Kiszczak musiał wiedzieć

Adam Pietruszka: Passus o tym, że Piotrowski "opowiadał bajki", a Pietruszka "krzyczał", skwituję zwięźle: a tylko Kiszczak został oazą "prawdy" i "człowiekiem honoru". Z całości wywiadu z Kiszczakiem wynika, że zaciemnia on sytuację, oddala od siebie podejrzenia. Zapewne nie czyni tego z niewiedzy, ale dla UKRYCIA istoty sprawy i jego w niej roli.

17.11.2009

Czyta się kilka minut

Tekst e-maila wysłanego przez Adama Pietruszkę do Piotra Litki jako komentarz do rozmowy z gen. Kiszczakiem. W nawiasach kwadratowych uzupełnienia redakcyjne.

Jak w wielu jego wywiadach, tak i tutaj jest dużo słów, a mało prawdy i elementarnej logiki, stąd trudno komentować to, co on mętnie mówi. Jak mawiał Kotarbiński: "Mętność poddać krytyce albo skomentować jest równie trudno, jak mętność zrozumieć". Mimo to spróbuję poczynić odniesienia do zawartych w jego wywiadzie wynurzeń.

Już określenie "Księża są normalnymi ludźmi" uderza odkrywczością. Jakie to łaskawe, przymilne i wręcz opiekuńcze. Na naradach służbowych w MSW tenże autor dla tychże księży miał nazewnictwo w rodzaju: "Fanatycznie oddani Watykanowi. Antysocjalistycznie zaprogramowani już w seminarium. Wrogowie naszego ustroju i państwa". Cóż, inny punkt mówienia, zupełnie odmienny, a nawet odmieniony Kiszczak.

Twierdzeniem, że wprowadzenie stanu wojennego kard. Macharski "przyjął spokojnie. Nie pochwalił, ale i nie zganił", Kiszczak sytuuje kardynała na pozycji milczącej neutralności. Trudno tu dać wiarę, skoro przeczą temu dokumenty Episkopatu, których współautorem był tenże kardynał, i przesyłane wówczas z Krakowa informacje przez Wydział IV SB.

Nowe metody Kiszczaka w stosunku do Kościoła, w których stosował "więcej dyplomacji niż otwartej walki"... Oto jego "dyplomacja":

- Zatwierdzenie koncepcji działań wobec ks. Popiełuszki, do których - jak odręcznie napisał na tym dokumencie - "dusza mu się rwie...". A w których to działaniach trudno odnaleźć choćby cień dyplomacji, zakończonej dramatem śmierci księdza. Szczery Kiszczak o tym nie wspomina. Czyżby zapomniał o tak istotnym elemencie?

- A może za dyplomację uznać fakt, że poprzez Biuro Śledcze spowodował on, że prokuratura stołeczna we wrześniu 1983 r. wszczęła śledztwo w sprawie nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę interesów PRL w związku z głoszonymi przez ks. Popiełuszkę kazaniami? Represję znowu myli z dyplomacją. Czyni się dobrodziejem w zwolnieniu księdza z aresztu, co było skutkiem wcześniejszej, zaaprobowanej pośrednio przez niego przyczyny. Kto uwierzy, że prokuratura SAMOISTNIE PROWADZIŁA POSTĘPOWANIA WOBEC KLERU?

- Kierowanie podejrzeń o odpowiedzialność za zabójstwo księdza na zagranicę to już szczyty hipokryzji, ale hipokryzji ukierunkowanej, to jest mającej odsuwać od niego jakiekolwiek podejrzenia.

Kiszczak twierdzi, że o akcji na Chłodnej dowiedział się dopiero na "procesie toruńskim". To zdumiewająca niepamięć, bowiem nazajutrz po tej akcji wezwał on gen. Ciastonia, nadzorującego departament IV i dyrektora departamentu IV (pod nieobecność gen. Płatka, z konieczności poszedłem ja, w charakterze statysty, gdyż była to akcja "D", której nie nadzorowałem) i miał TYLKO zastrzeżenia, dlaczego tam (czytaj - w mieszkaniu Popiełuszki) znalazła się broń i amunicja. Jego zdaniem wystarczający materiał stanowiły ulotki. O ile sobie dobrze przypominam, gen. Ciastoń wyjaśnił ministrowi, że broń to była samodzielna i nieuzgodniona inicjatywa Piotrowskiego.

O braku zgody na likwidację podsłuchów w siedzibie episkopatu to już czysta fantasmagoria. Kiszczak, jako minister MSW, był JEDYNĄ I WYŁĄCZNĄ INSTANCJĄ mogącą decydować o każdym założeniu podsłuchu bądź jego likwidacji.

Trudno ze spokojem przyjąć przytaczany przez Kiszczaka DOWÓD, rzekomo mnie obciążający i mający związek z przestępstwem, tj. zezwolenie na wyjazd 19 października [1984 r.] Piotrowskiego z moim podpisem. Nie delegowałem Piotrowskiego w tym dniu do Bydgoszczy. On wiedział doskonale, że nie wystawiłbym zlecenia na wyjazd, ani nie wyraziłbym zgody na takie zbrodnicze szaleństwo. Stąd Grzegorz Piotrowski uciekł się do fałszerstwa, PRZERABIAJĄC nieaktualne zlecenie. Jednoznacznie wykazała to ekspertyza Zakładu Kryminalistyki KGMO. Dokument i ekspertyza znajdują się w tomie XIII, karty 66-72 akt śledztwa z 1984 r. Kiszczak znowu o tym nie wiedział?! Dlaczego nadal przekazuje nieprawdę?! Przepustkę "W" na wyjazd Piotrowski wziął podstępnie od kierowcy. Obydwa te fakty wykluczają kwestię mego POMOCNICTWA.

Kiszczak sugeruje raczej danie wiary Piotrowskiemu, która procesowo przybrała postać PODŻEGANIA. Podżeganie i pomocnictwo ma tylko charakter umyślny. Warunkiem jest, aby podżegacz i pomocnik umyślnością obejmował całość czynu. Jak można umyślnością obejmować NIEZNANE, to jest czyn, o którym nie ma się ŻADNEJ WIEDZY? W czynnościach przygotowawczych i w podjętych działaniach dotyczących uprowadzenia księdza [sprawcy] Piotrowskiemu ufali jak ojcu (zeznania Waldemara Chmielewskiego). [Piotrowski] nakazał Waldemarowi Chmielewskiemu i Leszkowi Pękali milczenie (!) i konspirację (!). Leszek Pękala w kolejnym procesie [przeciwko gen. Ciastoniowi i Płatkowi w latach 90.] zeznał m.in.: "Porwanie księdza mogliśmy zrealizować bez wiedzy pułkownika Adama Pietruszki. Nawet Piotrowski NAM ZASTRZEGŁ, że gdyby dzwonił Adam Pietruszka i pytał o cokolwiek w tej sprawie, to mieliśmy odpowiadać, że nic nie wiemy. Z nikim na ten temat nie możemy rozmawiać oprócz naszej trójki" (str. 61 wyroku z 19.08.1994, sygn. akt VIII K 84/92 Sądu Wojewódzkiego w W-wie).

Czy ktoś zlecił Grzegorzowi Piotrowskiemu zachowanie konspiracji? Nie wiem. Z zeznań Leszka Pękali wynika jednoznacznie, że ja takiego zlecenia wydać nie mogłem, skoro całą akcję przede mną ukrywano.

O chęci podania się Kiszczaka do dymisji lepiej przemilczeć. Tak bardzo pragnął wycofania się z życia politycznego i publicznego, aż potem nabrał ochoty zostania premierem rządu, tylko inni nie mieli zamiaru zostać ministrami u takiego premiera.

Jego passus o tym, że Piotrowski "opowiadał bajki", a Pietruszka "krzyczał", skwituję zwięźle: a tylko Kiszczak został oazą "prawdy" i "człowiekiem honoru".

Kolejny tupet Kiszczaka i liczenie na krótką pamięć u innych to sugerowanie o możliwości wyjazdu mojej Żony z Synem do Szwajcarii w kontekście powiązań z jakimś niezidentyfikowanym podziemiem czy obcymi służbami. Kiszczak, wykazując lekceważenie dla podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo do dobrego imienia, oszczerczo pomówił moją Żonę o takie konszachty, które sobie wyimaginował w ramach jego pseudowyjaśnień związanych ze śmiercią księdza, pod kryptonimem "Teresa". Ta sprawa i jej podobne ["Trawa" i "Robot"] nic nie miały wykryć, a tylko jak najdokładniej PRZYKRYĆ jakiekolwiek szanse wyjaśnienia sprawy. Wyrokiem sądu z 21.09.1995 r. nakazano mu publicznie przeprosić moją Żonę za rozgłaszanie nieprawdziwych zarzutów. Powtarzanie tego w wywiadzie jest recydywą! Zdaniem sądu nie było uzasadnienia do rozpowszechniania niesprawdzonych wiadomości. Na dodatek, nie przemawiał za tym interes społeczny. Zarzucono też Kiszczakowi wykorzystywanie informacji służbowych do celów komercyjnych (sygn. akt III C 2211/92 Sądu Wojewódzkiego w W-wie). Według aktualnego stanu prawnego Kiszczak, w tym wymiarze, pozostaje OSZCZERCĄ.

Jeszcze jeden przykład zakłamania i obłudy Kiszczaka. W "GW" z 3-4.02.2001 ukazał się łącznie wywiad jej naczelnego redaktora i Kiszczaka.

Czynię odniesienia tylko do tego ostatniego, który tamże m.in. wypowiedział się na temat kazań ks. Popiełuszki, cytuję: "ksiądz (...) głosił kazania nieprzyjazne dla władzy. Ale język tych kazań był kościelny, łagodny, perswazyjny". Tu już nie może wchodzić w grę niepamięć autora o fakcie publicznie znanym. Na naradach kierowniczego aktywu resortu spraw wewnętrznych, w których uczestniczyli komendanci wojewódzcy milicji i ich zastępcy, dyrektorzy departamentów z centrali MSW, przedstawiciele KC partii, często z Jaruzelskim włącznie, w sumie ok. 200 osób - Kiszczak w swych wystąpieniach posługiwał się cytatami z kazań ks. Popiełuszki jako ilustracją dla wrogich, szkodliwych politycznie i społecznie kazań. Naruszających ład i porządek społeczny, wymagających przeciwdziałań prawnych i operacyjnych. Zestawiając te dwie oceny, można tylko podziwiać metamorfozę punktów widzenia, jaka nastąpiła u byłego ministra.

Zdaję sobie sprawę, że każde moje stwierdzenie, które nie jest laurką pod jego adresem, jest przez niego kwitowane kwestią, wielokrotnie wygłaszaną: "Są to słowa mordercy, szukającego odwetu na mnie za to, że wsadziłem go do więzienia na 25 lat". Zaoszczędzę mu wysiłku powtarzania się. Dla uwypuklenia jego osobowości przytoczę jednak opinie o nim osób, które na Kiszczaku nie szukają odwetu ani nie naruszają prawa:

Świadek Stefan S., były z-ca komendanta wojewódzkiego MO w Bydgoszczy, scharakteryzował Kiszczaka jako człowieka mściwego, który wielu ludziom wyrządził krzywdę. Kiszczak musiał wiedzieć o planach dot. księdza... O wszystkim decydował osobiście i nie pozwalał, aby coś robiono bez jego wiedzy. Wprowadził wojskową dyscyplinę w resorcie, co spowodowało, że ludzie BALI się go ("Nowy Świat" nr 238 z 9.10.1992).

Wiktor Woroszylski w artykule zatytułowanym "Podłość", nawiązującym do procesu Przemyka, stwierdza m.in.: Kiszczak nie poprzestaje na obronie... jakoś tam psychologicznie zrozumiałej, lecz posuwa się... do haniebnych insynuacji... Pióro wzdraga się cytować ("GW" z 17.10.1991.).

"NIE ZNAM ŻADNEJ SEKCJI D" twierdzi Kiszczak w wywiadzie! Takim stwierdzeniem najpierw obraża własną inteligencję (czytaj: rżnie głupa!), a następnie wystawia sobie atest ubóstwa umysłowego z urzędu, to jest minister, który nie zna struktury organizacyjnej podległego jemu ministerstwa. Obraża wreszcie pamięć ZMARŁEGO. W sprawozdaniu Płatka nie mogła występować grupa D, gdyż w jej miejsce wtedy istniał już Wydział VI, czyli bardziej rozbudowana struktura prowadząca działania dezintegracyjne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2009