Jon Adams już nie zagra

Terror dotarł do spokojnego Kataru. Czy celem był tylko brytyjski teatr w Doha, stolicy emiratu, czy także proces modernizacji nad Zatoką?.

03.04.2005

Czyta się kilka minut

Nie był to pierwszy zamach: w lutym 2004 r. zginął zamieszkały tu Zelimchan Jandarbijew, były przywódca Czeczenii. Jednak wtedy zamachowcami byli rosyjscy agenci. Teraz agresja skierowała się przeciw pracującym w Katarze obywatelom Wielkiej Brytanii: bomba wybuchła wieczorem, 19 marca, na tyłach amatorskiego teatru “Doha Players", prowadzonego przez Brytyjczyków i popularnego wśród Kataryjczyków. Teatr mieści się obok brytyjskiej szkoły Doha English Speaking School, która podobnie jak inne brytyjskie szkoły została czasowo zamknięta. Zginął Brytyjczyk Jonathan Adams, nauczyciel i reżyser wystawianej w sobotę sztuki Szekspira.

Zaraz po zamachu niektórzy z moich angielskich znajomych swą krytykę kierowali pod adresem brytyjskiego rządu. - Nie możemy zabijać Irakijczyków, nie oczekując reperkusji - mówił w emocjach Anglik, przeciwnik obecności brytyjskiej w Iraku. Kilku innych powtórzyło tę opinię.

Poparcie Londynu dla polityki USA i udział brytyjskiej armii w wojnie w Iraku mogą być jakimś wytłumaczeniem zamachu w Katarze - tym bardziej, że zbiegł się z drugą rocznicą wkroczenia do Iraku wojsk amerykańskich i brytyjskich (wspomaganych przez Australijczyków i Polaków).

Jednak bardziej przekonująca jest inna hipoteza, która odwołuje się do silnego wkładu Anglików w rozwój obyczajowo-kulturalny Kataru. Podczas gdy Amerykanie praktykują tzw. low profile, Anglicy - zadomowieni i (jak dotąd uważano) lepiej widziani niż Amerykanie - są narodowością prominentną. W Katarze mieszka 5 tys. Brytyjczyków: pracują dla firm kataryjskich, uczą w szkołach i na uniwersytetach. Anglosaska żyłka społeczna widoczna jest w działalności organizacji charytatywnych, prowadzonych tu przez Kościół anglikański, i w rozmaitych imprezach, organizowanych przez angielskie szkoły.

W życiu kulturalnym Kataru najwyraźniej widać ją właśnie w dokonaniach - teatralnych i muzycznych - amatorskiego teatru “Doha Players". Kilka tygodni temu środowisko to zorganizowało niezwykłe widowisko: koncert rockowy na pustyni; jego popularność zaskoczyła organizatorów. “Players" znów trafili na czołówki gazet.

Teraz wiele osób zastanawia się, czy to silny udział Brytyjczyków w życiu kulturalno-społecznym nie wywołał negatywnej reakcji wśród lokalnych ortodoksów religijnych, po cichu popierających (także finansowo) Al-Kaidę, która chce wyrugować Białych ze “świętej ziemi muzułmańskiej".

Na pozór Katar nie ma kłopotów z terroryzmem i fundamentalizmem. Postępowy rząd dokłada starań, by kraj postrzegany był za granicą jako nowoczesny, tolerancyjny, otwarty, gościnny i bezpieczny. Katar rozwija się zresztą pomyślnie: wprowadza pewne reformy oraz modernizację (także społeczną). Media właśnie ogłosiły, że nowa konstytucja - zaaprobowana rok temu w ogólnonarodowym referendum - wejdzie w życie 8 czerwca. Gwarantuje ona poszanowanie praw człowieka, równość wobec prawa, równość płci, wolność sumienia, słowa i wyznania. Gospodarka kwitnie, jak grzyby po deszczu wyrastają centra handlowe w zachodnim stylu i o zachodnim charakterze. Powstają kina, galerie, kawiarnie. Równouprawnienie kobiet znajduje wyraz w ich obecności na uniwersytecie i rynku pracy - nie tylko w zawodach sfeminizowanych, ale także na wysokich stanowiskach w rządzie.

Tylko jak to wszystko ma się do lokalnych wahabistycznych tradycji islamskich? Otóż nie najlepiej. W społeczeństwie Kataru nie wszyscy nadążają za (odgórnymi) zmianami. W rozmowach ze studentami słyszę głosy krytyki wobec wprowadzanej - ostrożnie! - koedukacji, wobec globalizacji, zachodniego stylu życia, wpływu telewizji kablowej i satelitarnej. Zaś angielskojęzyczna gazeta “The Peninsula" informowała niedawno o wykładzie znanego duchownego na temat niebezpieczeństw globalizacji dla kataryjskich tradycji: Abdus Salam Darwish mówił, że westernizacja kraju to zagrożenie dla islamu. Mimo wysiłków rządu, by zniechęcić ortodoksyjnych mułłów do prowadzenia antyzachodniej propagandy, takie wykłady czy piątkowe kazania w meczetach nie są rzadkością. Co bardziej zapalczywi imamowie grzmią o “niemoralnych" formach rozrywki, “sprzecznej z islamem" koedukacji i innych przejawach “zepsucia".

Wśród znajomych Kataryjczyków panuje przekonanie, że ujęty sprawca zamachu (Egipcjanin) został opłacony przez fundamentalistów, może rodzimych, zapewne związanych z Al-Kaidą. - To małe społeczeństwo, wszyscy się znają, prędzej czy później ich znajdą - mówi mi Khalid A., pracownik uniwersytetu. Wielu studentów jest wściekłych, że zamach miał miejsce w ich kraju: - Jon Adams przyjechał uczyć kataryjskie dzieci i zginął. To jest wbrew naszym tradycjom i obyczajom, to nie może się powtórzyć - mówią. Co myślą inni (będący jednak w mniejszości) - teraz ostentacyjnie milczący - mogę zgadywać.

***

Wielotysięczny tłum Kataryjczyków zbiera się na placu koło teatru. Do kataryjskich flag przyczepili czarne wstążki. Demonstracja przeciw terrorowi wyraża solidarność ze społecznością brytyjską, ale także z własnym rządem. Słyszę, że Szejka Moza (żona emira) odwiedziła żonę Adamsa i chce pomóc przy odbudowie teatru. Także inni Kataryjczycy ofiarują wsparcie i pocieszenie.

Nikt ze znajomych Anglików nie zamierza opuścić Kataru.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2005