O spotkaniu w czasie

Opuszczenie, w jakim Bóg nas pozostawia, to Jego własny sposób na pieszczoty - pisze Simone Weil. - Czas, który jest naszym jedynym zmartwieniem, to właśnie zetknięcie z Jego ręką. To rezygnacja, przez którą sprawia, że istniejemy. Pozostaje On daleko od nas, bo gdyby się zbliżył, musielibyśmy zginąć. Oczekuje, abyśmy poszli do Niego i zginęli.

18.12.2005

Czyta się kilka minut

Dla kochających Boga czas jest wygnaniem, tęsknota - pokutą, a życie - adwentem. Nie ma większej pokuty nad tęsknotę, ani oczekiwania bardziej intensywnego niż adwent życia. Jesteśmy wygnańcami czwartego wymiaru, wymiaru czasu. Zesłano nas w czas u zarania ludzkiej historii, kiedy z własnej winy opuściliśmy raj. I chociaż obdarzeni obietnicą powrotu poczęliśmy wieczność, ukarani zostaliśmy przez czas - starzejemy się i odchodzimy. Żyjemy w dziwnym, pełnym paradoksów miejscu. Nie ma w nim nic stałego ani trwałego, prócz złożonych nam przez Boga obietnic. Te są wieczne, ale w dostępnych nam wymiarach nieuchwytne. Nie ma w tym miejscu nic naszego. Tylko dany nam czas jest nasz, ale nieustanne przemijanie sprawia, że nigdy nie jesteśmy jego włodarzami. Nie mamy żadnej chwili prócz tej, która otwiera się przed nami wiecznością. Zawieszeni w czasie - brzemienni jesteśmy wiecznością. Zamknięto przed nami drzwi raju i uchylono drzwi ku wieczności. Niepewni jutra wpatrujemy się w skąpą smugę światła widoczną zza uchylonych ku wieczności drzwi, jasną i ciepłą... Kiedy tylko udaje się nam dostać w jej tajemniczy blask, zapominamy o niedoli wygnańców. Grzejemy zziębnięte serca, a ból wygnania taje w nas i zamienia się w łzy. Delikatnie popychamy uchylone drzwi, próbując dostać się głębiej, ciekawi spełnienia obietnic, jak dzieci świątecznych prezentów. Nie ustępują. Dotykamy światła wciąż pozostając w mroku. Gdybyśmy bowiem, bodaj raz, zajrzeli głębiej, niż pozwala nam na to wąska szpara w uchylonych drzwiach, pewnie nigdy nie chcielibyśmy wrócić. “Obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy" (1 J 3, 2). Zauroczeni wiecznością, zobaczylibyśmy, jak żałosne są nasze wiekopomne dzieła, jak nieudolne najbardziej wyszukane słowa... Wyrozumiały dla naszej pompatyczności Bóg pozwala nam cieszyć się znikomością wątpliwych sukcesów i nie demaskuje pozorności naszych dumnych osiągnięć. Nie wyśmiewa nas, a przecież patrząc przez dostępny nam pryzmat wieczności, sami widzimy, jak bardzo jesteśmy zabawni. Dziećmi czasu jesteśmy. Bóg przychodzi do nas w czasie jak Dziecko, bo w istocie jak dzieci usiłujemy udowodnić sobie i światu naszą śmiertelną powagę i nieodzowność dla trwania historii. To nie historia nas osądzi. Ona przemija wraz z nami - czekającymi, niekoniecznie cierpliwie, aż wypalą się do końca adwentowe świeczki. Jedynie to, “co czyni Bóg na wieki, będzie trwało" (Koh 3, 14).

Nasza egzystencja nie miałaby sensu, gdyby nam nie powiedziano, że nie tu nasze miejsce. To dopiero początek. Znamy tylko początek. Wszystko to, co przeżywamy dzisiaj, jest jedynie wstępem, uwerturą, nutą nieuchwytną i wciąż biegnącą w przód. Nuta za nutą, ta przed i ta po - podobnie jak czas - układają się w jeden refren: “jeszcze nie tu, jeszcze nie to, jeszcze nie teraz...". Zawieszeni w czasie - jesteśmy jak scherzo Boga.

Jeszcze nie tu... Jeszcze nie te świątynie, nie te witraże, jeszcze nie te dźwięki organowej muzyki, jeszcze nie te posępne oblicza świętych i nie ten betlejemski żłóbek z gipsowych figurek ułożony pieczołowicie w grudniowo-zimnym kościele przez zakatarzonego zakrystiana (też mu przejdzie). Jeszcze nie ten stały adres zameldowania - cały czas jesteśmy na “czasowym". Nie szukajcie nas tu w przyszłości! Przeprowadzimy się, bez pomocy firm transportowych, jednym gestem Boga, który pewnego dnia wyznaczy kres naszej tęsknoty. Może nie trzymalibyśmy się aż tak kurczowo drogich nam miejsc, gdybyśmy zrozumieli, że dla Boga rozstanie z nami jest nieporównywalnie bardziej bolesne niż dla nas. Jeszcze nie tu - a tak nam te miejsca drogie.

Jeszcze nie to... Jeszcze nie ta praca, nie to zaaferowanie, nie ten projekt, nie to zadanie; jeszcze nie ten semestr, nie to sprawozdanie. I program nie ten. Jeszcze nie ta kulawa mądrość szukająca nieporadnie słów na wyrażenie mało oryginalnych myśli. Jeszcze nie ta miłość próbująca raz po raz wydrzeć coś dla siebie ze złożonego daru i trzymająca się z upodobaniem tego, co niekochane w umiłowanym. Jeszcze nie to spotkanie ukryte w ciszy między zabieganym poniedziałkiem i zapracowanym wtorkiem. Tyle w nim było Bożej harmonii i tyle barw, co nie stąd, ale to jeszcze nie to.

Jeszcze nie teraz... Jeszcze nie ten świt i nie ten zmierzch, jeszcze nie ten adwent. Zachodzi słońce nad krótkimi dniami kolejnego adwentu w naszym krótszym lub dłuższym życiu. Być może moglibyśmy skryć się już pod rozłożystymi gałęziami postawionej przed laty w kącie pokoju świątecznej choinki. Nie pozwoliliśmy jej rosnąć dalej, ale Bóg pozwolił nam. Jesteśmy... Przyglądamy się - wciąż z oddali - Bożym Tajemnicom, dotykamy Chleba, liczymy czas... Pewnie jeszcze trochę poczekamy... Jeszcze na mnie “Boże" trochę poczekaj...

S. dr hab. BARBARA CHYROWICZ jest filozofem i etykiem, profesorem KUL, kierownikiem Katedry Etyki Szczegółowej tej uczelni. Należy do Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Św.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2005