Reklama

Ładowanie...

Dźwięki i przerwy

Dźwięki i przerwy

05.12.2022
Czyta się kilka minut
PIOTR NAZARUK, dyrygent: Jestem szczęśliwy, że ludzie są otwarci na nasz przekaz. Polacy lubią nie tylko tradycyjne kolędy w tradycyjnych aranżacjach, ale też świąteczne utwory z różnych stron.
Piotr Nazaruk (z tyłu, w jasnej koszuli) z zespołem Trzecia Godzina Dnia MATERIAŁY PRASOWE
Ł

ŁUKASZ OSTRUSZKA: Moja córka potrafi całe popołudnie nucić utwory Małego TGD. Takie wyznanie chyba Pana nie dziwi?

PIOTR NAZARUK: Z okazji czterdziestolecia zespołu wiele osób skontaktowało się z nami, dziękując za to, w jaki sposób opowiadamy o Bogu, i dzieląc tym, jak nasze piosenki oddziałują na ich życie duchowe. To niesamowite, że melodia może się stać nośnikiem Słowa.

Muszę przyznać, że mnie samemu ostatnio łatwiej jest modlić się graniem niż słowami. Siadam do instrumentu i w ten sposób się modlę. Przekazuję to, czego nie byłbym w stanie wypowiedzieć w tradycyjny sposób. Ale – z drugiej strony – jeśli pracuję za dużo, moją ulubioną muzyką jest cisza.

A jak już uda się odpocząć?

Córka zaprasza mnie teraz do poznawania wielu nowych rzeczy. Wróciłem też do tego, czego słuchałem w latach szkolnych, czyli do klasyki. Kilka miesięcy temu byłem na Pasji Janowej Jana Sebastiana Bacha. Pamiętam ją ze szkoły, ale wtedy nie docierało do mnie piękno tej muzyki – dopiero dziś czuję ją z pełną mocą.

W czasach szkolnych była ważna inna muzyka?

Jeszcze zanim poszedłem do szkoły, pamiętam, jak podczas jednego ze spacerów z mamą zapytałem, czy słyszy muzykę. Zdziwiona odpowiedziała, że nie – dla niej to, co słyszeliśmy, to był tylko szelest liści. Ja interpretowałem to jako muzykę. Muzyka była wszędzie.

Później zacząłem robić instrumenty z puszek, wiader i innych przedmiotów. Wykorzystywałem do grania nawet rower odwrócony do góry kołami.

Mój ulubiony artysta, Sting, zapytany kiedyś o to, czym jest muzyka, odpowiedział, że to dźwięki i przerwy między dźwiękami. Coś w tym jest.

Trzecia Godzina Dnia nagrywa płyty, koncertuje, ale nie składa się z osób, które – jak Pan – na co dzień żyją muzyką. Powiedzmy, że chciałbym się dostać do TGD. Jak mogę to zrobić?

Musielibyśmy odbyć podróż w czasie, ponieważ ostatnie przesłuchanie odbyło się prawie dziesięć lat temu. Wtedy daliśmy ludziom sygnał, że drzwi są otwarte, ale zapraszaliśmy wyłącznie osoby z Warszawy, ponieważ zależało nam bardzo na integracji grupy. Wcześniej zespół był ogólnopolski i to miało swój urok, ale postanowiliśmy poprawić system pracy i logistykę. Pytaliśmy naturalnie o doświadczenia muzyczne, skalę głosu, prosiliśmy o przykładowe nagrania, ale najważniejszym pytaniem było to, dlaczego ludzie chcą do nas dołączyć i czy funkcjonują w jakiejś wspólnocie chrześcijańskiej. Na spotkanie zaprosiliśmy ok. 30 osób z 200 chętnych, dołączyło ostatecznie kilkoro. Obecnie jesteśmy zespołem kameralnym, liczącym dosłownie kilkanaście osób.

Często się spotykacie?

Prawie co tydzień, szczególnie w czasie realizacji ważnych projektów czy przygotowań do trasy. Robimy wtedy próby albo schodzimy się na modlitwę. Pandemia sprawiła, że musieliśmy ćwiczyć zdalnie, często w ogóle tego nie robiliśmy, ale przecież podobne problemy miała większość zespołów. Chór ćwiczy regularnie, zespół instrumentalny – w miarę potrzeb.

Początkowo byliście grupą muzyków związaną ze zborami baptystycznymi, ale to się chyba zmieniło?

Teraz są w zespole osoby z różnych wspólnot ewangelicznych i Kościoła rzymskokatolickiego.

Pojawiały się tarcia?

Mamy mieszankę wybuchową, ale od lat udaje nam się funkcjonować bez wybuchów. Skupiamy się na tym, co nas łączy, staramy się rozmawiać z szacunkiem, otwartością i miłością. To, czego się uczymy, to przekonanie, że nie warto budować swojej tożsamości na dominacji, tylko na Chrystusie. Jeśli ktoś jest po pierwsze baptystą albo katolikiem, a po drugie należy do Chrystusa, to jest to zachwiana kolejność, która może generować konflikty i napięcia.

Z jakimi pokusami mierzyło się TGD? Były momenty, gdy wygrywały ambicje?

Momentem pokusy był początek wieku. Nagraliśmy wtedy koncert telewizyjny „Wierzyć to znaczy chodzić po wodzie” i nagle – z dosyć niszowego zespołu znanego w kręgach protestanckich – staliśmy się rozpoznawalni. Nabraliśmy dużego przyspieszenia, propozycje koncertów płynęły ze wszystkich stron. Na szczęście Bogdan Olechnowicz, duszpasterz, który akurat do nas dołączył, wygłosił nam kazanie o pokorze – okazało się zbawienne. Niektóre sentencje pamiętam do dziś, na przykład tę, że prawdziwa pokora nie da się obrazić.

Kiedy sukces pojawia się nagle, może zawrócić w głowie. W tamtym czasie regularnie śpiewała z nami Beata Bednarz, wspaniała wokalistka, osoba z klasą. Jej postawa także sprawiała, że innym głupio było zadzierać nosa.

To wszystko już za Wami. A jakie macie plany na przyszłość?

Od połowy grudnia do końca stycznia zagramy największą trasę koncertową w naszej historii, ponad 20 koncertów promujących najnowszą płytę z kolędami. Cieszę się, że ludzie są otwarci na ten przekaz. Kiedyś jeden z producentów telewizyjnych powiedział mi, że Polacy lubią tylko tradycyjne kolędy w tradycyjnych aranżacjach. Ja wierzyłem, że kolędy z różnych stron świata i utwory współczesne z ciekawymi puentami mogą zainteresować naszych słuchaczy. Przykładem jest kolęda „Mario, czy już wiesz?” – gdy pojawiła się na YouTubie, była najczęściej odtwarzaną piosenką TGD i Kuby Badacha. Ludzie chcą słuchać nowych rzeczy. ©

PIOTR NAZARUK jest dyrygentem, kompozytorem i multiinstrumentalistą. Od 1993 r. lider pop-gospelowej formacji TGD (­Trzecia Godzina Dnia) i współtwórca repertuaru tego zespołu. Pracuje z Anną Marią ­Jopek, nagry­wał albumy z Patem Methenym, ­Makoto ­Ozone i Branfordem Marsalisem.

Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]