Kiedy umierają ludzie - pieśni śpiewają

Ten cytat z rękopisu III Kwartetu smyczkowego Henryka Mikołaja Góreckiego będzie pewnie teraz pasował do każdego wspomnieniowego tekstu o kompozytorze, choć z samym utworem nie miał żadnego związku...

16.11.2010

Czyta się kilka minut

Ten cytat z rękopisu III Kwartetu smyczkowego Henryka Mikołaja Góreckiego będzie pewnie teraz pasował do każdego wspomnieniowego tekstu o kompozytorze, choć z samym utworem nie miał żadnego związku. Przynajmniej tak twierdził sam Górecki - że to było późniejsze szukanie tytułu do gotowego utworu, że chodziło tylko o nazwę "pieśń", że... Jednak u tego twórcy nie wszystko było takie jasne, znaczenia źródłowe często schowane były pod piątą i dziesiątą warstwą. Wszystko było dobrze przemyślane, ułożone, poprawione, jeszcze raz ulepszone, jeszcze raz przejrzane. Ten III Kwartet był właściwie "gotowy" już od dłuższego czasu, ale dopiero w 2005 roku został prawykonany na Festiwalu Kompozytorów Polskich w Bielsku-Białej przez Kronos Quartet. A na rękopisie widnieje data powstania o dziesięć lat wcześniejsza.

***

Przed 75. urodzinami kompozytora ustaliliśmy, że przygotujemy okazjonalne wydanie "Beatus Vir", w pięknej, kolorowej okładce. Kompozytor postawił warunek wprowadzenia do utworu szeregu korekt. Po prawie trzydziestu latach od prawykonania?! Czyżby zmieniał obsadę, fakturę, instrumentację, dobór psalmów lub muzyczny tekst? Nie, kilkanaście miesięcy cyzelował "nowe" dynamiki i tempa, precyzując już istniejące w partyturze określenia o massima czy grande.

Trzy lata wcześniej odbierałem z jego domu w Zębie rękopis "Pieśni Maryjnych" do prawykonania przez Chór Polskiego Radia w Krakowie - na stole leżało kilka perfekcyjnie zaostrzonych ołówków, dwie linijki i sporo papieru nutowego. Największym zmartwieniem Góreckiego było to, że w ostatnim utworze niedobrze rozplanował rozmieszczenie taktów i ostatni z nich został przez niego dopisany na dodatkowej pięciolinii. Powracał do tego podczas całej rozmowy. Jedna cała nuta na jednej pięciolinii! Trzy godziny rozmowy.

Czytam w jednym z pożegnalnych artykułów o tym, że przeliczał wiązanki kwiatów na strzykawki dla szpitali i bochenki chleba dla potrzebujących. Być może... Nie słyszałem o tym wcześniej, ale pamiętam, ile razy wysyłał mnie z wiązankami kwiatów do ojców franciszkanów w Krakowie, szeptając na boku: "Kosowski, wiesz, co tam się stało?". No jasne, kto by nie wiedział. Utwór zamówiony przez kardynała Karola Wojtyłę prawykonany zostaje rok później w obecności papieża Jana Pawła II. Nagranie przechowywane w krakowskiej Akademii Muzycznej do dzisiaj robi wrażenie. Przy kolejnych jubileuszach, doktoratach honorowych i festiwalach można było kwiaty zawozić od razu na Franciszkańską.

***

Dziennikarze często starali się o wywiad lub wypowiedź Góreckiego. Obserwacja początku rozmowy z kompozytorem - to był dopiero teatr... Nastawieni na szybką i celną ripostę, interlokutorzy artysty byli często wstrząśnięci stylem i treścią odpowiedzi, swobodnymi dygresjami czy wręcz ostrymi ocenami działalności mediów, w tym głównie telewizji publicznej. Jeśli udawało się przedłużyć wywiad, pierwsza godzina była zmarnowana, w drugiej pojawiała się nić porozumienia i dopiero w trzeciej godzinie rozmowa stawała się interesująca, a potem... Górecki się rozkręcał, a dziennikarze już gasili lampy.

Mówił szczerze, często w sposób prostolinijny, do bólu, na pewno autentycznie. Po udanym koncercie, w otoczeniu rodziny był duszą towarzystwa, opowiadał dowcipy albo mrugał okiem, odbierając odznaczenia państwowe. Lecz zły, zmęczony, zdenerwowany - potrafił pokazać chropowaty charakter, zniecierpliwienie, złość i lekceważenie. W wypowiedziach potrafił być dosadny - gdy Grzegorz Michalski przeprowadził z nim kilkanaście lat temu wywiad rzekę, szalenie szczerą rozmowę o życiu i twórczości, okazało się, że w takiej formie tekst nie nadaje się do druku. Pozostawiony in crudo - byłby szokiem dla czytelnika; pozbawiony zębów i wygładzony - nie byłby wypowiedzią Góreckiego.

Spytałem kiedyś na konferencji prasowej, jak postrzega z perspektywy czasu sukces III Symfonii. Odparł: "Wstecz oglądam się tylko cofając samochodem z garażu".

Andrzej Kosowski jest redaktorem naczelnym Polskiego Wydawnictwa Muzycznego

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2010