Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ojciec Paweł Kozacki powiedział (tekst „Dominikanie i demokracja” Tomasza Maćkowiaka), że nie przekonają go listy, które do niego napłynęły w sprawie o. Pawła Gużyńskiego. Powinno mnie to zmartwić, bo jestem sygnatariuszką jednego z nich, ale nie martwi. W tym grupowym liście nie chodziło bowiem o wywarcie presji na Ojca Prowincjała, ale o pokazanie, że duszpasterstwo o. Gużyńskiego nie odwróci nas od nauki Kościoła, nie wprowadzi zamętu do umysłów i nie pogłębi podziału między Episkopatem a wiernymi, co konstatuje o. Potocki. Raczej widziałabym je jako rodzaj pomostu, który można nad takimi podziałami budować, przez próbę zrozumienia złożoności spraw i ludzkiej kondycji.
Nie jestem zwierzęciem medialnym i nie znam wszystkich wypowiedzi o. Gużyńskiego, ale wiem, że stawia pytania wielu z nas, pokazuje, że nic nie jest wyryte w kamieniu – liczy się człowiek i jego odnajdywanie własnej drogi w Kościele. Poglądy dominikanina są spójne, dotyczą spraw istotnych, o jasnej motywacji, nawet jeśli wyrażane mocnym językiem, i nie są powiązane z żadną polityczną frakcją. Są po prostu namysłem współczesnego człowieka wierzącego. O. Gużyński nie uzurpuje sobie też prawa do głoszenia „opinii Kościoła” tę słyszymy nader często z ust innych kaznodziejów. Używa argumentów, których w kościołach zbyt często brakuje, i z którymi potrafimy się identyfikować. Podejmuje sprawy, które skrajne postawy skazują na zagładę, bez wystawiania gotowych recept. Mamy myśleć, mamy się zastanawiać, mamy czuć i „uważać” sami.
„Zadaniem przełożonego nie jest stworzenie idealnego i jednorodnego klasztoru czy prowincji, ale zadbanie, by każdy z braci mógł maksymalnie dojrzewać w wolności, a jako dojrzały i wolny człowiek podejmował decyzję o życiu zgodnym z Duchem Jezusa Chrystusa – pisał w maju 2015 r. w miesięczniku „W Drodze”, w tekście na 800-lecie powstania zakonu, o. Kozacki. – Przełożony nie ma sam kierować każdą sprawą, ale pomagać braciom, by zgodnie ze swoimi kompetencjami i umiejętnościami odczytywali wolę Bożą i podejmowali słuszne decyzje”.
Mam nadzieję, że Ojciec Prowincjał, którego my, ludzie „Tygodnika”, znamy i cenimy, jak i ci, do których o radę się zwróci, nie ulegną żadnym listom w tej sprawie, ale po dominikańsku wysłuchają również naszego głosu.