Operacja "zjednoczenie"

Przed kilkoma tygodniami przebywała w Rosji delegacja Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za Granicą. Podczas spotkań z hierarchami Patriarchatu Moskiewskiego przygotowywano grunt pod zjednoczenie rozłamowej siostry z krajową macierzą.

Wizyta głowy zagranicznej Cerkwi, metropolity Ławra, otrzymała wyśmienitą oprawę medialną: kremlowscy inżynierowie dusz próbowali pokazać połączenie dwóch odłamów rosyjskiego prawosławia jako jedno z osiągnięć prezydenta Putina - inicjatora i patrona pojednania.

Cerkiew "biała" i Cerkiew "czerwona"

Rozłam nastąpił w 1917 r., a przypieczętowano go 10 lat później. Prawosławni duchowni, którzy po rewolucji i przegranej przez “białych" wojnie domowej znaleźli się za granicą, powołali własną strukturę. W kwietniu 1921 r. odbył się pierwszy zagraniczny rosyjski sobór cerkiewny. Tymczasem Rosyjska Cerkiew (krajowa, nazywana w latach 20. “odnowioną") była poddawana represjom ze strony bolszewików (zamordowano i uwięziono tysiące duchownych i wiernych, zniszczono cerkwie i klasztory), a część jej hierarchów próbowała układać się z nowymi władzami. “Wierni nie powinni patrzeć na władzę radziecką jak na Antychrysta. Przeciwnie, władza radziecka jako jedna jedyna na całym świecie stawia sobie za cel, by przy użyciu metod państwowych urzeczywistnić ideały Jezusa Chrystusa" - zapisano w dokumentach soboru w 1923 r. Ostateczny rozbrat nastąpił cztery lata później po deklaracji lojalności wobec władz ogłoszonej przez metropolitę Sergija, który jednocześnie wezwał zagranicznych “raskolników" do uznania bolszewickiego rządu.

Ocena tych wydarzeń dzieli odłamy rosyjskiego prawosławia. W pojęciu Cerkwi zagranicznej “czerwona zaraza" była - i pozostaje - uosobieniem szatana. Hierarchowie Patriarchatu Moskiewskiego nie zdobyli się - poza ogólnym potępieniem zbrodni dokonanych na duchownych i wiernych w latach prześladowań - na rozliczenie ze współpracy z “organami" czy uznanie ZSRR za nieludzki, bezbożny reżim. Czy zjednoczenie z antybolszewicką siostrą wpłynie na zmianę tego stanu rzeczy? Można w to wątpić, skoro najwyższa władza świecka niedawno głośno powiedziała, że “Stalin nie był taki zły" i jak ognia unika nieprzyjemnych historycznych tematów. A w Rosji najwyższa władza świecka ma na najwyższą władzę kościelną wpływ przemożny.

Co cesarskie - Bogu, co boskie - cesarzowi

Ciekawym paradoksem procesu zjednoczenia jest ewolucja stosunków Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za Granicą (RCPzG) z władzami. Do niedawna zagraniczna hierarchia uważała rządzących Rosją za spadkobierców “bolszewickiej bandy", której posłuszna była Cerkiew krajowa. Oddzielenie struktur kościelnych od państwowych jeszcze w latach 90. było jednym z podstawowych warunków rozpoczęcia rozmów. Zanim doszło do pierwszych konsultacji między duchownymi, zwierzchnicy RCPzG spotkali się jednak z... przedstawicielem wyklętej władzy świeckiej (dialog “ruszył" dopiero po ubiegłorocznej wizycie prezydenta Putina w Nowym Jorku). Złośliwi twierdzą, że metropolita Ławr uwierzył, że bezbożna władza w Rosji upadła, kiedy zobaczył Putina całującego z należnym ceremoniałem święte ikony. Wtedy też władyka postanowił wziąć udział w prezydenckiej operacji “zbierania prawosławnych kamieni", rozrzuconych przez wichry historii.

Pojednanie Cerkwi jest elementem szerszego procesu, o którym na razie głośno się nie mówi: pojednania kraju z emigracją. Kreml nie ma chyba jeszcze gotowego projektu “Jedna Rosja" dla zagranicy, a i druga strona nie zgłasza gotowości do nawiązania kontaktów - nie wszyscy Rosjanie, którzy stracili (lub zdradzili) ojczyznę, są w stanie wybaczyć i prosić o wybaczenie. I nie wszystkim gotowa jest przebaczyć ojczyzna. Pojawienie się na Zachodzie w latach 90. wielkiej fali nowej emigracji na pewno miało wpływ na zmianę postaw duchowieństwa RCPzG - hierarchowie (zwłaszcza z młodszego pokolenia) dostrzegli potrzebę wyjścia z izolacji.

Prezydent Putin ma ambicję, aby pokazać się nie tylko jako władca jednoczący ziemie ruskie, które za czasów Jelcyna osiągnęły stan rozbicia dzielnicowego, ale też jako lider przywracający jedność tradycji i wiary, łączący “białe" i “czerwone". Aparat propagandowy państwa kreuje taki wizerunek prezydenta. Sprawy wiary, dobra wiernych, niekłamanej jedności rozproszonych po świecie rodaków pozostają w tle jako sentymentalny landszaft, niepasujący do pragmatycznego projektu Kremla.

Tylko na łamach opozycyjnych gazet pozwalano sobie na kpinę z udawanej duchowości wizyty Ławra, zamieniając role i pojęcia: “Putin pobłogosławił patriarchów", “Prawosławni wszystkich krajów, łączcie się!", “Oficjalny koniec bezbożności". Przypominano też o dotychczas nieuregulowanej kwestii własności ziemi i dóbr należących do Cerkwi, odebranych i zniszczonych w ZSRR. Liczne ulgi, przywileje i koncesje na działalność komercyjną, przyznawane przez władze “korporacji Cerkiew" jako rekompensata, wykorzystują obrotni hierarchowie m.in. w handlu wyrobami tytoniowymi i alkoholem (np. metropolita Kiriłł, nazywany “metropolitą tabacznym", wyciska z tej działalności krociowe zyski).

Grzech ekumenizmu

Rosyjska Cerkiew Prawosławna za Granicą jako jeden z warunków rozpoczęcia dialogu postawiła zerwanie przez Patriarchat Moskiewski kontaktów z innymi Kościołami. Dotyczyło to nie tylko katolików czy protestantów, ale również rozmów z przedstawicielami innych Kościołów wschodnich, uznających prymat Konstantynopola.

Trudno Patriarchat Moskiewski uznać za wielkiego zwolennika ekumenizmu (ciągle powtarza się choćby krytyka Kościoła rzymskokatolickiego; Aleksy II konsekwentnie odmawia kontaktu z Papieżem), zdawać by się zatem mogło, że warunek ten zostanie spełniony. Tymczasem moskiewscy hierarchowie odmówili zerwania kontaktów z innymi chrześcijanami. Czy stanie się to przeszkodą na drodze do połączenia Cerkwi krajowej i zagranicznej? Kontrowersje rozstrzygną jesienią specjalnie zwołane synody obu Cerkwi, wtedy też zapadnie ostateczna decyzja w sprawie zjednoczenia.

Idea napotyka opór części duchownych - zarówno w kraju, jak i za granicą. Wśród “zagraniczniaków" najwięcej niezadowolonych jest w Kanadzie, USA i Izraelu, a także w... Rosji, gdzie znajduje się kilkanaście parafii podporządkowanych RCPzG. Na ogół są to duchowni zbuntowani przeciwko Aleksemu, krytycznie nastawieni do bliskich kontaktów Patriarchatu z Kremlem lub pozostający poza jurysdykcją Patriarchatu z innych przyczyn “organizacyjnych". Nieprzejednani przeciwnicy kontaktów z krajową Cerkwią utworzyli już Rosyjską Cerkiew Prawosławną na Wygnaniu.

W kraju z niechęcią do konserwatywnego duchowieństwa z RCPzG odnoszą się ci, którzy walczą o wprowadzenie reform w Cerkwi. W ich mniemaniu zbliżenie z RCPzG zaowocuje wzmocnieniem skrzydła konserwatywnego, którego przedstawicielem jest m.in. wpływowy archimandryta Tichon, uważany powszechnie za spowiednika prezydenta Putina i powiernika jego rodziny. Tichon jest jednym z głównych animatorów zbliżenia.

Wspólni męczennicy bez wspólnoty majątkowej

W emitowanych w rosyjskiej telewizji reportażach z wizyty podkreślano, że obie delegacje modliły się oddzielnie i że nadal nie ma jasności, czy zostanie przywrócona wspólnota kanoniczna, eucharystyczna i modlitewna. A jednak w procesie zjednoczenia uczyniono krok, który niewątpliwie zbliża obie Cerkwie: Patriarchat Moskiewski kanonizował zamordowanych przez bolszewików męczenników za wiarę, wyniesionych przez RCPzG na ołtarze jeszcze w początkach lat 80. Aleksy II i Ławr udali się wspólnie do Butowa, miejsca męczeńskiej śmierci wiernych, gdzie położony został kamień węgielny pod budowę nowej świątyni.

Moskiewskiemu patriarsze zależy na tym, aby “biała Cerkiew" poszła na kompromis w ocenie historii, zwłaszcza by zapomniała o swojej tradycji, zgodnie z którą Patriarchat Moskiewski uważany jest za “samozwańczą Cerkiew, utworzoną przez Stalina". Krytycy zbliżenia przypominają z kolei, że “zagraniczni" udrapowani w szaty “prawosławia nieskalanego komunizmem" też mają na swoim koncie niejasne epizody: kiedy w 1943 r. sformowano armię Własowa, “biała" Cerkiew zaakceptowała jej powstanie, czym naraziła się na zarzut współpracy z hitlerowcami. Wielu hierarchom obu odłamów stawia się zarzut współpracy z KGB, a duchowieństwo nie dąży do oczyszczenia się z tych zarzutów.

Jest jeszcze jeden aspekt ewentualnego połączenia: uregulowanie praw przynależności, podporządkowania i własności. RCPzG stoi na stanowisku zachowania praw własności do majątku ruchomego i nieruchomego, świątyń, klasztorów, a także zasady obieralności duchowieństwa i zwoływania odrębnych soborów. Jej status miałby być podobny do tego, jaki mają Ukraińska czy Mołdawska Cerkiew Prawosławna, pozostające w jurysdykcji Patriarchatu Moskiewskiego, tzn. uznające władzę patriarchy, ale zachowujące odrębność ekonomiczną i administracyjną.

Czy proces zjednoczenia ma szanse powodzenia mimo rozbieżności natury historycznej, filozoficznej, religijnej i gospodarczej? Na pewno. Jest przecież częścią politycznego projektu Kremla, który dołoży wszelkich starań, by stało się według słowa jego...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2004