Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W wywiadzie dla rosyjskiej telewizji Chrysostomos – zwierzchnik tutejszej Cerkwi prawosławnej, którą z powodów historycznych wielu Cypryjczyków traktuje jak ostatni autorytet moralny – orzekł, iż Cypr powinien zrezygnować z euro, wystąpić z Unii, a ratunku szukać w Rosji, dokąd Chrysostomos wkrótce się uda, aby prosić o pomoc. W kolejnych wywiadach arcybiskup dzielił się dalszymi myślami: że przed kryzysem Cypr miał „kwitnącą gospodarkę”, że Cypryjczycy nie ponoszą winy za kryzys, bo ten został „zaimportowany” z zewnątrz; że Unia postąpiła niesolidarnie, skąpiąc skromnych 17 mld euro (Unia domagała się, by do 10 mld pomocy Cypr dołożył swoje 7 mld); że teraz Unia „zadusza” cypryjską gospodarkę i „wpędza naród w głód”.
W słowach duchownego próżno by szukać cienia refleksji nad amoralnym (chyba właściwie słowo?) charakterem cypryjskich banków – i może trudno się tu dziwić, skoro Cerkiew uczestniczyła w „kwitnącej gospodarce”, np. posiadając udziały w systemie bankowym. Ale, pomijając kłopotliwą kwestię moralności (także w aspekcie siódmego przykazania), słowa arcybiskupa Chrysostomosa, przywódcy „matki narodu” (jak on sam nazywa cypryjską Cerkiew) są także groźne – politycznie. Pogłębiając i tak już spory zamęt poznawczy, stawiając na głowie kwestię przyczyn kryzysu, zdejmując z Cypryjczyków odpowiedzialność, koniec końców dostarczają „wyższej” legitymizacji dla „gniewu ulicy”, który nie tylko na Cyprze przejawia się w formach coraz bardziej prymitywnych – i coraz częściej sprowadzających się do tego, co głosił jeden z transparentów w Nikozji: „Merkel – Hitler: the same shit” (gdzie Merkel można podmienić na: Niemcy w ogóle, „trojkę”, Europejski Bank Centralny itd.).
Wśród elit Cypru, a także Grecji i innych krajów, których coraz więcej obywateli nie może wybaczyć – Angeli Merkel, „trojce”, „Brukseli” itd. – tego, że zostały uratowane, przypadek cypryjskiego arcybiskupa nie jest wyjątkowy. Przeciwnie: w Europie coraz częściej regułą staje się tak otwarta, bezczelna pochwała amoralności.