Nauka pisania

16 grudnia 2003 r. zmarła Teresa Stanisławska-Adamczewska. Dziennikarka, w latach 1956-82 redaktor naczelna "Echa Krakowa", popularnej krakowskiej popołudniówki, gdzie od 1957 r. ukazywał się dodatek "Echo Piwnicy pod Baranami".

W redakcji "Echa Krakowa" przy ulicy Wiślnej w Krakowie czułem się w latach 70. jak w domu. Tam spotykałem znajomych, tam Pani Teresa uczyła dziennikarskich nowicjuszy, takich jak ja, pisania. Nie mówię, oczywiście, o umiejętności sklejania wyrazów w zdania i zawieszania na nich chaosu faktów i koncepcji filozoficznych. Pani Teresa uczyła, jak otworzyć siebie na nieznanych ludzi, jak nawiązać rozmowę z czytelnikami, których prawdopodobnie nigdy się nie spotka, jak usłyszeć innych.

Była wymagającym nauczycielem. Zaczęła moją edukację od stwierdzenia, że teksty, przy których ziewa, skróci o połowę, a mozaikę słów, z których stworzyłem intelektualny labirynt, wyrzuci do kosza. Nigdy jednak tego nie zrobiła, dając początkującym dziennikarzom szansę poznania własnych możliwości. Było w Pani Teresie coś z pozytywistycznych Polaków, kiedy mnie pouczała: "Zaczynaj zdania od czegoś, co cię fascynuje, czym chcesz się podzielić jak skarbem. Zdania zaczynające się na »nie« spychają nas do dołu, uświadamiają nam, że żyjemy w szarości Polski Ludowej. Kraju, w którym rządzą kukiełki bez wdzięku". Było w Pani Teresie dużo odwagi, ale nie tej, która jest heroizmem i umieraniem na barykadach. Odwagą jest też życie w prawdzie i przyjaźń nawet z tymi, których jeszcze nie spotkaliśmy, lub wyciągnięcie ręki do ludzi, którzy tego już się nie spodziewali. Odwagą jest bycie sobą, choćbyśmy nawet mieli za to oberwać. Zapominałem jednak o tym podczas rozmów z Panią Teresą. Może dlatego, że nie było w nich mowy o walce, trudnościach, ryzyku, ale o tym, czym mogliśmy się dzielić z innymi.

"Pisz to, co myślisz i o tym, czym chcesz się podzielić z czytelnikami" - powiedziała któregoś dnia i zapamiętałem te słowa na zawsze. To jedno zdanie stało się w dużej mierze mottem mojego życia i wszystkiego, co piszę.

BOLESŁAW LUTOSŁAWSKI (Cambridge, Wielka Brytania)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2004