Dobre owoce

Podpisuję się pod uwagami czytelników, krytykujących cykl tekstów o współczesnych zakonnicach. Artykuły są zbyt jednostronne, zarówno jeśli chodzi o zachowania zakonnic, jak ich duchowość (o niej zresztą mówią niewiele). Sposób ujęcia tematu jest bardziej nastawiony na efekt poruszenia, aniżeli zrozumienia, wejścia w głąb.

Znam, na pewno nie wyczerpująco, posługę sióstr franciszkanek - choć widziana z zewnątrz, poparta jest wieloma rozmowami i wspólnymi pracami. W mojej parafii pracuje kilka sióstr, opiszę dwie z nich. Jedna jest organistką, prowadzi chórek dziecięcy, od czasu do czasu wspiera chór dorosłych, uczy w szkole. I jest przeważnie uśmiechnięta, czasem zmęczona, a bywa, że gdy coś pójdzie nie tak - i niezadowolona. Jak każdy z nas. Przy tym wszystkim zaś widać, że rozumie i przyjmuje swoje powołanie takim, jakie jest - my zaś doceniamy jego znaczenie dla parafii. Druga siostra jest starsza, bardziej wyciszona i pełna zrozumienia dla “tego świata". Moja żona znajduje z rozmowach z nią - czasem kilkuminutowych po Mszy niedzielnej, czasem dłuższych na spacerach - dużo wsparcia i wspólnotę myśli. Żona - matka czwórki dzieci, na co dzień zabiegana. Siostra - żyjąca od młodości w świecie zupełnie innych obowiązków, w innym rozkładzie dnia i celów. A mimo to obie mają sobie coś do powiedzenia: zakonnica ubogaca moją żonę swoim życiem duchowym, doświadczeniem, mądrością.

Spotykałem się też z franciszkankami podczas ich pracy z dziećmi niedowidzącymi i niewidomymi w Laskach. Widziałem zajęte dziećmi kobiety, czasem radośnie roześmiane, czasem strofujące te najbardziej rozbiegane. A w kaplicy skupione na modlitwie, wyciszone. Przebywając czasem wśród nich, widzę różnicę między nauczycielkami świeckimi, które mają własne domy, dzieci i troski, a siostrami-nauczycielkami. Niczego nie ujmując pierwszym, mam wrażenie, że siostry są z dziećmi bardziej (de facto cały dzień są tylko dla nich).

Nie chcę pisać laurki, a jedynie zaznaczyć, że autentyczność spotkanych przeze mnie sióstr zakonnych, ich powołanie, znak dla świata w tym, co robią i jak robią, jest na pewno wartością dla tego świata. A czy są one szczęśliwe w swoim powołaniu, bo chyba i takie było pytanie cyklu artykułów? One jedyne mogą odpowiedzieć, z tym, że “tylko dobre drzewo może przynosić dobre owoce".

KRZYSZTOF CHARCHUŁA (Izabelin k. Warszawy)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2005