Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dlatego
Deszcz ze śniegiem przy stole.
Na miejscach matki ojca dziadków
zamarznięta pamięć. Półmisek zegarków.
Okulary z nieuleczalną wadą wzroku.
Nie klei się milczenie.
Kolęda osuwa się z nóg.
Nikt nikogo nie wzywa na pomoc.
Dlatego nie lubię świąt.
Chłopcy
Chłopcy na rozpiętość skrzydeł:
osiemnastozgłoskowce.
Obierają ze skóry czas.
Jeszcze wierzą że będą żyć wiecznie.
Kołysze się czarny t-shirt:
Jezus należy do mnie
Poezja z wiszącą metką
i przepisem na pranie.
Wołam do nich: Sebastian, Sebastian
ale mój głos z playbacku
plącze się w kablach liści.
Zachód słońca przejeżdża
na czerwonych światłach.
Drzazga
Lubię panią pisze do mnie dwudziestoletni poeta.
Początkujący cieśla słów.
Jego list pachnie tarcicą.
Jego muza drzemie jeszcze w różanym drewnie.
W literackim tartaku ambitny hałas.
Czeladnicy okładają łatwowierny język fornirem.
Przycinają nieśmiałe sklejki zdań.
Wystrugane heblem haiku.
Problemy zaczynają się
z wbitą w pamięć drzazgą.
Trudno ją wyjąć
jeszcze trudniej opisać.
Lecą wióry. Ogryzki aniołów.
Pył do samego nieba.
Hymn mgły
Los przegapił okazję.
Mógł ci przecież dać szansę.
Wtedy. O czwartej nad ranem.
Teraz sam żałuje.
A ty jak narciarski skoczek
w którym na zawsze zakochało się powietrze.
Coraz wyżej coraz dalej
od wrzeszczącego hymnu mgły.
Apteka
Nawet nie wiedzieli że mieszkają już w Aptece.
Budziła ich musująca tabletka świtu.
Jak gwizd lokomotywy. Wścibski budzik.
Ona czytała mu do ucha
farmaceutyczną ulotkę.
Czajnik rzęził
w napadzie duszności.
On - jej pacjent od momentu ślubu
w Kościele Gotowych Leków.
Dwadzieścia lat temu.
Przedawkowanie tej miłości
nie wchodziło w grę.
Pisali do siebie recepty
z nadmorskich uzdrowisk.
Nie ominęła ich nawet
toksyczna historia.
Nadczynność zbrodni.
W stanach zapalnych
kiedy brakowało im słów
trzymali się za ręce.
Każdorazowa dawka dnia
to dla nich środek opatrunkowy
i jeśli Bóg nie przepisze inaczej
podziwiać będą jeszcze żółte wątki liści
przed upływem terminu ważności.
***
Warto umrzeć
dla takiego wiersza
któremu
nie dowierza śmierć.