Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
U uczących się dominuje “płaski pragmatyzm". Jeśli młodzież licealna zamierza dowiedzieć się czegoś, przykładowo, o poezji Norwida, to tylko o tych wierszach, których dotyczyć mogą pytania na maturze - o innych nie, “bo po co?". Tak samo jest na studiach: erudycja stała się zbyteczna, a gruntowne wykształcenie niepotrzebne i niechciane. Celem pobytu na uczelni okazuje się jedynie zdobycie dyplomu, a do tego wystarcza mozolne zdobywanie zaliczeń i pozytywnych ocen na egzaminach.
O ile XIX i XX w. były czasem szczególnego szacunku dla nowości w sztuce i nauce, to bieżące stulecie zdaje się być okresem triumfu przeciętności i powierzchowności: awangarda i dążenie do eksperymentu przestały być modne.
Nic w tym zresztą dziwnego, skoro wszystko zmierza do przejrzystej funkcjonalności, a więc i uniformizacji. “Ceremonie religijne sprowadzone zostały do wymiaru rodzinnych rytuałów, bezrefleksyjne trwanie coraz częściej okazuje się powszechnie akceptowanym sposobem życia. W tej sytuacji pewne dzieła, w przeszłości uznane za klasyczne, a co więcej, funkcjonujące w dość szerokim obiegu, stają się nieczytelne". Przykładowo: studenci nawet “Hamleta" skwapliwie oczyszczają z wszystkiego, co trudne i niejednoznaczne. Przestaje on być filozoficznym dramatem władzy, a staje się punktem wyjścia do rozważań, “czy tytułowy bohater postępuje uczciwie z Ofelią oraz czy oboje byli dobrym małżeństwem". W analogicznej dyskusji o “Procesie" Kafki pada teza, że “Józef K. został ukarany, ponieważ był szpiegiem lub że otrzymał wyrok śmierci, ponieważ żył z kobietą bez ślubu". Nawet wolność nie jest już dziś atrakcyjnym tematem akademickim - ważniejsza okazuje się kwestia stuprocentowej skuteczności w osiągnięciu założonego celu.
Co też ważne: w minionych latach różni teoretycy zajmujący się edukacją dowodzili, że złem największym jest nauka pamięciowa. Zwolennicy tej koncepcji sugerowali, że młode umysły wystarczy uwolnić od nadmiaru dat, faktów, nazwisk i liczb, a “niczym nie skrępowana świadomość natychmiast odzyska świeżość i swobodę intelektualną". W rezultacie z upływem lat bagaż wiedzy pamięciowej młodych pokoleń stopniał w imponującym tempie. I faktycznie: informacje - przykładowo - co to była CSRS i co zdarzyło się tam w roku 1968 można znaleźć w każdej encyklopedii. Tyle że - by dalej iść tym tropem - co zrozumie z lektury “Nieznośnej lekkości bytu" Milana Kundery czytelnik nie wiedzący, z jakich krajów pochodziły wojska wkraczające wtedy do Pragi?
“Zanik zmysłu etycznego, upadek smaku i szlachetnego snobizmu ujawniają się w czasach, gdy w wielu dziedzinach życia triumfuje relatywizm. Jest on najczęściej traktowany jako wyraz tolerancji i nieuchronny produkt demokracji liberalnej". Tyle że związek taki jest mocno problematyczny. Dotychczas za wielością interpretacji przemawiał jednak cel: “ruch ku prawdzie". On usprawiedliwiał poszukiwania, a i błędy myślowe. Dziś dążenie do prawdy przegrywa z dążeniem do skuteczności. Najbardziej cenione wartości to prostota, funkcjonalność i szybkość. Ta ostatnia jest warunkiem działania. Kto, mając dobry komputer i dostęp do Internetu, chciałby “ślęczeć nad pożółkłymi stronnicami"? Kłopot w tym, że “szybkość i skuteczność nie idą w parze z nadmiernym szacunkiem dla tego, co indywidualne, oryginalne, wyjątkowe".
KB