Kilka prostych zasad

Cóż, przyznaję, jestem beznadziejnym przypadkiem dialogolatrii.

29.11.2011

Czyta się kilka minut

Powiem to mocno: wierzę, że tam, gdzie nie ma dialogu, tam musi w końcu wydarzyć się Auschwitz, Kołyma, Srebrenica. Obumieranie dialogu oznacza, że w człowieku obumiera dobra wola. A kiedy obumiera dobra wola, drugi - mający inny kolor skóry, inne obyczaje, zajmujący lepsze miejsce, irytujący swoim zachowaniem czy wypowiadanymi poglądami - zaczyna mi przeszkadzać. A stąd już tylko krok, by pojawiła się myśl: czy nie byłoby lepiej, gdyby zniknął? Niech zniknie, wtedy świat, znów będzie m o i m światem.

Nie każde spotkanie, nie każda rozmowa jest dialogiem. Żeby zaistniał dialog, musi być wola dialogu. Jak widać, słowo "wola" jest tu kluczowe. Co ono znaczy w tym przypadku? Znaczy przede wszystkim, że człowiek musi uwolnić się od tego, co przeszkadza mu spotkać się z drugim. Musi pozbyć się pewnych założeń, w szczególności uwolnić się od podejrzenia, że drugi nie jest gotowy do dialogu, że chodzi mu tylko o załatwienie swojej sprawy, o wykorzystanie sposobności, by udowodnić swą przewagę. Możliwe, że drugi tak właśnie postąpi. Niemniej, człowiek wchodzący w dialog musi założyć, że jest inaczej. Nie jest to bynajmniej przejaw naiwności. Przeciwnie, jest to wyraz głębszego spojrzenia na sprawę. Drugi przestaje być nieprzyjacielem, przedstawicielem "innego gatunku", kimś, kto czyha na moją cnotę. Widzę go przede wszystkim jako kogoś, kto podobnie jak ja, dręczony jest przez głód. Jaki głód? Można o tym głodzie mówić różnymi językami. Powiedzmy jednak najprościej: jest to głód sensu. Po co znalazłem się na tej ziemi, w tym miejscu, w tej sytuacji? Człowiek szuka rozmaitych odpowiedzi i, szukając, niekiedy błądzi. Ale pytanie jest zawsze to samo. Można powiedzieć: kto jest świadom pytania, ten jest świadom jedności głębszej niż jakakolwiek różnica.

Wierzącemu, który przystępuje do dialogu, wystarczy prosta modlitwa: "Panie, spraw, żebyśmy zbliżyli się do siebie, a nie oddalili". Niewierzący tę samą modlitwę może zamienić w westchnienie. Chodzi o to, by oczyścić własne intencje. Jeżeli zależy mi na dialogu, to nie przystępuję do niego z myślą, żeby udowodnić drugiemu, w jakim tkwi błędzie. Być może tak się stanie. Być może stanie się coś odwrotnego. Jednak pierwszym motywem dialogu jest co innego. Wejście w dialog oznacza, że drugi jest dla mnie cenny. Wierzący powie: chodzi mi o to, żeby go zbawić. Tak, ale zbawić nie znaczy zapędzić go w jakieś miejsce, w którym nie będzie miał wyjścia i będzie musiał paść na kolana. Zbawić to pokazać pewną perspektywę. Prawdę mówiąc, pokazać można tylko taką perspektywę, którą uznało się za swoją. "Głoszę to, czym sam żyję". Na tym polega zresztą trudność dialogu, że czasem nie sposób nałożyć na siebie rozmaitych perspektyw. Ale zasadnicze zbliżenie jest możliwe. Drugi nie jest już nieprzyjacielem. Mogę wtedy zapytać samego siebie: czy przypadkiem o tym, czym żyję, nie mówię językiem, który jest dla drugiego niezrozumiały, a nawet odpychający? I czy rzeczywiście mówię o tym, czym żyję, czy raczej o tym, czym zamierzałem żyć?

Dialog jest przeciwieństwem walki. Dialog szuka pojednania, jeszcze zanim pojawi się pierwsza krew. I nawet jeśli obie strony pozostaną przy swoim, to "swoje" nie będzie już takie samo jak przedtem. Zostanie w nim ślad drugiego: jego twarz, jego słowa. Zostanie pamięć pewnego gestu, który jest jak otwarcie drzwi. Nawet jeśli ten, któremu otworzyłem, odszedł... Nawet jeśli ja odszedłem... Istotne jest, że ktoś otworzył drzwi. Przez otwarte drzwi - jak światło, jak powietrze - wpada wspomnienie drugiego. Któregoś dnia to, co niemożliwe, może się okazać możliwe.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2011