Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Opracowany przez skrajne środowiska pro-life (Instytut na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris” oraz Fundację Pro – Prawo do Życia) dokument likwiduje przesłanki odnoszące się do trzech sytuacji, w których aborcja nie jest obecnie karana: (1) gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, (2) gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu oraz (3) gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Najbardziej kontrowersyjne jest zniesienie pierwszej przesłanki. W uzasadnieniu nowelizacji jej autorzy tłumaczą, że „w świetle współczesnych standardów medycznych aborcja nie może zostać w żadnych okolicznościach uznana za niezbędną dla ratowania życia matki”. Nie jest to prawda. Istnieją sytuacje, w których ciąża bezpośrednio zagraża życiu kobiety – np. rozpoznanie wczesnej ciąży przy zdiagnozowanej ostrej białaczce. Podanie chemioterapii prowadzi wówczas do poronienia, które u osoby bez płytek zniszczonych chorobą grozi śmiertelnym krwotokiem. Aborcja daje szansę uratowania przynajmniej matki. Zgodnie z nowelizacją lekarzowi groziłoby wówczas od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Gdyby jednak podał chemioterapię, wiedząc, że doprowadzi do śmiertelnego krwotoku, albo zaniechałby jakichkolwiek działań, również nie uniknąłby odpowiedzialności karnej. Prawo, które stawiałoby lekarza w takiej sytuacji, nadaje się do kosza.
To niejedyna kontrowersyjna konsekwencja tej radykalnej propozycji. Zmiana prawa zgodnie z projektem wymusiłaby na wymiarze sprawiedliwości szczegółowe badanie okoliczności każdego poronienia – projekt zakłada karę do 3 lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Wyłączone z tego przepisu mają być same matki. Podlegałyby jednak karze, gdyby do śmierci dziecka świadomie się przyczyniły (choć sąd mógłby „zastosować wobec niej nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia”). Poza tym projekt wymuszałby donoszenie ciąży na ofiarach gwałtu.
PiS zostało postawione przez radykałów pro-life w trudnej sytuacji. Fundacja Pro już grozi posłom. „Jeśli inicjatywa ustawodawcza zostanie odrzucona, wrócimy w to miejsce z plakatami zestawiającymi posłów z zabitymi w wyniku aborcji dziećmi” – obiecywali pikietujący 13 września przed biurem Prawa i Sprawiedliwości we Wrocławiu. W komisjach sejmowych projekt nowelizacji może zostać „zamrożony” przez dowolnie długi czas. Prominentni politycy PiS będą jednak z czasem coraz mocniej rozliczani z obietnic obrony nienarodzonych.
Jeżeli PiS znowelizuje ustawę antyaborcyjną, uczyni to kierując się sondażami, a nie radykalnymi apelami: przesłanka pierwsza i trzecia pozostaną (odpowiednio 80 proc. i 73 proc. poparcia według badania CBOS z kwietnia tego roku). Natomiast większą ochroną otoczone zostaną dzieci upośledzone (społeczne przyzwolenie na aborcję w tej sytuacji sukcesywnie spada i wynosi obecnie 53 proc. badanych). I to będzie dobra zmiana – jeśli gwarantować będzie równocześnie większe wsparcie dla rodziców chorych dzieci. ©℗