Granica możliwości

Z zainteresowaniem przeczytałam artykuł pana Szymona Hołowni “Śmierć w ciszy inkubatorów" (“TP" nr 30/03), ale wstrząsnęło mną kilka podanych tam myśli. Jestem lekarzem-neonatologiem, od 13 lat zajmującym się wcześniakami, noworodkami urodzonymi o czasie, ale ciężko chorymi oraz noworodkami z wadami wrodzonymi, w tym wadami letalnymi (doprowadzającymi do zgonu). Te trzy grupy dzieci stawiają przed lekarzem i rodzicami trudne problemy etyczne, ale różne w zależności od stwierdzanego problemu.

Pierwszą grupę stanowią wcześniaki, w szczególności skrajnie niedojrzałe, bo urodzone w 6-7 miesiącu ciąży (24-28 tygodni ciąży, masa ciała 500-1000 g). Nie zgadzam się ze stwierdzeniem autora, że noworodki urodzone w 27 tygodniu ciąży “przeżywają, płacąc za to straszną cenę, najczęściej trwałego kalectwa". Z danych światowych, opublikowanych w ostatnich latach, wynika, że przeżywa 70 proc. z nich i większość rozwija się prawidłowo. Badania wykonane pod koniec lat 90. na terenie Warszawy wskazują, że z wcześniaków urodzonych w 27 tygodniu ciąży przeżyło 50 proc. dzieci, a 70 proc. z nich w wieku 2 lat ma normalny rozwój ruchowy. Żeby móc się wypowiedzieć co do ich rozwoju psychicznego i intelektualnego potrzebna jest obserwacja, co najmniej do 5 roku życia.

Problemem etycznym jest odpowiedź na pytanie, gdzie istnieje granica możliwości i sensu ratowania skrajnie niedojrzałych noworodków i kiedy podjąć decyzję o jedynie tzw. opiece koniecznej. Jak słusznie mówi prof. Katarzyna Kornacka, “to nie jest eutanazja, bo to nie my pozbawiamy to dziecko życia - wyrok zapadł wcześniej, nie myśmy go wydali". Stanowczo natomiast zaprzeczam zdaniu autora artykułu, który mówi, że “lekarze zobaczą za kilka lat dziecko, któremu teraz nie pozwalają umrzeć w piekle wyszukanych, niezawinionych tortur". Nawet jeżeli podejmujemy tak trudną decyzję, poprzedzoną długą dyskusją całej ekipy leczącej, dziecko otrzymuje leki przeciwbólowe, tlen, pokarm, by nie cierpiało i mogło umrzeć godnie. Dzięki ogromnym postępom, jakie dokonały się w ostatnich 15 latach w neonatologii (także w Polsce), na szczęście coraz rzadziej mamy do czynienia z koniecznością reanimowania noworodków urodzonych o czasie, a jeżeli coś takiego się zdarzy, większość z nich udaje się uratować bez trwałych uszkodzeń neurologicznych.

W przypadku noworodków z wadami wrodzonymi ogromną rolę w podjęciu decyzji o rozpoczęciu lub zaniechaniu reanimacji odgrywają rodzice. Wydaje się, jak słusznie podkreślił autor artykułu, że pomocne może być zdanie “komisji etycznej złożonej z autorytetów w dziedzinie prawa, etyki, medycyny, praw dziecka". Na szczęście i w Polsce, w wielu renomowanych ośrodkach powstają takie komisje. Dzięki temu, decyzji w tak trudnej materii nie podejmuje się jednoosobowo, w “ciszy inkubatorów", ale w gronie doświadczonych, kompetentnych autorytetów.

MAGDALENA RUTKOWSKA (Warszawa)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2003