Oksana Zabużko: Należy krzyczeć "Obudź się, Trojo"

OKSANA ZABUŻKO, pisarka: Przyznanie narodowi ukraińskiemu nagrody im. Sacharowa odbieram jako wyraz uznania, że walczymy nie tylko o niepodległość kraju, ale i europejskie wartości: wolność i demokrację. Ukraina jest częścią Europy i jej broni | MATERIAŁ PARTNERA

05.12.2022

Czyta się kilka minut

Oksana Zabużko / JAKUB WŁODEK / AGENCJA WYBORCZA.PL
Oksana Zabużko / JAKUB WŁODEK / AGENCJA WYBORCZA.PL

GRZEGORZ NUREK: Czy pisze Pani dziennik, notuje wydarzenia mijającego roku?

OKSANA ZABUŻKO: Kiedy mam czas, piszę. Ale to skomplikowana sprawa, bo w ciągu ostatnich dwóch miesięcy odwiedziłam jedenaście krajów, jedenaście moich książek ukazało się drukiem w różnych europejskich wydawnictwach. Skaczę po Europie niczym kot z chorym pęcherzem. Co kilka dni zmieniam hotele, lotniska i dworce, a harmonogram spotkań autorskich mam ułożony do 17 grudnia.

Dziennik prowadzę od 40 lat, ale nigdy wcześniej nie miałam tak ogromnych przerw w jego prowadzeniu. Nic dziwnego, strasznie dużo się dzieje. A wojna w ezoteryce średniowiecznej nie bez powodu była oznaczona jako potop. Wracając do hotelu z debat i spotkań literackich, padam ze zmęczenia o 2.00-3.00 w nocy. Tak to wygląda. Przed zaśnięciem myślę: to i tamto wypadałoby zapisać. Łatwiej notować pojawiające się w głowie frazy nowych wierszy. Dzienniki planuję opublikować dopiero po śmierci. Niekiedy ich fragmenty wykorzystuję w opowiadaniach czy esejach. Już wkrótce po polsku ukaże się mój najnowszy zbiór opowiadań, tam też pojawią się fragmenty zapisków w opowiadaniu o Majdanie. W tym roku dzięki dwóm rezydencjom: Gdańska i Fundacji Pogranicze w Sejnach, mogłam napisać nową książkę eseistyczną. Nosi tytuł „Najdłuższa podróż” i ukaże się w Polsce w styczniu.

Natomiast zbiór esejów „Planeta Piołun” przyprowadził mnie do Polski 23 lutego. 24 lutego o świcie w hotelu zostałam obudzona dźwiękiem telefonu i słowami: „Kochanie, zaczęło się, bombardują”. Od tej sceny zresztą zaczyna się ta moja nowa książka, o której napisanie poprosił mnie wiosną włoski wydawca. Skończyłam ją pisać w czerwcu pod Sejnami, w domu rodziny Czesława Miłosza w Krasnogrudzie. Przyjaciele pytali: „A nie znalazłaś bezpieczniejszego miejsca w Europie, jak przy przesmyku suwalskim?”. Ale miałam poczucie, że duch Miłosza się mną opiekuje. Tak jak to było w 1992 roku, kiedy poznałam go podczas konferencji w Stanach Zjednoczonych. Opisałam to w eseju „Pożegnanie z imperium”, włączonym do „Planety Piołun”.

„Najdłuższa podróż” ukazała się już po szwedzku, włosku, niemiecku, norwesku i niderlandzku. Ta książka to rodzaj analizy społeczno-historycznej, próba wytłumaczenia, szczególnie zachodniemu czytelnikowi, jakie konteksty historyczne i kulturowe przegapił od 2014 roku. Wyjaśniam, dlaczego wojna była nieunikniona. Czas najwyższy na pobudkę Zachodu i zmianę narracji. Jeszcze niedawno czytaliśmy w europejskiej prasie o „ukraińskim kryzysie”. To tak, jakby wrzesień 1939 roku nazwać „polskim kryzysem”. Pamiętajmy, że wszystko zaczyna się na poziomie języka: zakłamanie, propaganda i przemoc.

 

Parlament Europejski od 1988 roku przyznaje Nagrodę im. Sacharowa za wolność myśli. W 2018 roku wyróżniono nią ukraińskiego reżysera Ołeha Sencowa, w tym roku „odważny ukraiński naród”. Postać patrona nagrody – sowieckiego dysydenta, który krytykował tamtejszy ustrój, uważał go za totalitarny – też jest głęboko symboliczna. Jak Pani odczytuje ten gest Parlamentu?

Sacharow nie tylko krytykował ustrój sowiecki i stawiał czoło represjom (wiele wycierpiał od KGB). Był też symbolem wolności myśli. To bardzo wartościowa nagroda i piękny gest ze strony Parlamentu Europejskiego. Przyznanie narodowi ukraińskiemu nagrody im. Sacharowa odbieram jako wyraz uznania, że walczymy nie tylko o niepodległość kraju, ale i europejskie wartości: wolność i demokrację. Ukraina jest częścią Europy i jej broni.

Drażniła mnie narracja pojawiająca się od lat na świecie, że system autorytarny w kryzysowych sytuacjach jest efektywniejszy niż demokracja, w której wszystko trwa dłużej i wolniej, bo trzeba najpierw problemy przedyskutować. Otóż okazało się, że tak nie jest. Że nawet podczas wojny wolny kraj ma przewagę. W rosyjskiej armii człowiek jest mięsem armatnim. Autorytaryzm nie jest efektywniejszy nawet na polu walki. Niewolnicy motywowani jedynie żołdem przegrają z armią żołnierzy inicjatywnych, zmotywowanych, świadomych, że walczą o wolność kraju.

 

Parlament Europejski uznał Rosję za kraj sponsorujący terroryzm, a przewodnicząca Parlamentu Roberta Metsola zainicjowała akcję „Generatory nadziei”, zwracając się z apelem do dwustu największych miast Europy o dostarczenie Ukrainie generatorów prądu i transformatorów, po to, aby pomóc jej przetrwać zimę. W jaki sposób jeszcze europarlamentarzyści mogliby pomóc Ukrainie?

Nie wypada mi powtarzać wszystkiego tego, co już mówiłam jako gość w Parlamencie Europejskim 8 marca. Ale przypomnę, że apelowałam o pomoc w obronie przeciwrakietowej. Przy tej okazji chcę wyrazić współczucie rodzinom dwóch Polaków, którzy zginęli w Przewodowie, w trakcie odpierania przez Ukrainę zmasowanego rosyjskiego ataku rakietowego na ukraińskie miasta.

Wojna stała się ogromnym wyzwaniem dla wszystkich instytucji międzynarodowych. Wielu na początku lat 90. uwierzyło w Fukuyamowski „koniec historii”, że ten okropny XX wiek się skończył i teraz wszystko będzie dobrze, zostanie nam tylko współpraca, bogacenie się i dialog. A trzeba umieć dostrzec, że Rosja jest nieprzerwanie sukcesorem systemu istniejącego od 1918 roku. Czeka przemianowana w NKWD, NKWD w KGB, a KGB w FSB. To jest rządzący Rosją organ. Ta instytucja nigdy nie była oskarżona i osądzona za zbrodnie przeciw ludzkości popełnione w XX wieku. Od czasów Dzierżyńskiego po dziś dzień psychopatyczne poczucie bezkarności i wszechmocy. Zbrodniarz Putin, który ma poczucie, że nikt mu nic nie zrobi. Wraz z atakiem Rosji na Gruzję w 2008 roku Zachód sprawę przespał. Czas najwyższy zmienić okulary. Gdyby już wtedy nałożono drakońskie sankcje na Rosję, być może dziś nie byłoby masowych grobów w Ukrainie.

 

Jarosław Hrycak powiedział: „Wojna przyczyniła się do głębszej refleksji nad wieloma sprawami”. Jak pokazują ostatnie badania opinii społecznej, 62 proc. Ukraińców poparłoby dziś wstąpienie Ukrainy do NATO, 68 proc. – do Unii Europejskiej. Zmieniło się też postrzeganie Ukrainy na świecie.

Niestety, to wszystko jest spóźnione co najmniej o 14 lat – od 2008 roku, kiedy to powojenny system bezpieczeństwa międzynarodowego został zniszczony przez atak Rosji na Gruzję. 14 lat przyzwolenia na działanie reżimu putinowskiego – to niezmiernie, przerażająco długo. Wychodziliśmy na Majdany, walcząc o wolne wybory, a potem o perspektywę członkostwa w Unii Europejskiej – i za każdym razem reakcją zachodnich intelektualistów było zwracanie uwagi na Rosję. Bo jeśli Ukrainie się udało z tym Majdanem, bądź w 2004, bądź w 2014, to może i w Rosji wkrótce zaczną się protesty przeciwko Putinowi? Ta logika mnie zabijała.

Aż do 24 lutego ciążył w myśleniu na świecie stereotyp, że Rosjanie i Ukraińcy to bracia, bliskie sobie narody, że Ukraińcy to niemal Rosjanie, tylko trochę gorsi. Takie niby milczące przyzwolenie Putinowi na aneksję: bo skoro są sobie bliscy, to dlaczego nie mieliby żyć razem, w jednym państwie? Oczywiście, że w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy to wszystko zostaje pospiesznie zrewidowane. Inercyjność myślenia, która wcześniej pozwalała postrzegać ludzi przestrzegających przed Rosją jako szaleńców, się skończyła. Teraz do każdego przemawiają słowa, które padały w 2008 roku: „dziś Tbilisi, jutro Kijów, a pojutrze (nie daj Boże) Wilno i Warszawa”.

 

Za kilka dni w Warszawie odbędzie się debata zatytułowana „Ukraina w drodze do Europy. Aspiracje, wyzwania, nadzieje”. Wyzwania przed Ukrainą są olbrzymie, a jakie są obawy?

Wyzwania są nie tylko przed Ukrainą, ale przed całą Europą. Ukraina jest częścią Europy, Ukraina Europy teraz broni. Nie jesteśmy u początku lat 2000., gdy państwa byłego bloku sowieckiego chciały być przyjęte do klubu „dorosłych” krajów, które przyzwalają lub nie przyzwalają na wejście. Mamy głos. Bardzo ważna jest solidarność społeczeństwa polskiego manifestowana i okazywana po 24 lutego. Na „krwawych ziemiach” Europy Środkowo-Wschodniej – używam tu określenia Timothy’ego Snydera – wiemy o wyzwaniach, które stoją przed Europą, więcej, niż wie i rozumie Zachód. Zachód po prostu nie wyobraża sobie skali zagrożenia i niebezpieczeństwa ze strony Rosji.

Należy krzyczeć jak Kasandra w sztuce Łesi Ukrainki napisanej przed I wojną światową: „obudź się, Trojo, śmierć idzie na Ciebie!”. Już czas najwyższy, by jej sztuka zobaczyła polską scenę. W Londynie miała swoją premierę w październiku. Trzeba było wojny, aby świat odkrył, że Ukraina ma swoją kulturę, sztukę, tradycję, swoich klasyków. A ci klasycy mają coś do powiedzenia Europie.

 

Nasza rozmowa to dobra okazja, aby powiedzieć, że wielu moim rodakom jest zwyczajnie wstyd za to, co Panią spotkało podczas wieczoru w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie. „Dziarscy chłopcy”, jak by ich określił Witkacy, dali popis chamstwa i ignorancji. W tradycji miasta uniwersyteckiego jest dialog nawet na najtrudniejsze historyczne tematy, ale nie wrzaski, buczenie i obelgi. No i wypadałoby najpierw Pani książki przeczytać – o co trudno ich podejrzewać. Co chciałaby im Pani przekazać?

Im nic nie mam do przekazania. Może poza uwagą, że ludzie, którzy buczą na wicekonsul Ukrainy w Krakowie, czekają chyba na rosyjską armię w tym mieście. Miałam déjà vu, jakbym znów widziała zainscenizowany zimą 2014 roku „Antymajdan” w Kijowie.

 

Niektórym ogromnie zależy na psuciu poprawiających się relacji polsko-ukraińskich.

I bardzo dobrze wiemy, kto na tym zyskuje i kogo ta przyjaźń polsko-ukraińska tak boli. To nie tylko Polski dotyczy. Od dwóch miesięcy podróżując po Europie obserwuję, jak wzniecane są protesty antyukraińskie w Austrii, Czechach, Niemczech, opłacane rosyjską walutą, jak gra się kartą wzrastających kosztów energii. Wojna nie toczy się jedynie pod Bachmutem, toczy się na różnych frontach, także zachodnim. Doskonale pamiętam, jak dziewięć lat temu zwożono tituszki do Kijowa i Charkowa. Polskie tituszki dość udanie zrealizowały pewien scenariusz. Że protestującym chodziło o demony historyczne? Ale przecież m.in. o nich mieliśmy rozmawiać podczas tamtego spotkania. Nie chcieli słuchać, za to chcieli ściągnąć na siebie społeczną uwagę. Ten cel osiągnęli. I teraz zamiast rozmawiać o Vincenzie, rozmawiamy o nich.

 

Polski PEN Club wydał oświadczenie potępiające ten atak.

Dziękuję za ten głos. Incydent w MCK można porównać do tego, co się działo w Monachium w latach 20.: kocia muzyka w czasie publicznych spotkań. To niebezpieczne. Następnego dnia podczas ceremonii wręczenia mi nagrody także rozległ się pojedynczy okrzyk z sali: „Hańba prezydentowi!”. To nie był tylko atak na mnie, chociaż jestem dobrym celem, jestem medialnie „widoczna”. Atakując mnie można szybko zbić kapitał polityczny. No i sponsorowi zdać potem raport z wykonania zadania. ©

OKSANA ZABUŻKO jest ukraińską pisarką, laureatką m.in. Nagrody Angelus i Nagrody im. Stanisława Vincenza. Ostatnio po polsku ukazał się jej zbiór esejów „Planeta Piołun” (Agora, Warszawa 2022).

MATERIAŁ PARTNERA

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz kulturalny, redaktor, współpracownik "Tygodnika Powszechnego".

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2022