacją. Tytułowy bohater jego narracji, Don Juan de Valesco, opuszcza klasztor, w którym pokutuje za dawne przewinienia, i na rozkaz papieża Juliusza II dołącza do makabrycznego pochodu królowej. Misja, którą zlecono znanemu z licznych damskich podbojów szlachcicowi, wymaga odeń powrotu do uwodzicielskich doświadczeń - oto Don Juan, używając swojego uroku, powinien skłonić Joannę do porzucenia funeralnego marszu i pochowania truchła męża. Nie jest to zadanie proste, bo królowa niekoniecznie wrażliwa jest na męskie wdzięki, a w orszaku, któremu przewodzi, ścierają się najróżniejsze interesy. Im dalej w powieściowy las, tym więcej intryg i knowań. Jedni - jak Diego Herrera, zaufany człowiek papieża - pragną przede wszystkim zatuszowania zgorszenia, wywołanego niefortunną peregrynacją Joanny, inni - jak angielski poseł Woodward - planują jej małżeństwo z monarchą angielskim, jeszcze innym - jak najsławniejszym inkwizytorom - odpowiadałoby definitywne uznanie żony Filipa za obłąkaną, co oddałoby władzę w ręce jej ojca, Ferdynanda II.

Ten skomplikowany obraz dopełnia Bart opisami rycerskich przygód, tajemniczych morderstw i nocnych przesłuchań. W efekcie otrzymujemy doskonale skrojoną narrację, która nie jest jednak tylko powieścią awanturniczą. Jej główne zalety mają bowiem źródło w innych niż fabularne pasmach, a tym, co stanowi o jej atrakcyjności, jest odwaga autora, który nie stroni od formalnych komplikacji. Tam, gdzie inni wybierają toporną dosłowność, staje po stronie dyskretnego niedopowiedzenia; zamiast pocieszającej pewności powieściowego świata wybiera jego ponowoczesną, ontologiczną labilność.

Artystyczne preferencje Barta najdobitniej potwierdza być może konstrukcja narratora. Mamy tu bowiem do czynienia z figurą dość tajemniczą: z jednej strony co rusz podszywa się on pod instancję wszystkowiedzącą, z drugiej natomiast - równie często brak mu przekonania co do ostatecznego przebiegu opisywanych wypadków ("Nawet nie przyszłoby mi do głowy, że nigdy już nic nie powie" - komentuje śmierć jednego z pomniejszych bohaterów narracji). Równocześnie w powieści spotykamy liczne potwierdzenia przypuszczenia, iż rzeczywistość przedstawiona w "Don Juanie..." zapośredniczona jest w różnego rodzaju tekstach kultury. Przede wszystkim w genologicznie urozmaiconych dziełach pisanych - klasztornych dokumentach, kronikach, pamiętnikach, listach. Ale także w malarstwie - jak w przypadku Garcillasa de Lugo, którego fizjonomia rekonstruowana jest na podstawie obrazu ("Jedyny zachowany portret ukazuje twarz suchą, z małymi, bystro patrzącymi oczami i ściętą w klin brodą").

Ową niejednoznaczność wzmacnia dodatkowo perspektywa narratora - z początku przekonani jesteśmy, że jest on bezpośrednim świadkiem wydarzeń, później jednak przestaje być to oczywiste. Narrator wspomina wszak o fotografiach czy o powieściach Ernesta Hemingwaya, akt opowiadania umiejscowić wypada więc w drugiej połowie ubiegłego stulecia. Jeśli do tych zawiłości dorzucimy partie metatekstowe, podkreślające fikcyjność przedstawianego świata, okaże się, że "Don Juan raz jeszcze" to w pierwszej kolejności kawał świetnej literatury zrobionej z innej literatury. Opinie szufladkujące tego typu powieści jako ludyczne zabawy tekstualne kazałyby zapomnieć o jakiejkolwiek znaczącej warstwie problemowej nowej książki Andrzeja Barta. Nic błędniejszego - historia ostatniej przygody Juana de Valesco posiada, poza wcześniej wskazanymi zaletami, także i tę, że jest tekstem niezwykle aktualnym. Kwestie, których dotyka Bart, brzmią zadziwiająco współcześnie.

Można zatem przeczytać "Don Juana raz jeszcze" jako przypowieść na temat atawistycznej skłonności ludzi do sprawowania władzy. Inny trop prowadzi w stronę wątku eklezjalnego, którego istotą są ciągłe spory o kształt ówczesnego Kościoła. Mnie jednak najbardziej przekonuje trzecia droga interpretacyjna, wiodąca do konstatacji, że najnowsza proza Barta jest subtelnie - acz stanowczo - przeprowadzoną krytyką dyskursu patriarchalnego. Spójrzmy na mężczyzn, zaludniających karty powieści - wszyscy są niewolnikami idei, bądź zwykłymi frustratami, ale gorliwość, z którą wcielają w życie swoje plany, sprawia, że przypominają opętane dziwnymi obsesjami marionetki. Oczywiście - kostium historyczny, którym posłużył się pisarz, tłumaczy nieco te groteskowe manipulacje, ale wyłącznie w warstwie naskórkowej: anachronizmem (uzasadnionym, rzecz jasna, ze względu na konwencję gatunkową) jest dzisiaj scena pojedynku, ale już nie fakt, że najbardziej "po męsku" zachowała się w nim kobieta. Córka margrabiego Gonsalvo jest w powieści Barta postacią emblematyczną - ukrywa swą kobiecość, lecz jako jedyna wypowiada otwarcie własne myśli i zachowuje się honorowo.

Bart pokazuje, jak schematycznie postrzegamy nasze społeczne role, jak dalece wzorce naszych zachowań implikowane są kulturowymi stereotypami i jak trwałe jest myślenie w paradygmacie patriarchalnym. Królowa Joanna - świadoma przecież zdrad, których za życia dopuszczał się Filip - demonstracyjnie okazuje mężowi miłość do (bardzo dosłownie tu rozumianej) grobowej deski. Czyż nie brzmi to znajomo? Czy kobiety ciągle nie podlegają tego typu opresyjnemu ciśnieniu?

Powyższych hipotez nie unieważnia zakończenie powieści, w którym Bart - przy pomocy swoiście palinodycznego gestu - demonstracyjnie eksponuje literackość opowiedzianej historii. Przeciwnie, wspominając w ostatnim zdaniu o zdezelowanym land roverze, mijającym zamyślonego Don Juana, wprowadza pisarz element transponujący problematykę jego nowej prozy w przestrzeń współczesności. W gruncie rzeczy niewiele się bowiem różnimy od bohaterów najnowszej powieści Barta. Powieści - chciałbym to jeszcze raz podkreślić - pod każdym względem znakomitej.

Andrzej Bart, "Don Juan raz jeszcze", Kraków 2006, Wydawnictwo Literackie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (12/2007)