Mistyka i kuropatwa

Nieumiarkowanie oznacza niewiedzę o przyczynach i skutkach. Natura ludzka wymaga poznania, wiedzy o rządzących nią prawach, którym musimy się podporządkować.
Rycina z oficyny Paula Fuersta (ok. 1635): "Siedem grzechów głównych" (drugie z lewej - Nieumiarkowanie) /
Rycina z oficyny Paula Fuersta (ok. 1635): "Siedem grzechów głównych" (drugie z lewej - Nieumiarkowanie) /

TYGODNIK POWSZECHNY: - Dlaczego nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu jest grzechem?

BARTŁOMIEJ DOBROCZYŃSKI: - A pamiętacie powiedzenie: od rzemyczka do koniczka? Ewangelia mówi: jeśli w małych rzeczach nie będziecie wierni, kto wam powierzy rzeczy wielkie? Grzech ten przypomina o postawie mentalnej, która może przynieść groźne konsekwencje, bo choć jedzenie i picie jest czynnością pospolitą, to człowiek gotów jest na wiele czynów niepospolitych, by zaspokoić głód i pragnienie.

- Nieumiarkowanie, jak każdy grzech główny, może zrodzić inne grzechy?

- Wszystkie grzechy! Na pozór wydaje się, że grozi co najwyżej wzdęciem, bólami brzucha i wymiotami. Ale tylko na pozór. Pojęcie "nieumiarkowania" sygnalizuje istnienie pewnej miary, człowiek zaś powinien mieć jej świadomość. Jako psycholog postrzegam człowieka przede wszystkim jako zwierzę, ale zastanawiam się, czy inne zwierzęta kiedykolwiek i w czymkolwiek wykazują nieumiarkowanie? Zdaje się, że nigdy, przynajmniej zwierzęta dzikie, które zachowują się inaczej niż domowe. Co prawda owocożerne nietoperze z Ameryki Południowej upijają się sfermentowanymi owocami, słonie również lubią alkohol, ale natura nie zna zwierząt otyłych, rozpustnych czy nieumiarkowanych inaczej. Oczywiście, niektóre zwierzęta najadają się na zapas, np. niedźwiedzie, kiedy przygotowują się do snu zimowego, ale tego wymaga od nich natura i wewnętrzna, "nieświadoma" miara. Indianie powiadają: niedźwiedź jest niedźwiedziem, wilk wilkiem, zwierzęta nie mają wyboru. Natomiast człowiek jest obdarzony możliwością wyboru. Zwierzę nie może kontestować własnej natury, zaś homo sapiens jest wolnym podmiotem, choć nie zawsze rozsądnie korzysta z wolności. Zazwyczaj korzysta z niej nieumiarkowanie, czego konsekwencje okazują się tragiczne, o czym świadczy przypadek jedzenia i picia. Bywają ludzie, którzy ważą dwieście kilo, cierpią na choroby związane z otyłością, chorują na bulimię albo na anoreksję.

Ludzie od wieków mieli problemy z zachowaniem umiarkowania w jedzeniu i piciu, dość wspomnieć uczty w starożytnym Rzymie. A więc poznanie normy czy patologii nawet w tak prozaicznej kwestii okazuje się problemem niesłychanej wagi - albo się obżeramy, albo głodzimy.

Samopoznanie

Przypominając o grzechu nieumiarkowania, wysyłamy zatem jasny sygnał hermeneutyczny: wsłuchaj się w zawarte w nim ostrzeżenie, które paradoksalnie wzywa do samopoznania - samopoznania w przypadku jednostki i poznania natury każdego człowieka. Szukaj własnej normy i normy ludzkiej, ba, nawet normy Kosmosu. Inne grzechy główne nie przypominają w tak wyraźny sposób o istnieniu właściwej miary. A więc: poznaj miarę, czyli poznaj siebie samego, bo nikt cię w tym nie wyręczy, odkryj, co jest dla ciebie dobre, co złe - lecz nie tylko dla ciebie: musisz określić miarę dla innych. Określić i przestrzegać! Intuicja podpowiada nam, że miara nie dotyczy wyłącznie jadła i napitku - ale też seksu, władzy, sławy, wszelakich dóbr, pieniędzy. Kościół lubi mówić o nieuporządkowaniu. Drażni mnie wprawdzie to słowo, lecz zgadzam się, że porządek to inna nazwa miary, której zawdzięczamy ład i harmonię.

- Trudno uwierzyć w to, że niewinne folgowanie sobie np. w sięganiu po słodycze grozi od razu popadnięciem w najgorsze grzechy. Tym bardziej, że odnalezienie właściwej miary w jedzeniu nie gwarantuje porządku w innych sferach życia...

- Zgoda, ale przypuśćmy, że ktoś chce niewinnie poprawić sobie samopoczucie, sięgając po czekoladę. Zjadł, poczuł się lepiej - i dobrze. Ale nie zauważył, że w trudnych sytuacjach uczy się pocieszać słodyczami i nie domyśla się, że w przyszłości bez czekolady być może nie sprosta żadnemu wyzwaniu. Ktoś inny będzie się ratował drzemką albo setką wódki. Wróćmy do Ewangelii: jeśli w małych rzeczach nie będziecie wierni, kto wam powierzy rzeczy wielkie? Umiarkowanie w rzeczach małych może stać się szkołą dyscypliny i samokontroli w rzeczach wielkich. Psycholog powie, że największą umiejętnością, której musimy się nauczyć, jest sztuka odraczania wzmocnienia, to znaczy oddalenia nagrody: to, co chcesz zjeść dzisiaj, zjedz jutro, naucz się powstrzymywać od natychmiastowej konsumpcji. Psychologowie przeprowadzili szereg banalnych badań z dziećmi - kładąc przed nimi cukierek, mówili: wyjdę na kwadrans, jeśli nie zjesz tego cukierka, dostaniesz następnego. Wykazano, że dzieci, które powstrzymały się przed sięgnięciem po cukierek, z większym prawdopodobieństwem odniosą sukces w różnych dziedzinach niż dzieci, które nie umieją się powstrzymać przed niepohamowaną konsumpcją.

Chrześcijaństwo jest takim cukierkiem pośmiertnym, bo zapewnia, że cukierek otrzymasz, ale nie teraz, nie tutaj. Człowiek wierzący nie rzuca się na łakotkę, myśli długodystansowo, uczy się panować nad zachciankami, poznaje ich konsekwencje i stara się unikać słodkich pokus. Jeśli będzie wierny w małej rzeczy, powierzą mu rzeczy wielkie. Wiem, trudno oprzeć się hedonizmowi, nie zjeść cukierka, nie wypić i nie zapalić. Trzeba mieć sporo motywacji, ale warto poddać się dyscyplinie i nauczyć cierpliwości. By cokolwiek w życiu osiągnąć, trzeba być podobnym do ambitnego sportowca: jeśli pragnę zdobyć złoty medal i marzę, by wszyscy nosili mnie na rękach, muszę wstawać skoro świt, mimo że mam ochotę spać do południa. To nie tylko kwestia silnej woli, jak się kiedyś mówiło. Dziś to przede wszystkim kwestia posiadania instrumentu, który psychologia nazywa samokontrolą, zdolnością do tego, by w zależności od celów, priorytetów i hierarchii wartości powstrzymać się przed pewnymi przemożnymi pragnieniami - odrzucać je, wiedząc, że istnieją ważniejsze cele. Lecz gest odrzucenia nie ma nic wspólnego z siłą woli. Możemy mieć słabą wolę, ale zarazem możemy się samokontrolować, wiedząc, jak wykorzystać instrument psychiczny, czyli poznając własną miarę.

Przykład: nie mogę mieć barku w domu, bo się upiję. Moja samokontrola nie wyraża się tym, że się nie napiję, bo mam silną wolę - nie napiję się, bo posiadam wiedzę o sobie, zamknę więc barek na klucz, a klucz utopię w kanale. Samokontrola to kwestia wiedzy i intelektu. Wiem, to myślenie wydaje się perwersyjnie - ale może kogoś przekonają badania z cukierkiem. Naukowo udowodnione: powstrzymaj się, zostaw cukierek, nagroda cię nie minie.

- Jeśli ktoś nie wierzy kapłanom, niech uwierzy psychologowi?

- Żarty. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu oznacza niewiedzę o przyczynach i skutkach. Natura ludzka wymaga poznania, wiedzy o rządzących nią prawach, którym musimy się podporządkować. Musimy szukać ładu i harmonii. Mamy zaś skłonność do dzielenia rzeczy na ważne i błahe, natomiast religia nie dzieli spraw na ważne i mniej ważne. Jezus mówi: nawet wróbel nie spada na ziemię bez przyzwolenia Bożego; wszystkie twoje włosy są policzone; kto patrzył na kobietę pożądliwie, już z nią cudzołożył w sercu swoim. Nie ma rzeczy błahych. A więc czy nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to błahostka?

Asceza

- Zgoda, możemy zjeść cukierek dopiero jutro, ale jutro znów staniemy przed tym samym dylematem: czy nie lepiej zjeść go kiedy indziej? I tak można w nieskończoność - głupi cukierek zaczyna władać naszą świadomością i - zapewne także - podświadomością. Jako psycholog wiesz lepiej od nas, czym grożą rozbuchane i jednocześnie stłumione potrzeby...

- Nie chodzi o ascezę dla samej ascezy. Każdy kij ma dwa końce: asceza też może być formą nieumiarkowania.

- Słowo "nieumiarkowanie" jest mylące, bo jesteśmy przyzwyczajeni, że "miarkować" to znaczy ograniczać. Co zatem znaczy odpowiednia miara?

- Nie pojmuję miary restrykcyjnie, jako ograniczenia, ale - powtarzam - jako wiedzę. Wiem: przez dwa tygodnie będę leżał na plaży, pił, odpoczywał, kochał się, bo taka jest moja miara. Jeśli pracoholik haruje od rana do wieczora, naruszy wszelkie miary, jakie istnieją. Wzorcem miary jest pełnia, a nie jej brak. Jeżeli wiesz, jak się bawić, na co nie pozwolić sobie w zabawie, to życzę przyjemnej zabawy!

Co znaczy odpowiednia miara? To znaczy: prawda, nie przelewa mi się, ale muszę dziecku coś kupić, bo jeśli zmuszał je będę do ascezy, to dzieciak zgorzknieje i będzie mu źle na świecie. Ale też nie mogę spełniać każdej jego zachcianki. Świat zachodni jest światem marnotrawstwa, sytości, luksusu i przerażającego dobrobytu. Pop-kultura produkuje konsumenta, który ufa każdemu swojemu pragnieniu i podąża za byle jakim impulsem. Programy w rodzaju "Big Brother" kreują istotę wiecznie z siebie zadowoloną, która nie ma obowiązku samodoskonalenia, pop-kultura produkuje więc niewolników, którzy otrzymują jedynie to, co im się podsuwa pod nos, a niewolnikami można manipulować do woli. Człowiek wolny nie może podążać za każdą pokusą, jeśli pragnie coś w życiu osiągnąć, powinien się ograniczać, czyli poznawać, zaciskać pas i brać do ciężkiej pracy.

- Mówisz o mierze, jakby można ją było zdobyć raz na zawsze. Tymczasem każdy sam musi ją ustanawiać co sekundę.

- No i dobrze! Powiedziałem przecież, że nikt nas w tym nie wyręczy. Wiedza o drugim człowieku nie dotyczy ciebie, bo nikt nie jest w miejscu, w którym ty jesteś - tam, gdzie jesteś ty, nie ma nikogo oprócz ciebie.

Rzecz nie w tym, by się zagłodzić na śmierć lub umrzeć z przejedzenia. Rzecz nie w tym, by się pławić w dostatku, ale też nie w tym, by cierpieć z biedy. Biblia powiada, że człowiek nie powinien być ani bogaty, ani biedny, bo bogacz szydzi z Pana, a biedak Panu złorzeczy. Obie postawy - konsumpcji bez umiaru i ascezy bez umiaru - łączy brak selektywności: niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. Obojętnie, co by się działo, zachowujemy się tak samo: mechanicznie, nawykowo. Umiarkowanie byłoby więc umiejętnością rozumnego zastosowania ogólnej wiedzy do konkretnej sytuacji.

Głód

- Ale przecież pewna systematyczność, wręcz nawykowa, bardzo porządkuje życie. Praca wymaga systematyczności; stosunki międzyludzkie domagają się konwencji i rytuałów...

- To co innego. W nawyki, które sobie wyrabiamy, wpisana jest właśnie owa miara. Muszę znaleźć miarę, ile godzin mogę codziennie pracować. W przeciwnym wypadku, albo wyleją mnie z pracy, albo wyląduję w szpitalu z przepracowania. Ale i tutaj pewna elastyczność jest niezbędna - dostosowanie się do zmieniających się okoliczności. Nieumiarkowanie przejawiać się może zarówno w odruchowym podążaniu za każdym impulsem, jak i w sztywnym trzymaniu się narzuconej sobie reguły.

- Czy nie jest tak, że ową miarę wyznacza pewna hierarchia wartości: relacje międzyosobowe są ważniejsze od potrzeb materialnych, duch od materii, "być" od "mieć"?

- Miara jest potrzebna na każdym poziomie, nie tylko potrzeb fizycznych, ale psychicznych czy duchowych. Od tego nie uciekniemy. Od kontaktów międzyludzkich też można się uzależnić. Sądzę, że tutaj co innego odgrywa pewną rolę: nasza stechnicyzowana cywilizacja jest cywilizacją nadmiaru na poziomie materialnym, natomiast niedomiaru na poziomie osobowym. Dlatego powinniśmy ograniczać kontakt z technicznymi zabawkami - internetem, telewizją - a więcej uwagi poświęcać osobom, które są wokół nas.

- Mówiliśmy o nieumiarkowaniu w jedzeniu. Tymczasem dla większości ludzi na świecie problemem wciąż jest bardziej głód niż obżarstwo. Bertolt Brecht napisał: "Najpierw dajcie żreć, a potem mówcie nam o moralności".

- Oczywiście, w sytuacji niezaspokojenia podstawowych życiowych potrzeb wszelkie moralizowanie, wzywanie do zachowania miary nie ma sensu. Powiedziałbym nawet, że jest niemoralne. Czym innym jest głód - czyli przymusowa asceza - czym innym asceza, która stara się odnaleźć miarę wobec sytuacji nadmiaru.

Widzę jeszcze jeden istotny dla człowieka sygnał hermeneutyczny zawarty w nakazie umiarkowania. W każdej religii istnieje napięcie między opisem harmonii, czyli zgodności z miarą, a przeżyciem ekstazy, która jest wprawdzie skrajnością, lecz bywa równie pożądana jak miara. Przykładem przykazanie: "Kochaj Boga z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich". Sęk w tym, jak pogodzić umiar z ekstazą.

- Kiedy mistyka to mistyka - jak trzeźwo zauważyła św. Teresa z Avila - a kiedy kuropatwa to kuropatwa.

- Otóż to. Mistyka i kuropatwa - czyli istnieją dwie rzeczywistości, człowiek zaś uczestniczy w jednej i drugiej, mówiąc językiem religijnym: w rzeczywistości przyrodzonej i nadprzyrodzonej. Cała mądrość polega więc na tym, by widzieć, w której w tym momencie uczestniczymy. Św. Augustyn radził: lekarz winien leczyć tak, jakby Boga nie było. Modlić się może przed albo po zabiegu, ale teraz niech zmierzy gorączkę, zbada dokładnie i zapisze receptę. Można więc stracić miarę także w rzeczach nadprzyrodzonych. Jak harmonijnie łączyć obie rzeczywistości? - o to pytajcie teologów, nie mnie.

Bartłomiej Dobroczyński jest pracownikiem naukowym Instytutu Psychologii UJ. Opublikował m.in.: "Ciemną stronę psychiki", "New Age" , "III Rzeszę Popkultury i inne stany" oraz "Orkiestrę Klubu Pomocnych Serc, czyli monolog-wodospad Jurka Owsiaka".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2006