Nasz Łukaszenka w naszych objęciach

Cena, którą Putin wyznaczy za swoje poparcie, będzie wysoka. Zapłaci ją Białoruś.

07.09.2020

Czyta się kilka minut

Przywódcy Rosji i Białorusi na opóźnionych z powodu epidemii wspólnych obchodach 75. rocznicy końca II wojny światowej. Choroszewo, Rosja, 30 czerwca 2020 r. / MIKHAIL KLIMENTYEV / TASS / FORUM
Przywódcy Rosji i Białorusi na opóźnionych z powodu epidemii wspólnych obchodach 75. rocznicy końca II wojny światowej. Choroszewo, Rosja, 30 czerwca 2020 r. / MIKHAIL KLIMENTYEV / TASS / FORUM

Dyktatorzy żyją w swoim świecie. Są przekonani, że bez nich państwo upadnie, że społeczeństwo ich kocha i nawet jeśli tłumy na ulicach domagają się ich odejścia, nie wierzą, że lud naprawdę chce się ich pozbyć. Nazywają protestujących warchołami, wysyłają przeciw nim uzbrojonych ludzi. I szukają wsparcia u silniejszych przyjaciół.

Alaksandr Łukaszenka brawurowo sfałszował wybory: narysował sobie wynik 80 proc. To poruszyło Białorusinów: od 9 sierpnia protestują, żądając odejścia uzurpatora. Ten próbuje utrzymać władzę, a na całym świecie jest chyba tylko jeden człowiek, który go rozumie. To Władimir Putin. Ale jeśli Łukaszenka sądzi, że przyjdzie mu on w sukurs z sympatii, to się myli. Putin ma własne cele i tylko te zamierza zrealizować. Jeśli trzeba będzie poświęcić wąsatą głowę Łukaszenki, to cóż, poświęci. Na razie postanowił go bronić. I przekuć strach dyktatora w konkretne zyski polityczne i gospodarcze.


Wojciech Konończuk: W morzu przestarzałej gospodarki, na Białorusi niespodziewanie wyrósł prężny sektor IT. Informatycy wsparli antyreżimowe protesty, co stawia pod znakiem zapytania przyszłość tego fenomenu.


 

KREML DŁUGO ZWLEKAŁ z ogłoszeniem strategii wobec tego, co dzieje się na Białorusi. Z jednoznacznym poparciem dla Łukaszenki wystąpił na dobrą sprawę dopiero trzy tygodnie po wyborach – wcześniej były tylko gratulacje i wyczekiwanie, jak rozwinie się sytuacja. Widocznie uznano, że szala przechyla się na stronę Łukaszenki i warto go poprzeć. W wywiadzie telewizyjnym Putin nieoczekiwanie oświadczył, że jeśli protesty się zradykalizują, dojdzie do napaści na instytucje państwowe lub zewnętrznego zagrożenia Białorusi, to Moskwa przychyli się do prośby Łukaszenki i przyśle oddziały interwencyjne.

Wcześniej „Karaluch”, jak protestujący pogardliwie nazywają Łukaszenkę, w poufnej rozmowie telefonicznej miał prosić Rosję o obronę jego władzy. I oto rosyjski kontyngent o nieokreślonej proweniencji – czy miałyby to być wojska wewnętrzne MSW, OMON, czy Rosgwardia – już się formuje i w każdej chwili może być wysłany do bratniej cząstki Państwa Związkowego w celu obrony „prawowitego” prezydenta, który „wygrał” wybory. Interwencja nie byłaby, według Putina, ingerencją w wewnętrzne sprawy Białorusi, lecz działaniem w ramach wspólnego państwa. Żadnych pośredników nie trzeba, wszystko zostaje w rodzinie.

ODDZIAŁY ROSYJSKICH SPECJALISTÓW od frontu informacyjnego już wylądowały w Mińsku: przybyli, by fachowo pokierować „radiokomitetem”. Szeregi białoruskich dziennikarzy telewizyjnych zaczęły bowiem pękać – wielu odeszło, protestując przeciw kłamliwej polityce informacyjnej. Teraz białoruska telewizja nadaje w duchu stanu wojennego: widzowie mogą się dowiedzieć, że protesty wygasają, a Zachód – z cyniczną Litwą i czyhającą na swe Kresy Polską na czele – wciąż knuje, ale nic im się nie uda, scenariusz kolorowej rewolucji nie przejdzie, poza nielicznymi wyjątkami wszyscy wielbią Łukaszenkę, który jak ojciec troszczy się o każdy kłos i każdy traktor. I jest gotów wysłuchać strony przeciwnej, ale tylko w sposób cywilizowany, bo samozwańców z Rady Koordynacyjnej opozycji nie uznaje.


PROTESTY NA BIAŁORUSI – ZOBACZ SERWIS SPECJALNY >>>


 

Rozważany jest wariant wyjścia z kryzysu poprzez referendum w sprawie zmian w konstytucji, a potem ewentualne nowe wybory. Ale stery rządów mają pozostać w rękach Łukaszenki. Tu Kreml innych wariantów nie rozpatruje.

JAKĄ CENĘ WYZNACZY Putin za swoje poparcie? O tym będzie można sądzić po owocach zapowiadanej „w najbliższych tygodniach” wizyty Łukaszenki w Moskwie. Na Kremlu zapewne trwa teraz wytężona praca nad treścią dokumentów, które zostaną mu podsunięte do podpisania. Od początku września odbywają się bezprecedensowo intensywne konsultacje ministrów obrony, spraw zagranicznych, gospodarki i premierów obu państw. Zapewne negocjowany jest zakres ustępstw na rzecz Rosji: można przypuszczać, że część białoruskich przedsiębiorstw przejdzie w ręce rosyjskich oligarchów, którzy od dawna ostrzą sobie na nie zęby. Być może w grze jest „zacieśnienie współpracy wojskowej”, czyli nowe bazy rosyjskie na Białorusi.

Cena za utrzymanie Łukaszenki na urzędzie będzie słona jak łzy bezsilności. ©

O sytuacji w Rosji i na Białorusi oraz o otruciu Aleksieja Nawalnego autorka pisze też na blogu

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2020