Fotograf, który wyszedł ze Wschodu

Harald Hauswald

06.05.2007

Czyta się kilka minut

Na początku był jeden z tych niedostosowanych życiorysów, które państwo bardzo starało się dostosować. Nauka fotografii, przerwana. Praca, prawdziwie robotnicza: najpierw malowanie maszyn przemysłowych, potem w charakterze montera urządzeń dźwigowych, wreszcie na budowie. Później zasadnicza służba wojskowa we wschodnioniemieckiej armii, która - zwłaszcza panująca w niej "niemiecka" dyscyplina - napełnia go wstrętem.

Harald Hauswald, urodzony w 1954 r. w miasteczku Radebeul pod Dreznem, nie należy do tych dostosowanych. Fascynuje go zachodnia kultura muzyczna, szczególnie rock. Tak bardzo, że po wojsku nie wchodzi w uregulowane tryby społeczeństwa, ale włóczy się po kraju z zespołami rockowymi, jako technik dźwiękowiec. Oraz poza krajem - po Polsce, Czechosłowacji, Węgrzech - czyli po tej części wielkiego świata, która była dostępna dla obywatela NRD. Z tamtego czasu pozostaną dobre wspomnienia oraz zainteresowanie krajami położonymi na wschód od Niemiec.

No i zaczyna fotografować. Na zdjęciach chce na nowo odnaleźć swój świat. Oczywiście na zdjęciach czarno-białych. Wtedy, na początku, była to kwestia materiałów dostępnych w NRD - potem przekonanie, które trwa do dziś: że czarno-białe fotografie są bogatsze w niuanse, pozostawiają widzowi więcej miejsca na jego własne fantazje uzupełniające obraz o kolory.

Długie włosy, spadające falami na plecy, głos przyjazny i mocny zarazem - takim znają go przyjaciele od lat, dziesięcioleci. Gotów szybko wybuchnąć śmiechem. Wzbudza zaufanie. Może to jest tajemnica jego sukcesu? W czasach NRD funkcjonował na obrzeżach, poza nudnym, reżimowym dziennikarstwem; swoją sztukę prezentował w undergroundowych galeriach. Mieszkając od 1978 r. w Berlinie Wschodnim (do stolicy ściągnęła go miłość), zaczął tworzyć własną i jak na warunki NRD wyjątkową drogę życiową. Oficjalnie funkcjonował - tak jak inni podobni mu z berlińskiej "sceny" - jako roznosiciel telegramów, palacz czy technik teatralny. Akurat ten pierwszy zawód nawet mu odpowiadał: roznosząc telegramy, biegał lub pedałował na rowerze przez cały Berlin Wschodni, wzdłuż i wszerz, zawsze z aparatem fotograficznym w torbie.

Z czasem, jako jedyny fotograf z NRD, zaczyna regularnie i bez zgody władz publikować swoje zdjęcia na Zachodzie. Ktoś podaje mu rękę: dostaje posadę, na część etatu, w pewnej ewangelickiej instytucji - jako fotograf. Praca ta, jak również kontakty z zachodnimi dziennikarzami i coraz bardziej widoczna obecność jego zdjęć w zachodnich mediach chronią go przed dłuższym pobytem w więzieniu.

Przed 1989 r. jego publicznością są czytelnicy gazet w RFN, a w NRD ci, którzy chodzą do kościoła (bo wystawia w kościołach). Chętnie utrwala na zdjęciach NRD-owskich outsiderów. Jego fotografie berlińskich punków pokazują światu istnienie ludzi, których władze najchętniej by ukryły. Hauswald dokumentuje żywotność "innej NRD" i przypomina, że w społeczeństwie nie ma czegoś takiego, jak jedna obowiązująca normalność. Opowiada o napięciach i energiach, które do dziś nie pozostawiają widza obojętnym: u jednych wywołują uśmiech, u innych irytację.

W latach 80. Hauswald staje się kimś jeszcze: kronikarzem NRD-owskiej opozycji. W 1987 r. w Monachium ukazuje się książka z jego zdjęciami oraz z tekstem do nich napisanym, którego autorem jest piszący te słowa. Pod tytułem "Berlin Wschodni - życie przed upadkiem muru", dowodzi, że w NRD istnieje coś takiego jak żywa tożsamość, opozycyjna wobec państwa. Władze NRD reagują na publikację gniewem. Kurt Hager, odpowiedzialny w partii komunistycznej za ideologię, w tym za "zagadnienia kulturalne", osobiście pisze w sprawie książki list do szefa bezpieki, ministra Ericha Mielkego.

Od tego czasu Hauswald fotografuje także dla zachodnioniemieckich magazynów, jak "Stern" czy "Geo", robi również kolorowe fotoreportaże. Rolki z filmami są szmuglowanie przez granicę przez zachodnich dziennikarzy akredytowanych w NRD. Berlińskie zdjęcia Hauswalda są jak wyznanie miłości do miasta, właściwie do połowy miasta (która dziś współkształtuje oblicze zjednoczonego Berlina).

Rzecz jasna władze uprzykrzają mu życie. Szykany, rewizje w mieszkaniu - oficjalne oraz nieoficjalne - prowadzone pod nieobecność gospodarza. Gdy wychodzi na miasto z aparatem, w ślad za nim wlecze się kilka cieni ze Stasi, żeby fotografować to, co on zechce sfotografować. Dziś wiadomo z dokumentów, że "organy" do końca wahały się, jaką przybrać strategię: zamknąć (tu następowało rozwinięcie możliwych wariantów) czy spróbować przekupić. A Hauswald robił swoje.

A po upadku NRD? Dalej robi swoje. Jest jednym z założycieli renomowanej agencji fotograficznej Ostkreuz. Od czasu do czasu dostaje jakąś nagrodę. Albo Federalny Krzyż Zasługi.

Jego książki ukazują się w wydawnictwie Jaron Verlag. Ostatnio, w 2006 r., wydał album "Gewendet - vor und nach dem Mauerfall" (w wolnym przekładzie: "Czas zmiany - przed i po upadku muru"), w którym zestawił zdjęcia wykonane przed rokiem 1989 i później. W 2007 r. ukazało się trzecie wydanie "Ost-berlin" (dwujęzyczne: niemieckie i angielskie).

A poza tym: dalej fotografuje teraźniejszość, która za chwilę stanie się historią.

LUTZ RATHENOW (ur. w 1952 w Jenie) jest pisarzem i poetą, jednym z najpoczytniejszych autorów wywodzących się z dawnej NRD. W latach 70. podczas studiów w Jenie (chciał zostać nauczycielem niemieckiego i historii) włączył się w działalność opozycyjną, kierował niezależną grupą literacką. W 1976 r. podpisał petycję w obronie Wolfa Biermanna, NRD-owskiego barda, przez władze pozbawionego obywatelstwa. Aresztowany, w 1977 r. usunięty z uczelni (z uzasadnieniem, że "powątpiewa w podstawy [ustroju]" oraz "dokonuje intelektualizacji problemów"), pracował jako robotnik. Od 1980 r. mieszka w Berlinie (Wschodnim). W 1980 r. opublikował pierwszą książkę w RFN. Aresztowany, zwolniony po protestach za granicą. Mimo nacisków władz, które chciały zmusić go do emigracji, odmawiał opuszczenia NRD. Książki wydawał w RFN, działał w opozycji. W 1992 r. uniwersytet w Jenie przyznał mu, w ramach rehabilitacji, tytuł magistra. Nadal pisze, także dla dzieci. Jest m.in. współautorem wielu książek razem z Hauswaldem: on odpowiada za tekst, Hauswald za fotografię. Po otwarciu archiwów Stasi okazało się, że tajna policja zgromadziła na jego temat ok. 15 tys. stron dokumentów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (18/2007)