Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwszą reklamą była informacja o zaliczce: wydawnictwo zapłaciło debiutantce 3,7 mln dolarów. Dunham podpisywała kontrakt już jako gwiazda serialu „Dziewczyny”. Jej historia – znerwicowanej, nieatrakcyjnej dwudziestolatki, która w kilka miesięcy stała się głosem pokolenia milenialsów – wydaje się snem Kopciuszka. Kopciuszka wychowanego wśród nowojorskiej bohemy. W jednym z odcinków „Dziewczyn” grana przez Dunham Hannah powtarza sobie przed randką: „Jesteś z Nowego Jorku, więc jesteś naturalnie interesująca. Najgłupsze rzeczy, które mówisz, i tak brzmią lepiej niż najmądrzejsze rzeczy, które mówią inni”.
I właśnie to zdanie – a nie cytat z „Pani Bovary” – powinno służyć za motto książki. Wydawca nazywa ją „zbiorem esejów”, ale zawarte w niej teksty z esejami nie mają wiele wspólnego: to raczej zestawienie chaotycznych wynurzeń. Mają różną formę, ale wspólną tematykę: życie i myśl Leny Dunham, dziewczyny, która „chce mieć wszystko”. Już we wstępie autorka wyprzedza wszelką krytykę: „Nie ma według mnie nic odważniejszego niż stwierdzenie, że to właśnie twoja historia zasługuje na to, by ją opowiedzieć, szczególnie jeśli jesteś kobietą. Tak ciężko pracowałyśmy, tyle udało się osiągnąć, ale wciąż ktoś próbuje nam wmówić, że babskie zmartwienia są małostkowe, opinie niepotrzebne, a historie nie dość ważkie, by je opowiadać”. Więc odważnie opowiada o swoim kobiecym doświadczeniu, a zwłaszcza wszelkich inicjacjach: pierwszej masturbacji („Uczucie było przyjemne, jak masaż stóp”), pierwszych miesiączkach („budziłam się z wrażeniem, że ktoś postrzelił mnie w krocze”), pierwszym stosunku („by zachować równość płci, żadne z nas nie miało orgazmu”) i pierwszym seksie oralnym („Czułam się, jakby mnie lizało cudze dziecko”). Opisuje chłopaków, samotność w podstawówce, imprezy w college’u, pracę poniżej kwalifikacji i początki w Hollywood. Robi to błyskotliwie, ale nie na tyle błyskotliwie, żeby lektura jej książki nie znudziła się po 50 stronach. Zwłaszcza że jej styl dużo traci w przekładzie.
Można powiedzieć, że „Nie taka dziewczyna” to pierwszy sezon „Girls” rozpisany na 280 stron. Tylko po co go było rozpisywać? Ta książka ma wartość szczerego świadectwa, w którym odnajdzie się wiele młodych kobiet z Zachodu. Ale na pewno nie była warta 3,7 miliona dolarów. ©℗
Lena Dunham, „Nie taka dziewczyna”, przeł. Dobromiła Jankowska, Czarne 2015.