Gniewni ludzie ’64

Pół wieku temu pewien list, skierowany do premiera PRL i podpisany przez pisarzy i naukowców, wywołał furię władz. Dlaczego powstał? I kto był jego faktycznym autorem?

31.03.2014

Czyta się kilka minut

Antoni Słonimski, Paweł Jasienica, Jan Józef Lipski, Melchior Wańkowicz i Stefan Kisielewski  – sygnatariusze i redaktor „Listu 34” – na zebraniu warszawskiego oddziału ZLP, 31 stycznia 1966 r. / Fot. Danuta Łomaczewska / EAST NEWS
Antoni Słonimski, Paweł Jasienica, Jan Józef Lipski, Melchior Wańkowicz i Stefan Kisielewski – sygnatariusze i redaktor „Listu 34” – na zebraniu warszawskiego oddziału ZLP, 31 stycznia 1966 r. / Fot. Danuta Łomaczewska / EAST NEWS

W poniedziałek, 23 marca 1964 r., funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa rekwirują w Łodzi, Lublinie i Warszawie kilka egzemplarzy memoriału, skierowanego do premiera PRL Józefa Cyrankiewicza, i zatrzymują Jana Józefa Lipskiego – jednego z inicjatorów i redaktora tekstu, od liczby sygnatariuszy zwanego „Listem 34”.

Dokręcanie śruby

Trzy miesiące wcześniej, 9 stycznia, felietonista „Tygodnika Powszechnego” Stefan Kisielewski rozmawia z Jerzym Andrzejewskim. Ma przeprowadzić z nim wywiad dla „TP”. Kisiel żartuje: „To może się poświęcisz? (...) Zabij Gomułkę, wówczas wielka draka się zrobi”. Pisarz ripostuje, że wtedy „złapią [władzę] ci faszyści (...) Moczary”.

Rozmowa toczy się w mieszkaniu Kisielewskiego, gdzie SB zainstalowała podsłuch. Wiceminister spraw wewnętrznych stenogram z podsłuchu przesyła Władysławowi Gomułce, I sekretarzowi KC PZPR. Wiceminister – to Mieczysław Moczar, o którym mówił Andrzejewski.

Niepokój środowisk inteligencji budzi wówczas nie tylko zaostrzanie polityki kulturalnej PRL, ale też wzrost wpływów tzw. „partyzantów”: frakcji w PZPR skupionej wokół Moczara. Z pochodzenia Białorusin i weteran przedwojennej Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi (nazywał się wtedy Nikołaj Demko), podczas niemieckiej okupacji był jednym z dowódców komunistycznej partyzantki, Armii Ludowej.

„Partyzanci”, odwołujący się do ideologii narodowo-komunistycznej, niemal monopolizują pisma literackie. W czerwcu 1963 r. powstaje tygodnik „Kultura”: wynik połączenia (a faktycznie likwidacji) zasłużonego w Październiku 1956 r. „Przeglądu Kulturalnego” i „Nowej Kultury”. Lęk inteligencji zwiększa wystąpienie Gomułki w lipcu 1963 r.: deklaruje on, że „partia popiera jak najbardziej twórczość realizmu socjalistycznego”. Współgra to z zaostrzeniem polityki kulturalnej w ZSRR i powołaniem Komisji Ideologicznej KC PZPR z Zenonem Kliszką („numerem dwa” w hierarchii). Wczesną jesienią 1963 r. w kraju trwa kampania propagandowa przeciw Gombrowiczowi, przebywającemu na stypendium w Berlinie Zachodnim; przedstawia się go jako zwolennika hitlerowców. Trwają ataki na emigrację.

Wszystko to niepokoi Lipskiego, który pracuje nad doktoratem w Instytucie Badań Literackich PAN. Jest niezależnie myślącym inteligentem. Nie należał do PZPR. W 1957 r. był w zespole tygodnika „Po Prostu”, a po Październiku współorganizował Klub Krzywego Koła.

Sceneria protestu

Do protestu krajową inteligencję – która, poza zaostrzaniem cenzury, odczuwa też kryzys ekonomiczny – namawia paryska „Kultura”. Pisarka Anna Kowalska zanotuje, że „we wrześniu [1963 r.] w Neapolu Herling-Grudziński mówił o liście do władz podpisanym przez najwybitniejszych pisarzy jako o sprawie dokonanej”.

Podczas dyskusji na zebraniu zarządu Związku Literatów Polskich w styczniu 1964 r. pojawia się problem cenzury. Przemawiają m.in. Paweł Jasienica, Kazimierz Brandys, Jan Kott, Stanisław Cat-Mackiewicz. O zebraniu, które „niektórzy pisarze nazywają historycznym (...) wieść (...) nie przeniknęła do narodu” – notuje Maria Dąbrowska. Konflikt tli się, ale wciąż jest szerzej nieznany.

5 lutego na zebraniu Oddziału Warszawskiego ZLP Kazimierz Koźniewski „w imieniu egzekutywy Partii i ustępujących władz” zgłasza nagle wniosek, by „wyrazić niepokój wobec ograniczeń papierowych i zgłosić postulat zwiększenia przydziałów papieru”. Lipski sugeruje, by we wniosku „skreślić słowo »świeckie«, gdyż papier należy się także naszym kolegom katolikom” (choć sam Lipski jest ateistą). Wniosek związanego z PZPR Koźniewskiego można traktować jako posunięcie wyprzedzające, mające być może rozładować protest. Czyżby już wtedy planowano działania, które jako argument wysuwałyby brak papieru?

Tymczasem rok 1964 – mimo potocznego dziś wyobrażenia o erze Gomułki jako czasie „małej stabilizacji” – pełen jest wstrząsów. W państwie toczy się cicha walka o władzę, czego przejawem jest odsuwanie IV Zjazdu PZPR. W świecie trwa konflikt sowiecko-chiński i walki frakcyjne we władzach ZSRR, zakończone wkrótce odsunięciem od władzy Chruszczowa. W Moskwie zaczyna się proces Josifa Brodskiego, oskarżonego o „pasożytnictwo”. Jego oskarżyciel atakuje obrońców poety: „Bronią Brodskiego nicponie, darmozjady, turkucie podjadki i żuki gnojowe. (...) Wypada wziąć pod lupę oblicze moralne tych, którzy go bronili. On pisał w swoich wierszach: »Kocham ja obce ojczyzny«”.

Zarzut o kochanie „obcych ojczyzn” (w domyśle: kosztem swojej) pojawi się w PRL na masową skalę w 1968 r. Ale jest obecny już teraz – i także w związku z teatrem. Oto 6 marca 1964 r. warszawska „Kultura” publikuje tekst atakujący wystawianą od kilku miesięcy w Teatrze Dramatycznym „Śmierć porucznika” Mrożka. Autorowi zarzuca się cynizm i brak patriotyzmu. W czasie przedstawień mają miejsce manifestacje przeciw Mrożkowi.

W takiej właśnie scenerii powstanie wkrótce „List 34”.

Fakty i legendy

W legendzie przyjmuje się, że autorem tekstu „Listu 34” był Antoni Słonimski, który „pewnego dnia przyszedł z małym karteluszkiem” do kawiarni wydawnictwa PIW. Według późniejszych zeznań Lipskiego było to w sobotę 7 marca. „To był ów tekst, który wywołać miał wkrótce tyle zamieszania”, napisane na maszynie kilka zdań. „Widać było jedno: tekst był raczej konfrontacyjny, choć nie zamykał bynajmniej drogi do ewentualnych rozmów. Mimo że miałem chęć – nie zaproponowałem żadnych zmian, po pierwsze dlatego, by nie narazić [urazić? – przyp. autora] dumy autorskiej Pana Antoniego, ale jeszcze bardziej, by nie wprowadzać nastroju dalszych narad i wprowadzania nowych poprawek, co znowu odsunie w czasie realizację akcji”.

Do stolika, przy którym siedzą Słonimski i Lipski, dosiada się Jasienica. „Rzucił okiem na tekst, pogratulował Panu Antoniemu i z miejsca zaczął techniczną rozmowę o zbieraniu podpisów, sposobie przekazania tekstu władzom itd.”.

Być może jednak „List 34” powstał wcześniej. Kowalska w swoim dzienniku notuje, że 22 lutego „przyszedł Słonimski. Przyniósł projekt listu do władz domagający się papieru i wolności”. A zatem Słonimski konsultuje się z innymi pisarzami, przynajmniej z Kowalską; mowa jest o „projekcie”. Lipski może wtedy nie znać projektu Słonimskiego. „List 34” bez wątpienia jest gotowy przed 7 marca (wiadomo, że Dąbrowska podpisuje go nie później niż 6 marca).

Nie jest też napisany od razu w wersji ostatecznej; pierwotny tekst zostaje mocno zmieniony. Późniejsza rewizja SB u Lipskiego udokumentuje istnienie kilku wersji. Zapewne faktycznie Słonimski przyszedł z „karteluszkiem”, jednak znany nam dziś tekst zostaje napisany ręką Lipskiego w toku uzgadniania jego kształtu.

Trzy wersje

Interesujące są różnice w tych trzech zachowanych wersjach. Wersja I: „Zmniejszenie kwoty papieru na wydawnictwa literackie i naukowe, likwidacja »Przeglądu Kulturalnego«, brak rzetelnej informacji i przeszkody w cyrkulacji perjodyków i książek zagranicznych oraz zaostrzenie się cenzury stwarza stan zagrażający rozwojowi twórczości artystycznej i naukowej. Niżej podpisani, powodowani troską obywatelską, apelują o zmianę polityki kulturalnej w duchu praw zagwarantowanych przez Konstytucję Państwa Polskiego i zgodnych z dobrem kultury narodowej”.

Wersja IIa (rękopis Lipskiego): „Ograniczenie przydziału papieru na druk książek i czasopism oraz zaostrzenie cenzury prasowej stwarza sytuację zagrażającą rozwojowi kultury narodowej. Niżej podpisani, uznając istnienie opinii publicznej, prawa do krytyki, swobodnej dyskusji i rzetelnej informacji za konieczny element postępu, powodowani troską obywatelską, domagają się zmiany polskiej polityki kulturalnej w duchu praw zagwarantowanych przez Konstytucję Państwa Polskiego i zgodnych z dobrem narodu”.

Lipskiego trzeba określić co najmniej jako redaktora, a zapewne – współautora tekstu. Słonimski był autorem pomysłu oraz I wersji; Lipski – redaktorem i współautorem wersji IIa i potem IIb. Rolę „zapalnika” odegrał zapewne Jasienica.

Widzimy, że druga wersja jest złagodzona. Nie zawiera zarzutów ogólnych, które mogły być postrzegane jako podważanie panującego ustroju. Nie znajdziemy tu określeń „brak rzetelnej informacji”, „przeszkody w cyrkulacji perjodyków i książek zagranicznych”, które mogły być traktowane jako uderzenie w Gomułkę. Możliwa zatem jest interpretacja, że protest – zawężając zarzuty i łagodząc krytykę w stosunku do wersji pierwotnej – skierowano przeciw konkretnej grupie w partii („partyzantom”?).

Druga wersja jednak różni się znacząco od wersji powszechnie znanej: krytykowane jest „zaostrzenie cenzury prasowej”, nie zaś „zaostrzenie cenzury”. Wersja powszechnie znana tożsama jest z trzecią zachowaną odmianą tekstu: maszynopisem, na ogół zgodnym z rękopisem Lipskiego (wersja IIb). Tu znika słowo „prasowej” i następuje powrót do wcześniejszej wersji Słonimskiego („zaostrzenie cenzury”).

Podpis Turowicza

Tekst zapewne jest ustalany na bieżąco, podczas dyskusji nad projektem Słonimskiego, brak jednak dowodów to potwierdzających. Wiadomo, że organizatorami protestu są ostatecznie Słonimski, Lipski, Jasienica i Paweł Hertz.

Dzięki pracy archiwistów IPN wiemy, że „List 34” miał przynajmniej trzy różne wersje. Nie wiemy niestety, którą złożono w Urzędzie Rady Ministrów – zapewne tę wysyłaną przez Lipskiego części sygnatariuszy i znajomym. Nie wiemy też, którą wersję dawano do podpisu sygnatariuszom (zapewne wariant b wersji II, tj. ogólny protest przeciw cenzurze, a nie przeciw zaostrzeniu cenzury prasowej).

Lipski jest jednym ze zbierających podpisy. Jedzie do Krakowa, gdzie przychodzi m.in. do Jerzego Turowicza. Napisze później, że gryzło go sumienie, „czy aby nie każe Turowiczowi wbijać gwoździa do trumny »Tygodnika Powszechnego«”, bo „czy podpis Turowicza nie zaszkodzi »Tygodnikowi«?”. Ale Turowicz nie ma wątpliwości. „My wahaliśmy się, on nie” – wyznał potem Lipski.

Turowicz wspominał później, że „mógł się wahać, czego Lipski wtedy nie wyczuł”; w decyzji pomogła mu obecność podpisów Słonimskiego i Kisielewskiego.

Pierwsze represje

SB o „Liście” dowiaduje się dość późno, ale wcześniej, niż niedawno sądzono. Akta MSW (dziś w Archiwum IPN) posługują się zwykle datą 17 marca. Działania SB podjęto dopiero 4 dni później. Być może dalsza historia pokazuje konflikt w kręgach władzy?

23 marca SB przeprowadza rewizję u Lipskiego, którego zatrzymano i przesłuchiwano w siedzibie MSW na Rakowieckiej (robił to m.in. człowiek, który kilkanaście lat wcześniej przesłuchiwał rotmistrza Pileckiego). Lipski potwierdza tylko fakty znane SB, nie zdradza nic więcej; powołuje się na prawo do odmowy zeznań. W czasie, gdy jest zatrzymany, SB przechwytuje odpis „Listu” wysłany do Paryża, z prośbą o doręczenie redakcji „Kultury”, podpisany przez nieistniejącego nadawcę (być może jego wysyłka została sprowokowana zatrzymaniem Lipskiego).

Żona Lipskiego, Maria, jak zrelacjonuje on sam: „poruszyła wszystkich, wysłała szereg depesz do Krakowa, tam też mam przyjaciół, poruszyć to środowisko jest dość trudno, najważniejszą rolę grał czas, ażeby po 48 godzinach prokurator nie podpisał sankcji aresztowania”. Lipski zostaje zwolniony po interwencji Słonimskiego, prof. Ossowskiej i Kisielewskiego. Nie mógł być przetrzymywany legalnie dłużej bez formalnego aresztowania, tj. postawienia zarzutów. SB nie miała podstaw do tego, choć rozważano nawet aresztowanie samego Słonimskiego.

Pojawiają się sygnały, że władza, a konkretnie premier Cyrankiewicz, chce uspokoić sytuację. 8 kwietnia ma miejsce spotkanie u premiera, 11-12 kwietnia ukazuje się w „Życiu Warszawy” artykuł jednej z sygnatariuszek, Dąbrowskiej (złożony do druku wcześniej, pisarka traktowała to jako manipulację i próbę podzielenia sygnatariuszy, gdyż na niektórych z nich nałożono sankcje z zakazem druku włącznie). Dzień później, wieczorem 13 kwietnia, Janusz Korwin-Mikke z dwójką kolegów próbuje rozwieszać plakaty wzywające do odbycia wiecu protestacyjnego na UW. Zostają zatrzymani przez SB; nie postawiono im zarzutów. Najdłużej siedzi Korwin-Mikke (do 23 kwietnia). Ulotki wzywające do wiecu rozlepia też w innym miejscu Józef M. Janowski (później działacz ROPCiO), który przemówi podczas wiecu, odczytując „List 34”. Zaraz potem rektor UW wezwie studentów do rozejścia się.

„Kontrlist” i nagonka

Złe nastroje panują też we władzach, co uwidacznia humorystyczny epizod: 15 kwietnia o 15.50 Służba Ochrony Gmachu KC PZPR „zauważyła na V-tym piętrze na korytarzu (ściana przy toalecie) napis zrobiony czarną farbą o brzmieniu »Hańba«”.

Dopiero po próbie wiecu (Gomułka przebywa wówczas w Moskwie) zaczyna się masowa kampania propagandowa przeciw sygnatariuszom „Listu”. Wcześniej władze wahają się między represjami (zakazy druku) a próbami łagodzenia i ewentualnego podzielenia sygnatariuszy.

18 kwietnia w londyńskim „Timesie” ukazuje się list otwarty 21 intelektualistów (m.in. Bullock, Koestler), protestujących przeciw ograniczaniu wolności słowa w PRL, gdzie niektórzy sygnatariusze „Listu 34” są już poddawani represjom. W odpowiedzi na podpis Turowicza władze zmniejszają nakład „Tygodnika” z 40 do 30 tysięcy. Starają się też podzielić sygnatariuszy; 10 spośród nich (naukowcy) podpisuje się pod listem do „Timesa” z protestem przeciw wykorzystaniu ich nazwisk w kampanii przeciw... Polsce. Władze przygotowują też „kontrlist”; podpisuje go wielu twórców (niektórzy zwiążą się później z opozycją). Zaczyna się atmosfera histerii, listę sygnatariuszy „kontrlistu” prasa publikuje w odcinkach (na blisko 1000 członków Związku Literatów podpisało go ok. 600 osób; władze zmieniły zresztą ton „kontrlistu” na ostrzejszy już po tym, jak niektórzy go podpisali).

Trudniej może było czasem odmówić podpisu pod tym „kontrlistem”, niż podpisać „List 34” (gdy jeszcze nie spodziewano się represji). Niektórzy jednak odmawiają, np. Jacek Bocheński, Kazimierz i Marian Brandysowie, Jan Dobraczyński, Tadeusz Konwicki, Julian Stryjkowski.

Sprawa tli się długo. Po kraju będą krążyły wysyłane anonimowo odpisy „Listu 34”, skierowane do środowisk robotniczych. Represje dotykają kolejnych pisarzy, oskarżonych o współpracę z Radiem Wolna Europa i paryską „Kulturą”, w tym 72-letniego Melchiora Wańkowicza (za wysłanie listu do córki z opisem sprawy) czy 68-letniego Cata-Mackiewicza (sygnatariusza „Listu 34”). Lipski będzie opozycjonistą do końca istnienia PRL – m.in. współorganizuje protest pisarzy w lutym 1968 r., będzie próbował organizować protest intelektualistów w grudniu 1970 r., współorganizować protesty przeciw zmianom w konstytucji PRL. W 1976 r. zostanie współzałożycielem KOR-u, a w stanie wojennym będzie uwięziony.

***

Sprawa „Listu 34”, dziś legendarna, wymaga dalszych badań, aby z mitologii zrekonstruować fakty. Wiemy dziś na pewno, że „List 34” nie był napisany „od ręki” przez Słonimskiego. A patrząc na całą kampanię przeciw jego sygnatariuszom – dostrzegamy już Marzec 1968 r.

Warto też pamiętać, że – poza taktyką czy personaliami – „List 34” był zmianą strategiczną. Andrzej Kijowski zauważył: „»Akt 34« był aktem publicznym i jako taki stanowił precedens dla innego typu postępowania obywatelskiego. Odwoływał się do prawa, a nie do »dobrej woli«, »życzliwości«, czyli – krótko mówiąc – »łaski«. Trzydziestu czterech uznało siebie za obywateli, Putrament i Iwaszkiewicz [sygnatariusze „kontrlistu”] uważają się za poddanych. Taktyka Putramenta jest skuteczniejsza, lecz chodzi nie tylko o to, aby osiągnąć skutek bezpośredni, tj. papier, lecz skutek dalszy, tzn. taktykę audiencjonalną uczynić nieskuteczną”.


Autor jest kustoszem Muzeum Literatury, pisze biografię Jana Józefa Lipskiego dla Instytutu Pamięci Narodowej. „Listowi 34” poświęcona będzie internetowa wystawa: www.list34.muzeumliteratury.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2014