Ikonografia polityczna

Kampania wyborcza na Ukrainie już się rozpoczęła - wybory mają odbyć się 30 września. Warto więc dowiedzieć się czegoś na temat jednej z głównych bohaterek politycznych spektakli nad Dnieprem.

29.09.2007

Czyta się kilka minut

O ileż łatwiej byłoby pisać i czytać o Julii Tymoszenko, gdyby nie była ona tak uroczą kobietą, gdyby była typowym posowieckim politycznym cynikiem (najlepiej mężczyzną o czerwonej z przepicia twarzy). Jednak już okładka, do której zresztą wykorzystano zdjęcie z plakatu z poprzednich wyborów, sprawia, że mimowolnie myślimy o Pomarańczowej Księżniczce z sympatią i nie do końca obiektywnie. To oczywiście dowód na skuteczność pracy specjalistów od wizerunku. Autorzy biografii Tymoszenko Dymitr Popow i Ilia Milstein w jakiejś mierze padli ofiarą tej skuteczności. Za co może trudno ich winić.

Poznajemy Julię Tymoszenko z czasów ubogiego dzieciństwa w Dniepropie­trowsku, z czasów studiów, śledzimy też jej pierwsze kroki w biznesie i wreszcie w polityce, z której polski czytelnik zna ją najlepiej. Wszystko to daje także ciekawy opis Związku Radzieckiego ostatnich lat istnienia oraz niepodle-

głej Ukrainy. Koniec radzieckiej utopii, pierwsze bazarowe interesy, narodziny dzikiego kapitalizmu i jego luminarzy, wreszcie epoka Kuczmy i czasy "pomarańczowych" - scenki rodzajowe z życia poradzieckich elit.

Czasy, w których rozbłysła gwiazda Tymoszenko, były na poły romantyczne, na poły gangsterskie. Julia, która podobno w dzieciństwie wolała grać w piłkę niż bawić się lalkami, która była potem ambitną studentką i wreszcie przedsiębiorczą kobietą - jeśli w tych czasach czymś się wyróżniała, to przede wszystkim płcią. W patriarchalnym świecie potrafiła ograć niejednego rywala, choć wtedy biznesowe spory rozstrzygano, używając broni palnej, a nie przy pomocy prawników w sądach arbitrażowych. Wszystkie te doświadczenia musiały odcisnąć na naszej bohaterce piętno, jednak zdaniem autorów najważniejszym momentem jej życia, wręcz swoistym katharsis, były nawet nie chwile na Majdanie w czasie Pomarańczowej Rewolucji, kiedy to "naród rozmawiał z Bogiem", lecz dni spędzone w celi łukianowskiego więzienia.

Tymoszenko wylądowała tam na polityczne zamówienie ówczesnego prezydenta Leonida Kuczmy. To w więzieniu kobieta, która wcześniej potrafiła szokować oto-

czenie skórzanymi miniówkami, która biznes traktowała na zasadzie "kto-kogo", a politykę jako ubezpieczenie interesów - głównie dzięki przysługującemu parlamentarzystom immunitetowi - przeistoczyła się w prawdziwą heroinę ukraińskiej demokracji. Wychudła, spoważniała i została bez mała dysydentką, o czym zapewniali prawdziwi dysydenci czasów radzieckich, a teraz jej polityczni przyjaciele: Stepan Chmara i Łewko Łukjanenko.

Czy to w celi jednak przeszła prawdziwą metamorfozę? Wszak już po wyjściu z więzienia, w czasach najostrzejszych walk z Kuczmą, jak piszą autorzy, zaczęła się u Tymoszenko "wewnętrzna zamiana tego, co realne, na to, czego się pragnie. Na wiec przyszło pięć tysięcy ludzi, ale to przecież nie doprowadzi do zwycięstwa, w związku z czym należy poinformować prasę, że demonstrantów było dziesięć razy więcej. Ludzie nie chcą marznąć w namiotach - no dobrze, w takim razie zapłacimy im, ale będziemy się upierać, że w naszych szeregach są wyłącznie ide­owi ochotnicy".

Tak politykę uprawia się na Ukrainie do dziś. Wyjątkiem była Pomarańczowa Rewolucja, gdy na Majdan rzeczywiście przychodzili nieopłaceni ludzie. Tymoszenko nie jest żadnym wyjątkiem, ani ponurym, ani chlubnym. Autorzy czasem próbują nas przekonać, że jednak chlubnym. Obszernie opisują brzydkie postępki wrogów Tymoszenko, nad jej uczynkami jednak jakoś się nie rozwodzą, a czasem wręcz kwitują stwierdzeniem, że przecież wszyscy tak robili. Cóż, powtórzę: autorów łatwo zrozumieć, choć nie do końca ich to rozgrzesza.

Jedno jest pewne: niezależnie od wyniku najbliższych wyborów postać Julii Tymoszenko długo jeszcze będzie przykuwać naszą uwagę, a jej zagadka nurtować kolej­nych dziennikarzy.

Dymitr Popow, Ilia Milstein, "Pomarańczowa Księżniczka. Zagadka Julii Tymoszenko", przeł. Irena Lewandowska, Kraków 2007, Wydawnictwo Literackie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (34/2007)