Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Członek Rady, Jarosław Sellin, tłumaczy, że stacje niszowe nie mają ekonomicznej racji bytu jako rozgłośnie samodzielne i dlatego Rada popiera projekty stworzenia sieci rozgłośni jazzowych obejmującej największe aglomeracje w kraju. Okazuje się też, że przewodnicząca Rady, Danuta Waniek, zaczęła telefonicznie sondować możliwość reasumpcji głosowania... Tu pojawiają się pytania tyczące nie tylko historii Radia Jazz, ale i polityki oraz stylu i jakości pracy samej KRRiT.
Jakie przesłanki kierują Radą, gdy likwiduje stację, która sprawdziła się na rynku, a w jej miejsce foruje inną rozgłośnię? Dlaczego tej wagi decyzja zapada bez uzasadnienia jej opinii publicznej (trudno za takie uznać wypowiedzi prasowe Sellina i zdawkowe oświadczenia rzeczniczki KRRiT)? Dlaczego w podobnej tajemnicy utrzymywane są motywy powtórzenia głosowania? (rzeczniczka Rady powiedziała jedynie, że w sprawie pojawiły “nowe okoliczności"). Jak to możliwe, że głosując nad koncesją członkowie Rady nie rozpatrzyli kwestii podstawowej: która rozgłośnia daje większą gwarancję stworzenia wielkomiejskiej sieci jazzowej (co ujawnił Sellin)? Oraz że - jak relacjonuje tenże - “nikt nie pamiętał, czy dotychczasowy nadawca ubiegał się o przyznanie koncesji w kolejnych miastach; komuś się wydawało, że tak, ale były też inne głosy"? (Radio Jazz twierdzi, że podczas “wcześniejszych prezentacji dla KRRiTV" deklarowało, że chce budować sieć, bo takie są wymogi marketingowe - lecz nie ubiegało się o nowe koncesje, bo Rada nie ogłosiła na nie konkursu). Otóż właśnie: dlaczego Rada nagle uzależnia decyzję koncesyjną od tego, czy chętni są w stanie stworzyć sieć, skoro wcześniej nie podjęła żadnej uchwały wyznaczającej taki kierunek polityki koncesyjnej?
Wreszcie: jaki sens ma utrzymywanie tak swawolnie działającej Rady?