Jerzy Wocial: Człowiek prawego sumienia

Jerzy Wocial, filozof i publicysta, bliski współpracownik "Więzi", mój przyjaciel i rówieśnik, był wyjątkowym człowiekiem. Pokonał go nieubłagany rak, którego nie brały już żadne chemie. Teraz, po śmierci, wszyscy piszą o Jurku: dobry i mądry człowiek, prawy, wrażliwy, uważny, ciepły, obdarzony wyrafinowanym poczuciem humoru...

09.06.2009

Czyta się kilka minut

Jego pasją była filozofia. Jako nauczyciel akademicki był wymagający i surowy. Nieraz skarżył mi się, że nauczanie go męczy, a jednak kiedy choroba uniemożliwiła mu uczenie - tęsknił za studentami. Mimo przenikliwej inteligencji nie zrobił akademickiej kariery. Był niepogodzony z rzeczywistością, wciąż szukał. Już po pięćdziesiątce nauczył się greki, żeby móc w oryginale czytać Platona. W czasach PRL-u ofiarnie zaangażowany w demokratyczną opozycję, potem całym sercem w Solidarność, internowany przez osiem miesięcy - nie umiał znaleźć dla siebie satysfakcjonującej roli w niepodległej Polsce.

Doświadczenie Solidarności, obok nawrócenia w dojrzałym już wieku i Drogi Neokatechumenalnej to były bodaj kluczowe przeżycia Jurka. Cechowała go wierność najwyższym ideałom, stąd brał się maksymalizm oczekiwań wobec siebie i wobec innych. Tęsknił za poczuciem społecznej wspólnoty. Był wyczulony na partyjne zawłaszczanie powszechnego w jego przekonaniu dziedzictwa Solidarności. W czasach ostrych podziałów politycznych jego pryncypialna i bezkompromisowa postawa zrażała do niego niektórych dawnych przyjaciół, co przeżywał bardzo boleśnie. W wielu bieżących kwestiach życia publicznego ja także różniłem się z Jurkiem i potrafiliśmy się ostro spierać, ale nigdy nie przeszkadzało nam to w serdecznej przyjaźni i wzajemnym szacunku. Wiedziałem, że mogę zawsze liczyć na jego pomoc, i nigdy się nie zawiodłem. Dowiedziawszy się o wyroku, zwierzył mi się: "Czarku, chcę żyć".

Kiedy Go odwiedziłem ostatni raz przed śmiercią, żartowaliśmy, że nawet wieczności nie starczy na dokończenie naszych filozoficznych dysput... jeśli się tam spotkamy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2009