Muzyczni myśliwi

Muzycy przynależą do cywilizacji nomadów, którzy podążali za zwierzem, by go upolować, usmażyć i zjeść.

30.09.2008

Czyta się kilka minut

Można zaryzykować twierdzenie, że zjawisko emigracji kompozytorów jest syndromem wyłącznie XX-wiecznym. Mówiąc o emigracji, mamy zazwyczaj na myśli emigrację wymuszoną sytuacją polityczną lub ekonomiczną. Ta pierwsza bywa wygnaniem, uchodźstwem, ta druga jest zarobkowa. Mamy zatem wielkie zjawisko exilu, obejmujące setki wybitnych postaci kultury, sztuki i nauki, emigrujących w latach 30. z III Rzeszy, zależnie od preferencji ideologicznych: bądź do USA, bądź do ZSRR; mamy, szczególnie od połowy lat 70. do upadku Związku Sowieckiego, dość szeroki strumień emigracyjnych ucieczek na Zachód, w tym muzyków i kompozytorów. Historia kompozytorskiej emigracji XX w. odnotowuje przynajmniej dwie takie, które nastąpiły w dramatycznych politycznie okolicznościach: przypadki skazanych na śmierć - w Grecji Iannisa Xenakisa, uchodzącego do Francji, oraz w Korei Południowej Isanga Yuna, uchodzącego do Berlina Zachodniego (skądinąd stamtąd przez koreańskie służby specjalne porwanego, przewiezionego do Korei i w końcu uwolnionego po fali międzynarodowych protestów).

Wybór emigracji z powodów politycznych w Polsce dotyczy praktycznie najpierw tylko dwóch kompozytorów: Romana Palestra w 1949 r., gdy ogłoszona została dla muzyki polskiej doktryna realizmu socjalistycznego, i Andrzeja Panufnika, choć polityczne przyczyny zostały przezeń wyartykułowane niejako ex post, a ucieczka związana była zapewne też z przyczynami natury ekonomicznej i osobistej. Kolejną falę emigracji mamy wokół i w trakcie stanu wojennego. Przynajmniej dwa przypadki miały charakter manifestacji politycznej: kompozytora Zbigniewa Bargielskiego oraz skrzypaczki zaangażowanej w działalność KOR-u, byłej żony Mieczysława Rakowskiego, Wandy Wiłkomirskiej.

***

Przyjrzyjmy się programowi festiwalu Polskiego Radia. Co z emigracją ma wspólnego Ernst Theodor Amadeus Hoffmann, kompozytor granej na festiwalu Symfonii Es-dur i skądinąd autor baśni "Dziadek do orzechów", a z zawodu prawnik? Urodził się w 1776 r.

w pruskim Królewcu, działał na terenie pruskiej administracji polskich ziem w czasie rozbiorów w Poznaniu, Płocku, Warszawie, potem przeniósł się do Niemiec, w końcu w 1822 r. umarł w Berlinie. Czy problem emigracji dotyczyć może Jana Nepomucena Bobrowicza, którego 6 Valses et Polonoise op. 11 widzimy w programie? Jego kariera wirtuoza gitary przez dobrych 40 lat toczyła się przede wszystkim w Krakowie, gdzie się urodził w 1805 r., i Lipsku, w końcu zmarł w Dreźnie w 1881 r. Zaczął więc swe życie w (politycznie) galicyjskiej Austrii, skończył w pobliskich Niemczech. Ten sam język, podobna kuchnia, architektura i stosunki społeczne.

Tu dygresja. Wydaje się nam, że Karol Szymanowski, urodzony na Ukrainie, związując się z wiedeńskim Universal Edition, gdzie publikował swe partytury, pojechał z nimi za granicę. No nie, był u siebie, bo Wiedeń, to była stolica ziem, z których pochodził. Podobnie rzec można o Henryku Wieniawskim, który ostatnie 20 lat życia, urodziwszy się w Lublinie w 1835 r., spędził na carskim dworze w Petersburgu i w końcu zmarł w 1880 r. w Moskwie. Emigrant? No nie, był niejako u siebie, u politycznego hegemona tej części ziem polskich, z których pochodził. Mieliśmy Wielką Emigrację po powstaniu listopadowym, z którą można wiązać Fryderyka Chopina, ale tylko - w jakiś sposób. Trudno podważać jego polskość, poświadczoną z taką intensywnością w twórczości. Można przecież postawić tezę, że przemieścił się z ojczyzny swej matki, gdzie się urodził i dorastał, do ojczyzny swego ojca. Czy był faktycznie emigrantem? Wielce to wątpliwe, bo z Polski nie umykał tak naprawdę ani przed powstańczą zawieruchą, ani przed w jego osobę lub twórczość skierowanymi szykanami. Realizował artystyczny plan zaistnienia w Europie. Teza, jakoby Chopin był emigrantem, jest zatem wątpliwa. Czy Paderewski, obywatel świata, i Rachmaninow, tego świata ikona pianistyczna i też kompozytorska - to emigranci? No nie, przecież w każdym hotelu świata czekały na nich klucze do najdroższych apartamentów.

Jak wiemy, nasza kultura powstała z dwóch źródeł: cywilizacji osiadłej, rolniczej, i cywilizacji nomadów, myśliwych, który wciąż zmieniając miejsce koczowania, podążali za zwierzem, by go upolować, usmażyć i zjeść. Do owych drugich należy zaliczyć muzyków, szczególnie cenionych solistów, przed którymi otworem stoją intratne kontrakty na międzynarodowe tourneés oraz bramy filharmonii i festiwali. Koczują na walizkach, bardziej niż rodzinny, domem ich jest hotel. Czy to emigracja? Nie, to podążanie za łupem. Muzycy to cywilizacja myśliwych. Historia uczy, że osiadli rolnicy to wyższa kultura niż kultura nomadów, ale...

***

Muzycy, w tym kompozytorzy, nie są pańszczyźnianymi chłopami przywiązanymi do ziemi, cokolwiek by słowo "ziemia" tu znaczyło, i jakakolwiek zmiana adresu zamieszkania i oddziaływania nie musi skutkować "smutą" emigracyjnej nostalgii i poczuciem bycia na "obczyźnie". Tak bywa niekiedy, tak nie bywa z zasady. Czym była - by wrócić do programu festiwalu Polskiego Radia - Europa dla Feliksa Janiewicza, którego II Koncert skrzypcowy E-dur będzie grany podczas festiwalu? Urodził się w 1762 r. w Wilnie, zmarł w 1848 r. w Edynburgu, po drodze poznał się i z Haydnem, i z Mozartem, bywał i w Nancy, i Wiedniu, Florencji i Turynie, również w Paryżu, w końcu był współzałożycielem Towarzystwa Filharmonicznego w Londynie. Czy u schyłku swych dni zalewał whiskaczem robaka, smucąc się nad swą dolą polskiego emigranta? Nie sądzę.

Pomiędzy przypadkami rzekomych emigracji Chopina i Hoffmanna, Janiewicza i Bobrowicza jest jeszcze wiele przypadków szczegółowych i szczególnych, jak - trzymając się programu Festiwalu - przypadek Ericha Wolfganga Korngolda, urodzonego w 1897 r. w Brnie i zmarłego w 1957 r. w Hollywood, austriackiego kompozytora, który - jak Kurt Weill - pragnął podbić Amerykę szlagierami. Albo jak przypadek Bohuslava Martinů, czeskiego kompozytora: droga między paryskim neoklasycyzmem i poszukiwaniem własnego idiomu na miarę Strawińskiego, w końcu - po opuszczeniu w 1948 r. Pragi na rzecz USA - ugrzęźnięcie w twórczej niemocy.

Jak jest dziś? Dziś nie ma syndromu emigracji. Kompozytorzy osiadają na jakiś czas tam, gdzie stworzy się im dobre warunki do pracy. Rezydują, lecz nie emigrują. Dziś są w Oslo, za rok lub dwa mogą być w Paryżu lub Berlinie. Fińska kompozytorka Kaija Saariaho mieszka pod Paryżem i nie czuje się emigrantką. Po prostu tam mieszka, aktywnie uczestnicząc we francuskim życiu muzycznym i pozostając Finką. Rozbiega się nam też młode pokolenie polskich kompozytorów. Są w Holandii i Niemczech, Anglii i USA, Francji i Austrii. Czy są emigrantami? Nie. Zawsze mogą do Polski wrócić, jeśli tu znajdą możliwości realizowania swych artystycznych celów. Więc wciąż są w Polsce, w niej fizycznie nie będąc.

***

Czy nie istnieje zatem problem emigrantów? Istnieje w spojrzeniu historycznym. Można zadać takie podejrzane w sensie naukowej metodologii pytanie: co by było gdyby? Gdyby Aleksander Tansman, porzucający rodzinną Łódź i miejsce swego artystycznego dorastania, Warszawę, wybierający w 1919 r. Paryż, kiedyś opuścił swój ewidentny status emigranta i wrócił do Polski czasu "Warszawskiej Jesieni", zaznaczyłby się w kompozytorskim światowym pejzażu bardziej niż z Paryża? A czy chciałby, skoro tak wielką recepcję swej twórczości zbudował tam, bez udziału Polski, do której wciąż tęsknił? Szałowski, Spisak, Laks, można mnożyć. Henryk Wars podbił rynek, pisząc piosenki dla Doris Day i Brendy Lee...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2008