Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Myślałem, że mogę żyć zwyczajnie,
mieć żonę, zarobić na dom z ogródkiem
po latach gorliwej pracy. Wcale
nie zależało mi, aby w trudzie
przysłuchiwania się słowom ludzi
musieć przemieniać ich sens nietrwały
w to, co będzie w nich zawsze przeczuciem
spełnienia, pragnieniem wiecznej wiary.
Chodzę od miasta do miasta, patrzę
w twarze i sumienia, co przeczytam
spajam w ogniu mego życia. Klamrę,
co życie moje i ich domyka,
mam z opowieści. Gdy nie wystarcza
ona, wybacz Boże, piszę listy,
daję jasne, proste przykazania.
Niech żyją zwyczajnie, skoro milczysz.
Niebieszczany, nie Bieszczady
Lubię uczepić się brzmienia słów,
podnosić je, obracać, rzucać w towarzystwie,
często do znudzenia.
“Jadę w Bieszczady" - to dobrze brzmi -
błyszcząca etykietka, nalepka podróżna
na walizce pełnej drobnych oszustw,
kamieni, piasku, znaków zapytania
powleczonych skórą.
Jestem tutaj, kilka godzin jazdy,
ciągle zbyt blisko oczu za nadto ciemnych,
by w nocy zasnąć wyłączywszy światło.
Bieszczady nie istnieją.
***
Nie zatrzymuj się,
pamiętaj, wszystko zawdzięczasz sobie,
więc miejsce, w którym upadniesz,
będzie też miejscem, które wybrałeś
do życia.
To prawda, im szybciej przemierzasz tą drogę,
tym większe pęknięcie pomiędzy Przeczuwanym
a światem rzeczy, którymi się otaczasz,
przedmiotów, z których posiadasz wyłącznie nazwy,
spraw, które odwracają uwagę.
Ale nic pewnego poza tym nie istnieje.
To dobrze, że coraz mniej czujesz się człowiekiem,
pamiętaj, miejsce, w którym upadniesz,
będzie też miejscem, które wybrałeś sobie
do życia.
***
Dotarli późnym wieczorem, wietrzno i mróz,
ślady stóp zasypało nim ruszyły sanie.
Drewno w kominku gotowe, podpalić tylko
i mogli się ogrzać. Dotąd ani słowa.
Kanapki jeszcze z drogi i rozmowa o tym,
ile to wciąż w folwarku zostało do zrobienia.
Sen spokojny, głęboki, odległy od marzeń,
które snuli, kiedy nie mieli nic.
Poranek
Jest zatem nadzieja, kiedy wszystko się kończy, są słowa,
w których z martwych powstaję, choćbym nie miał wiary,
choćbym w słowa własne nie wierzył, są gesty,
od zapału wprost śmieszne, choćby mimo woli,
są spojrzenia obszerne i myśli zachłanne,
choćbym spojrzeć na siebie z powagą nie umiał.
Choćby świat był okrutny, mogę słuchać o nim.