Kroki zamiast marszu

NATO niespodziewanie wpadło w pułapkę afgańską. Zamiast obmyśliwać, jak się z niej wyrwać, podejmuje działania pogarszające sytuację. Dlaczego? Bo nie ma strategicznej wizji na miarę obecnych potrzeb.

14.03.2007

Czyta się kilka minut

NATO potrzebuje refleksji fundamentalnej. Jako jej rezultatu - potrzebuje nowej koncepcji strategicznej, wyznaczającej racjonalny i dalekosiężny kierunek działania w nowym środowisku bezpieczeństwa. Po 2001 r. prawie wszystkie podmioty międzynarodowe znowelizowały strategie. Także Polska. USA - dwukrotnie. NATO ma strategię jeszcze XX-wieczną, z marca 1999 r., i od dłuższego czasu uchyla się przed debatą strategiczną w obawie o publiczne nagłośnienie politycznej różnicy zdań i w konsekwencji - osłabienia bieżącej aktywności.

Jest to metoda strusia. Dyskusji o przyszłości sojuszu nie zastąpi surogat, jakim są przyjęte na ostatnim szczycie w Rydze Kompleksowe Wytyczne Polityczne. Polska powinna inicjować prawdziwą debatę prowadzącą do ustawienia strategicznego drogowskazu sojuszu.

Tym bardziej, że co pewien czas NATO robi kroki o poważnych konsekwencjach, nie wiedząc, dokąd chce zmierzać. Kroki zamiast maszerowania to za mało.

Najbardziej znaczącymi przykładami doraźnych kroków są dwie ostatnie inicjatywy: partnerstwo globalne oraz operacja w Afganistanie. Ich inicjatorami są Amerykanie, starający się wykorzystywać sojusz jako jeden z instrumentów do globalnej realizacji własnych interesów narodowych. To nie zarzut - raczej lekcja aktywności na forum sojuszniczym w imię własnych interesów.

Partnerstwo globalne - wyrażające się ideą formalizacji stosunków NATO z Australią, Nową Zelandią, Japonią i Koreą Południową - ściąga uwagę sojuszu w obszar Pacyfiku. Coraz częściej słychać, że to właśnie na Pacyfiku, a nie jak dotąd na Atlantyku, znajdą się w przyszłości główne nici bezpieczeństwa światowego. Ale to chyba niepożądane przez członków sojuszu - na szczycie w Rydze propozycje amerykańskie zostały odrzucone.

Byłoby to niewątpliwie globalizowaniem NATO. Wciąż jeszcze nie wiemy, czy chcemy zamieniać NATO w GLOBALTO. Może lepszym rozwiązaniem byłoby powołanie globalnej organizacji, która jednocześnie mogłaby rozwiązać problem reformy ONZ w dziedzinie bezpieczeństwa? Samo

NATO nie może być poprawioną i wzmocnioną "ONZ-bis".

To należałoby ustalić najpierw, dopiero potem podejmować decyzje cząstkowe, dotyczące poszczególnych problemów, regionów czy państw. Kolejność odwrotna to zgoda na sterowanie przyszłością przez bieżące potrzeby. NATO nie może biernie dryfować wraz z prądami globalizacyjnymi.

Następstwem dryfu jest najważniejsza dzisiaj w sojuszu decyzja o przejęciu odpowiedzialności za rozwój sytuacji w Afganistanie. NATO, nie wiedząc, czy chce być GLOBALTO, podjęło się realizacji jednego z najtrudniejszych - i dla kondycji sojuszu nadzwyczaj ryzykownego - zadania globalnego.

W deklaracji szczytu w Rydze wyraźna była konstatacja, że Afganistan jest zadaniem przerastającym możliwości samego sojuszu. W jej tekście są apele, zachęty, sugestie i podpowiedzi kierowane do innych podmiotów międzynarodowych (zwłaszcza ONZ, UE, innych państw, organizacji pozarządowych), aby zaangażowały się w opanowywanie kryzysu afgańskiego. To konsekwencja wzięcia na siebie tak długofalowego, że w istocie chyba niemal bezterminowego zadania globalnego - przez organizację regionalną; i jednocześnie zadania o wymiarach politycznych, ekonomicznych, społecznych, militarnych, ideologicznych i wielu jeszcze innych - przez organizację polityczno-militarną.

Trzeba zacząć przemyśliwać "strategię wyjścia" - to, jak przekazać odpowiedzialność za Afganistan właściwemu podmiotowi międzynarodowemu. Na dzisiaj może to być tylko specjalna koalicja zadaniowa pod auspicjami ONZ. Szkoda, że na razie nikt o tym nie chce rozmawiać. Stanie się to problemem palącym i będzie trzeba rozwiązywać go w pośpiechu, doraźnie, tak jak dzieje się to dzisiaj w Iraku.

Brak dalekosiężnej wizji powoduje, że NATO nie może rozstrzygnąć praktycznej kwestii wspólnego funduszu na potrzeby aktywności międzynarodowej spoza artykułu 5. Konieczność ponoszenia kosztów operacji przez te same państwa, które również wydzielają wojska do tej operacji, przypomina podwójne opodatkowanie. Kto będzie zainteresowany udziałem w takiej aktywności sojuszu?

Innym bardzo aktualnym problemem, którym NATO nie bardzo wie, jak się zająć, są relacje z Unią Europejską. Wspólnota ma ambicje odgrywania coraz większej roli w dziedzinie bezpieczeństwa. Organizacje mogą zacząć się więc dublować z uszczerbkiem dla europejskiego bezpieczeństwa. Dotychczasowa formuła "Berlin plus", pozwalająca wykorzystywać zdolności wojskowe NATO na potrzeby operacji UE, właśnie się przeżywa. Być może jedną z idei wartą rozważenia, byłby podział ról między nimi wedle ukształtowanego ostatnio modelu dowodzenia wojskowego - czyli na tzw. providera i usera. Pierwszy, dowódca bazowy, odpowiada za przygotowanie wojska i dostarczenie go na potrzeby konkretnych operacji, drugi, dowódca operacyjny - za użycie i działanie. UE mogłaby być owym providerem, a NATO - userem.

Oczywiście odpowiedź na to pytanie może być wyłącznie elementem strategicznej wizji, której wciąż brak.

Prof. STANISŁAW KOZIEJ jest generałem w stanie spoczynku, byłym wiceministrem obrony narodowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2007