Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Lekceważąc małe zło, godzimy się na większe, bo zło zawsze wraca i zawsze rośnie. Samo nie zginie. Dlatego w artykule „Jak długo jeszcze?” autor, ks. Jerzy Galiński, ma na pewno w jednym rację: że temu, które dzieje się od lat na naszych oczach i w naszym Kościele, nie możemy pozwolić dalej rosnąć. Bo skutki już widać i są coraz boleśniejsze, i coraz trwalsze. Poczucie bezkarności wyrządza wielkie szkody, bo fundamentalizuje pewne wzorce, i nie ma dla tego usprawiedliwienia. Poszukiwanie wtedy „dobrych stron” zła jest tylko wykrętem w naszej obojętności. Nie ma usprawiedliwienia dla języka nienawiści i dla niesprawiedliwości, nieuczciwości i pychy. Nie potrafię być „obiektywna” względem zjawisk, które szerzą destrukcję i żywią się podziałami. Szczególnie gdy ubierają się w szaty anielskie.
„Czy tak wyobraża(my) sobie spuściznę Jana Pawła II?”, pyta autor artykułu, a ja chciałabym zapytać: czy takim chcemy być postrzegani Kościołem (bo nie takim w większości jesteśmy)? Dlatego jeszcze bardziej niż „zmowa milczenia” przeraża mnie potok słów, które mój Kościół dzieli, budując uprzedzenia, budząc złe emocje i siejąc atmosferę zagrożenia. Nie można zasłaniać się głoszeniem słowa Bożego „ludowi”, samemu tych słów nie słuchając. Jestem tym ludem i wraz z nim potrzebuję uczciwego świadectwa, bo każde inne jest szkodliwe. Nie ma wyboru „mniejszego zła”, jest zgoda na zło.