Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dlatego prozaiczny z pozoru spór, jaki zaczął się wiele lat temu, przeszedł wszelkie możliwe instancje, włącznie z Najwyższym Sądem Pracy. Wszystkie orzekały na niekorzyść Kościoła, a ten za każdym razem się odwoływał. Proces, który wytoczył mu były ordynator katolickiego szpitala w Düsseldorfie, dotarł w końcu do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (BVG). Swe orzeczenie wydał on w minionym tygodniu i – ku zaskoczeniu wielu – przyznał rację Kościołowi.
O co chodziło? Lekarz wytoczył proces po tym, jak dostał wypowiedzenie z uzasadnieniem, że rozwiódł się z żoną i po jakimś czasie zawarł drugi związek z dotychczasową partnerką. Kolejne sądy przyznawały mu rację – aż do teraz. BVG orzekł, że instytucje kościelne mogą w takiej sytuacji zwolnić pracownika, i podkreślił, iż Kościół ma prawo wymagać, by styl życia jego pracowników był zgodny z jego nauczaniem w sprawach moralnych, zaś wcześniejsze wyroki naruszały prawo Kościoła do samostanowienia, tj. ustalania tutaj zasad.
Kościół – jeden z największych pracodawców w RFN (zatrudnia pół miliona osób, głównie w instytucjach socjalnych) i ma wewnętrzne przepisy o zatrudnieniu – przyjął wyrok z ulgą. „Decyzja BVG daje nam bezpieczeństwo prawne”, mówił kard. Rainer Woelki z Kolonii, gdyż potwierdza prawo Kościoła do doboru pracowników wg własnych zasad.
Wygląda jednak na to, że niezależnie od wyroku (choć może pod wpływem debaty wywołanej tą sprawą) Kościół zmieni nieco swe przepisy, aby – jak pisał dziennik „FAZ” – „uchybienia pracowników przeciw kościelnej nauce o moralności traktowano bardziej zróżnicowanie”. W b. NRD połowa pracowników kościelnych domów opieki nie należy dziś do żadnego Kościoła chrześcijańskiego.