Do trzech razy sztuka

Prezydent demokratycznej Białorusi Alaksandr Łukaszenka (to po białorusku, bo po rosyjsku, czyli jak sobie życzy nosiciel tego imienia i nazwiska - Aleksandr Łukaszenko) szykuje się do trzeciej kadencji. Na niedawnym spotkaniu z rosyjskimi dziennikarzami z prowincji (stołecznych pismaków Batka nie znosi) oznajmił, że, choć nie ma prawa do trzeciego startu w wyborach, to jak go naród poprosi, pozwoli się wybrać. Vox populi, vox Dei. A żeby głos ludu brzmiał tak, jak chce prezydenckie ucho, Łukaszenka polecił rządowi “dotarcie do duszy i świadomości każdego obywatela" - pisze w korespondencji z Mińska Olga Mazajewa w dzienniku NIEZAWISIMAJA GAZIETA (16.08.2003).

Odtąd nad stanem umysłów pracować mają najtęższe głowy - specjaliści od sterowania świadomością mas “będą agitować za władzą". Chodzi o wyrobienie w Białorusinach odporności na działalność wrażych sił.

W zakładach pracy wprowadzono funkcję z-cy dyrektora ds. ideologicznych. “Politrucy" mają za zadanie tłumaczyć załodze sens zachodzących wydarzeń politycznych. Od 1 września w wyższych uczelniach obowiązkowy będzie przedmiot “podstawy ideologii", a w Akademii Zarządzania przy prezydencie zostanie uruchomiony fakultet kształcący specjalistów w dziedzinie świadomości społecznej (a konkretnie - sterowania świadomością mas). Kto się dziwi przedwyborczemu przypływowi prezydenckiej werwy, niech przypomni sobie noworoczne zobowiązania Batki, który zapowiadał, że zaprowadzi w kraju porządek. I to nie tylko na ulicach, ale także w polityce oraz w umysłach i sercach poddanych.

Prezydent na serio przystąpił do akcji: jeden za drugim utracili stanowiska premier i wielu ministrów. A to za niedociągnięcia w kampanii siewnej (można mieć czyste ideologicznie serce, ale trzeba coś jeść), a to za zbyt małą aktywność w dziele przerabiania świadomości ludu pracującego. Na początku sierpnia zostali w trybie pilnym odwołani minister informacji i szef resortu edukacji, choć trudno powiedzieć, że nie radzili sobie z powierzonym przez prezydenta odcinkiem. Wiernie wypełniając polecenia umiłowanego przywódcy doprowadzili do likwidacji ostatniego liceum z wykładowym białoruskim, zamknięcia niepokornych gazet, pozbycia się zbyt krytycznych korespondentów rosyjskich mediów czy “przyciszenia" organizacji pozarządowych.

“O ile swoimi ostatnimi posunięciami Łukaszenka zyskuje poparcie swojego wiernego elektoratu, czyli emerytów i kołchoźników, o tyle inteligencja, młodzież i mieszkańcy wielkich miast »trzymają figę w kieszeni«. Ludzie opowiadają kawały, że Łukaszenka chce osobiście kontrolować nawet wykopywanie każdego białoruskiego ziemniaka. I porównują ostatnią akcję ideologiczną do czasów Leonida Breżniewa, kiedy to ideolodzy w ciągu dnia pracy sławili mądrość genseka, a wieczorami w domowych pieleszach opowiadali o nim dowcipy" - konkluduje Mazajewa.

Cóż, można wspomnieć również to, że kawały o Breżniewie nie przeszkadzały mu nigdy w sprawowaniu rządów. Przez długie dwadzieścia lat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2003