Melancholia ze stemplem 2003

Pracować trzeba jak cholera,/ Czyśmy to jacy-tacy?/ Więcej Osmańczyka, mniej Grottgera,/ I wszystko będzie cacy! (Konstanty Ildefons Gałczyński, “Xsiążę Józef Poniatowski ze stemplem 1946").

07.09.2003

Czyta się kilka minut

Myśl, którą K.I.G. włożył w usta Chóru Nowych Polaków w znanym (nie wszystkim bynajmniej! - dotyczy to nawet prominentnych postaci naszej nowej kultury, o czym przekonałam się osobiście!) skeczu Teatrzyku Zielona Gęś, przewijać się musiała - w takiej czy innej formie - przez zwoje mózgowe przeróżnych decydentów PRL-u, i to nie raz. Jakże inaczej wytłumaczyć by można surrealistyczny pomysł, by władza ręcznie sterowała nawet kulturą ludową?

Znakomita i godna uwagi wystawa, której scenarzystką i komisarzem jest pani Marta Romanow-Kujawa (“Papież, Kościuszko i inni w ludowej galerii wielkich Polaków", skansen w Lednogórze, Wielkopolski Park Etnograficzny), ukazuje płody oddziaływania takiego “szeroko pojętego mecenatu państwowego" na twórczość ludowych rzeźbiarzy. Jak czytamy w objaśnieniu, zamieszczonym na czołowej ścianie wystawy, “propagowanie tematyki świeckiej jako jeden z przejawów tego mecenatu miało na celu stworzenie alternatywy dla tematyki religijnej, dominującej w dawnej plastyce ludowej. Rozszerzenie horyzontów twórczych ludowych artystów, bliższe związanie ich twórczości z problematyką polskiej historii i współczesności spełniać też miało ambicje oświatowo-wychowawcze, propagandowe, w kontekście nowej powojennej rzeczywistości. Obok wystaw, polityki zakupów do zbiorów muzealnych, zamówień na konkretne tematy - dużą rolę odegrały konkursy tematyczne, organizowane przez muzea i inne instytucje kulturalne. W efekcie spod rąk ludowych rzeźbiarzy wyszła osobliwa galeria postaci, rozproszonych po muzeach etnograficznych całej Polski. Niniejsza wystawa prezentuje skromną zaledwie jej część. Poczet królów i książąt, wodzowie i powstańcy, męczennicy, działacze ruchu ludowego, działacze rewolucyjni, pisarze i poeci, muzycy, naukowcy i odkrywcy, a także postacie z historii współczesnej: politycy, duchowni czy gwiazdy polskiej estrady; repertuar ludowych twórców nie tylko ilustruje karty z dziejów Polski, lecz jest refleksem przemian politycznych i społecznych w Polsce lat 1945-2001".

To prawda. Swoją drogą, ciekawe, czy jest na świecie drugi taki kraj, gdzie praktycznie wszystko może posłużyć do utworzenia korowodu, który zawsze, tak czy inaczej, ilustruje narodowe dzieje. Groteskowy, rozpaczliwie brzydki, śmieszny, wzruszający i budzący grozę tłum postaci, wyrzeźbionych z całą naiwnością, nieudolnością i prostotą, ustawiono w Lednogórze tak, że powstała czytelna aluzja do słynnych polskich korowodów. Nie mogę się od tej wystawy oderwać, a ponieważ znajduje się bardzo blisko mojego ogrodu (dosłownie w odległości jednego przystanku kolejowego) - jeżdżę tam co parę dni.

Dodam przy okazji, że sam skansen budownictwa wiejskiego, na terenie którego pomieszczono tę wystawę, odwiedzam regularnie od lat. To wyjątkowe miejsce! Zgromadzone na dużym obszarze przeróżne typy wiejskich chat, a także kaplica i kościół, wszystkie pieczołowicie przeniesione z różnych stron Wielkopolski i zrekonstruowane z wielkim pietyzmem, wyposażone zostały w meble, obrazy, przedmioty codziennego użytku, a nawet powozy i warsztaty. Wiele z tych przedmiotów pamiętam jeszcze z wakacji w dzieciństwie. Ta rekonstrukcja jest autentyczna do najmniejszego szczegółu!

Kiedy się przebywa wśród tych chat, zagląda do izb lub siedzi na ławeczce opodal ślicznej kapliczki drewnianej z XVIII wieku (dar prymasa Wyszyńskiego!), można poczuć, jak duch przeszłości przenika niedostrzegalnie całe otoczenie. Ludzie, którzy mieszkali w takich domach i posługiwali się takimi sprzętami, musieli być milsi od nas i prostsi, o ileż bliżsi Bogu i przyrodzie, o ileż pracowitsi i bardziej wytrwali, bardziej niż my uważni, bardziej na codzień wynalazczy i dzielni. Jak miła jest naiwność ludowych obrazków, piękno haftów i świątków, jak doskonała jest funkcjonalność samodzielnie wytworzonych narzędzi! I - jak daleko to już wszystko odeszło w przeszłość! - bezpowrotnie.

Nowa rzeczywistość, która nastała po wojnie, ocaliła wiele z kultury wiejskiej. Ale też i dopuściła się wymuszenia na duszach naiwnych wiejskich twórców. “Poszerzenie horyzontów twórczych" o postacie Dzierżyńskiego, Bieruta czy Świerczewskiego to nic innego, jak brutalna ingerencja w istotę ludowej twórczości - w jej spontaniczność. Przepojenie tej twórczości odgórnie sterowaną tendencją zmieniło ją w kicz. Ten sam proces deprawacji, indoktrynacji i przekupywania miał przecież miejsce i w świecie sztuki wysokiej, wśród artystów zawodowych. Lecz o ile dzieła tych ostatnich są dziś świadectwem ich lęku lub ich giętkości etycznej, o tyle galeria świeckich świątków z lednogórskiej wystawy jest smutnym dowodem gwałtu na szczerości, naiwności i dobrych chęciach ludzi niewykształconych, prostych i mało zorientowanych.

Prawdę mówiąc, robi to okropne wrażenie. Po pierwszych wybuchach śmiechu widzowie poważnieją. Niewielką pociechę stanowić może fakt, że po wielkim dziejowym przełomie, udokumentowanym rzeźbą przedstawiającą shake-hand Papieża i generała Jaruzelskiego, źródło indoktrynacyjne, jak się wydaje, dość gwałtownie wyschło. Pojawiły się portrety rzeźbiarskie Lecha Wałęsy, pojedyncze - mecenasa Jana Olszewskiego i profesora Krzysztofa Skubiszewskiego, obu prymasów - Wyszyńskiego i Glempa, a także zbiorowy portret Solidarności Wiejskiej (“Obrady w Bydgoszczy" - notabene dłuta tego samego Stanisława Denkiewicza, który ongiś wyrzeźbił portret generała Waltera oraz “Bolesława Bieruta przemawiającego do kobiet polskich"). Trzynaście rzeźb przedstawia Jana Pawła II. Ale po Wałęsie polityków już nie ma. Powrót do spontaniczności nie przyniósł też nowych wizerunków religijnych. Ciekawe, co jeszcze przyniesie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2003