Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niewiele wiemy o nowych aplikantach, ich poglądach czy wzorcach, które uznają za ważne. Zdali test i spełniają warunek wpisu na listę aplikantów. Czy jednak, otwierając dostęp do adwokatury, nie poszliśmy o krok za daleko? Adwokatura musi zorganizować szkolenie dla ponad 1100 prawników - liczby większej niż łączna liczba aplikantów adwokackich kilku roczników. Nie przyznano jej jednak środków dyscyplinujących wobec nieskorych do nauki; nie wskazano, jak weryfikować przydatność aplikanta do zawodu adwokata. Dlatego następnym krokiem powinno być opracowanie nadzoru dyscyplinarnego nad młodymi ludźmi i wpajanie im, od pierwszego dnia aplikacji, zasad etyki zawodu. Bez tego adwokatura nigdy nie odzyska wysokiej społecznej oceny.
Lista tego, co trzeba zrobić, jest zresztą imponująco długa. Pamiętając o instytucji patronatu, trzeba znaleźć kilkuset adwokatów z kwalifikacjami zawodowymi i etycznymi, którym można powierzyć pieczę nad aplikantami. Od lat dyskutuje się o utworzeniu "adwokackich szkół prawa" i likwidacji małych izb adwokackich, gdzie nie ma warunków do szkolenia aplikantów. Niestety, to dopiero daleka przyszłość. Dziś aplikantom należy zapewnić przyzwoite warunki do zdobywania wiedzy. O przebudowie adwokatury, w kontekście wyników egzaminu, należy mówić głośno. Tym bardziej że działania adwokatów z małych ośrodków nie zawsze palestrze służą.
Autor jest adwokatem, członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie