Ładowanie...
Festiwal we wspomnieniach: Andrzej Wajda
Festiwal we wspomnieniach: Andrzej Wajda
Powstał i przebił się do świadomości widzów wyłącznie dlatego, że minister Józef Tejchma dał mu wsparcie. Film brał udział w konkursie, ale z powodów politycznych nie mógł liczyć na żadne wyróżnienia. Tym piękniejsza i bardziej zaskakująca była nagroda, jaką otrzymałem wówczas od dziennikarzy akredytowanych na Festiwalu. Zamiast tradycyjnej statuetki, otrzymałem od nich cegłę z podpisami wszystkich głosujących krytyków. Organizatorzy nie pozwolili, by nagrodę wręczono mi na scenie, więc uroczyste przekazanie odbyło się na schodach kina.
To była szczególna nagroda, bo środowisko dziennikarzy było wtedy bardzo podzielone. Byli w nim ludzie, którzy mieli legitymacje partyjne i którzy byli związani z partyjną prasą, a także tacy dziennikarze, którzy szukali w swoim zawodzie przestrzeni niezależności. Nagle zeszli się wszyscy razem i podpisali się na jednej cegle. Wiedzieli, że wiele ryzykują, a ich gest może zadecydować o dalszej karierze w mediach, wyrazili jednak swoje zdanie. Było to dla mnie bardzo wzruszające. Ale jeszcze bardziej wzruszające było to, że po wielu latach wszystkie te podpisy zniknęły z mojej cegły. Ot, takie poetyckie zakończenie historii.
Dziś wszystkie moje nagrody filmowe są zebrane we wrocławskim Ossolineum. I kiedy powstawał film dokumentalny o historii tych nagród, zatytułowałem go „Cegła i inne nagrody”, bo właśnie cegłę uważam za najcenniejszą spośród wszystkich nagród, jakie zdobyłem w swoim życiu.
To nie jedyne ważne wspomnienie związane z Festiwalem. Inne pochodzi z 1981 r., kiedy na Festiwalu pojawił się Lech Wałęsa. To był nasz gość – nie zapraszała go władza, ale filmowcy, którzy czuli się gospodarzami tej imprezy. I choć zaproszenie Wałęsy miało swoje reperkusje – władze przeniosły imprezę z Gdańska do Gdyni – pokazywało siłę środowiska filmowego. Bo Festiwal był przez lata świadectwem naszej jedności i siły, która z tej jedności wynikała. Oczywiście nawet wtedy środowisko było podzielone, ale to nie przypadek, że spośród wszystkich krajów bloku wschodniego to właśnie u nas udało się stworzyć zespoły filmowe. Dziś także trzeba, żeby twórcy filmowi wiedzieli, że ich siłą jest jedność, a „my” znaczy więcej niż „ja”. I Gdynia powinna o tym przypominać. ©
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Kup książkę
Podobne teksty
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]