Dysydenci i dygnitarze

Solidna książka Konrada Rokickiego zaznajamia z surrealizmem peerelowskiego życia literackiego.

13.03.2012

Czyta się kilka minut

Tadeusz Konwicki, zawieszony w prawach członka PZPR, na zadane przez przewodniczącego Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej pytanie: „Czy zależy wam na partii?” odparł: „Szczerze mówiąc – nie”. Antoni Słonimski zbierał podpisy pod „Listem 34” w kawiarni Czytelnika, starannie dobierając sygnatariuszy. Obawiał się, że protest zechce podpisać „ten bezczelny Kazio Brandys”. Melchior Wańkowicz po wysłuchaniu skazującego wyroku w pokazowym procesie wrócił do domu taksówką – areszt uchylono ze względu na podeszły wiek pisarza.

Tego typu anegdoty można znaleźć na marginesach obszernego dzieła: „Literaci. Relacje między literatami a władzami PRL w latach 1956–1970”. Jest to książkowa wersja rozprawy doktorskiej Konrada Rokickiego, młodego historyka pracującego w warszawskim Biurze Edukacji Publicznej IPN. Od razu należy zastrzec, że nie jest to powieść sensacyjno-lustracyjna. Autor nie rozszyfrowuje na własną rękę pseudonimów tajnych współpracowników. Z przypisów można wyłuskać jedynie te nazwiska, które zostały ujawnione już wcześniej i nie budzą wątpliwości.

Z okresu zawartego między dwiema umieszczonymi w tytule datami powszechnie znane jest kilka faktów związanych z polityczną działalnością pisarzy – chociażby „List 34”, sprawa Leszka Kołakowskiego, zebranie ZLP z 29 lutego 1968 r., nagonka na Pawła Jasienicę, pobicie Stefana Kisielewskiego. Żeby opisać, co zdarzyło się pomiędzy, Rokicki dotarł do wszelkich źródeł – od dzienników i pamiętników, przez stenogramy z posiedzeń Związku Literatów Polskich i notatki Wydziału Kultury KC, po analizy i doniesienia agenturalne SB. Do książki dołączył obszerny aneks fotograficzny, z którego można przekonać się, że prominenci literatury lat 60. wyglądali podobnie, niezależnie od poglądów politycznych. Najczęściej byli to podstarzali mężczyźni w garniturach i rogowych okularach, z papierosem w ręku.

Rokicki przybliża kontekst opozycyjnych wystąpień pisarzy. Opisuje sytuację w Związku Literatów Polskich, a więc warunki materialne pisarzy, różnice światopoglądowe, konflikty personalne, wreszcie represje, jakie ich spotykały. Przypomina, że to nie wolność słowa najbardziej interesowała twórców, chociaż postulat uporządkowania prawnego instytucji cenzury powracał na zebraniach ZLP regularnie, podnoszony z uporem na przykład przez Stefana Kisielewskiego.

Zawód literata był sformalizowany i masowy – w końcu lat sześćdziesiątych ZLP liczyło około tysiąca członków. Przynależność do tego cechu dawała szereg materialnych ułatwień. To właśnie kwestie wysokości honorariów za teksty i wieczory autorskie, dostępu do stypendiów i miejsc w domach pracy twórczej, systemu emerytur i przydziału mieszkań były dla większości najpilniejsze. Rokicki podaje zastanawiające dane z ankiety przeprowadzonej wśród pisarzy w roku 1964: około 70 procent twórców zarabiało powyżej średniej krajowej, jednocześnie również około 70 procent uważało, że ich dochody z pracy twórczej nie pozwalają na pokrycie bieżących wydatków. Ponad połowa pisarzy wykonywała więc dodatkową pracę – tak było zwłaszcza na prowincji, czyli wszędzie poza Warszawą. Terenowe oddziały ZLP były zresztą w stałej opozycji do oddziału stołecznego. Kiedy pisarze warszawscy występowali w obronie swobód demokratycznych, pisarze łódzcy, wrocławscy czy katowiccy na ogół milczeli, zastraszeni przez lokalnych działaczy partyjnych. Literaci z Warszawy, ci o sławie ogólnopolskiej, a nawet międzynarodowej, płacili mniejszą cenę za nieposłuszeństwo. Ich nazwiska były dla władz więcej warte. Nawet jeśli spotykał ich zakaz druku, łatwiej było im się utrzymać: mieli zgromadzone w ciągu wieloletniej kariery oszczędności i niezależne źródła dochodu z przekładów.

„Literaci...” zaznajamiają z surrealizmem peerelowskiego życia literackiego. Opisują rytuały karania pisarzy – chociażby przesłuchania, na które musieli oni czekać nocą na korytarzach Domu Partii, czy zmuszanie do pisania listów uzasadniających brak podpisu pod listem będącym kontrą do innego listu. Ujawniają dwujęzyczność twórców – swoboda wyrażania sądów w intymnych zapiskach, rozmowach i dyskusjach na forum ZLP kontrastuje z nowomową uchwał zjazdowych, oświadczeń i artykułów. Pokazują zawiłą drogę podejmowania decyzji – od materiałów służb specjalnych, przez wewnętrzne notatki i rozmowy na najwyższym szczeblu, po administracyjne rozporządzenia. Przypominają, jaki labirynt tworzyły instancje zarządzające kulturą – działy, wydziały, urzędy, komisje, komitety, związki. I jak tajemniczo działał Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, który ani nie uzasadniał swoich decyzji, ani nie przewidywał możliwości odwołania. Cenzurował nawet nekrologi i zaproszenia ślubne; inne rzeczy zezwalał drukować w Łodzi, a inne w Poznaniu.

Rokicki odnotowuje postaci takich twórców jak January Grzędziński (sądzony za kontakty z „Kulturą” paryską), Jan Nepomucen Miller (skazany za współpracę z „Wiadomościami” londyńskimi), Wojciech Bąk (zamknięty przez bezpiekę w szpitalu psychiatrycznym), Jerzy Kornacki (skazany za rozpowszechnianie obscenicznych wierszyków o ludziach kultury i dygnitarzach; w procesie jednym z dowodów był jego dziennik) czy Janusz Szpotański (sądzony za śpiewanie na przyjęciach pamfletu własnego autorstwa „Cisi i gęgacze”). Władza skazała ich na zapomnienie, uniemożliwiając publikowanie ich utworów czy nawet nazwisk. Każda wzmianka po latach jest więc cennym uzupełnieniem zbiorowej pamięci.

Takie uzupełnienie stanowią również przytaczane tytuły czasopism, które nigdy się nie ukazały, czy cytaty z odważnych wystąpień na forum ZLP, które dziesiątki lat przeleżały w stenogramach albo tajnych raportach. Dzięki „Literatom...” dowiadujemy się, że pisarze mówili do władz własnym głosem często i na różne tematy. Domagali się nie tylko zwiększenia przydziału papieru i zmniejszenia cenzury, ale również zniesienia kary śmierci czy rezygnacji z używania uchwalonego zaraz po wojnie drakońskiego małego kodeksu karnego. Dla równowagi pojawiają się też postaci literackich dygnitarzy, które nie przez cenzorów zostały wykreślone ze zbiorowej pamięci – jak Kazimierz Koźniewski, Janina Dziarnowska, Leopold Lewin czy Władysław Machejek.

W książce opisane są także sposoby działania dwóch wybitnych prezesów ZLP: Antoniego Słonimskiego i Jarosława Iwaszkiewicza. Słonimski twardo trzymał się swoich racji, protestując przeciwko odwrotowi od „zdobyczy Października” – z tego powodu był coraz bardziej ignorowany przez władze i po trzech latach, w 1959 r., został odsunięty od prezesury. Iwaszkiewicz zawsze był gotów do studzenia opozycyjnych nastrojów i do rozmów z władzami, w nadziei na uzyskanie korzyści dla członków Związku. Po Słonimskim pełnił rolę prezesa przez dwadzieścia jeden lat, aż do śmierci w 1980 roku. Nie miał konkurentów. Kilkakrotnie proszona o kandydowanie Maria Dąbrowska nigdy się na to nie zgodziła.

Solidna – to chyba najlepszy przymiotnik, jakim można opisać pracę Rokickiego. Nie jest to lektura tak pasjonująca jak „Lawina i kamienie” Anny Bikont i Joanny Szczęsnej czy „Kawior i popiół” Marci Shore. Ale też nie takie były ambicje autora – badacza skupionego bardziej na rzetelności i wielostronności opisu niż na płynności narracji.

Udokumentował dwie ważne prawdy. Pierwszą: że pomiędzy socrealizmem a drugim obiegiem w polskim życiu polityczno-literackim był ważny okres, którego nie powinno nazywać się „małą stabilizacją”. Drugą: że opozycyjne wystąpienia pisarzy z tego czasu zależały nie tylko od niezłomności postawy, ale również prywatnych sympatii oraz istotnego mechanizmu historii – przypadku. 

Konrad Rokicki „Literaci. Relacje między literatami a władzami PRL w latach 1956–1970”, wyd. Instytutu Pamięci Narodowej 2012.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2012