Walcząc o życie, gardzimy człowiekiem

Radykalni działacze pro-life zaostrzają metody: w Poznaniu i Krakowie zawiesili bulwersujące billboardy. Inicjatywa nie jest jednak oryginalnym pomysłem.

29.08.2016

Czyta się kilka minut

Zdjęcie zmasakrowanego płodu na billboardzie zostało zasłonięte przez redakcję „TP”. Kraków, okolice ronda Grunwaldzkiego, sierpień 2016 r. /  / Fot. Grażyna Makara
Zdjęcie zmasakrowanego płodu na billboardzie zostało zasłonięte przez redakcję „TP”. Kraków, okolice ronda Grunwaldzkiego, sierpień 2016 r. / / Fot. Grażyna Makara

Na ścianie budynku przy rondzie Grunwaldzkim w Krakowie billboard przedstawia zdjęcie pociętego, zakrwawionego 11-tygodniowego płodu. Obok czerwonymi literami „krzyczy” napis: „Aborcja zabija. Politycy mogą powstrzymać mordowanie. Zadzwoń do posła [i] powiedz czego żądasz”. Pod napisem adres strony internetowej akcji Stop Aborcji. To część kampanii prowadzonej przez Fundację PRO – prawo do życia, która ma doprowadzić do całkowitego zakazu aborcji. 

W lipcu wraz z 450 tys. podpisów do Sejmu trafił społeczny projekt nowelizacji ustawy antyaborcyjnej, który ma wyeliminować trzy dotychczasowe wyjątki: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu oraz gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W sierpniu dokument został zarejestrowany i skierowany do pierwszego czytania w komisjach. 

Za spowodowanie śmierci dziecka poczętego nowelizacja zakłada karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. Według projektu nie popełnia przestępstwa lekarz, gdy śmierć dziecka jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia matki. Sąd może zastosować wobec matki dziecka nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia. Matka ma nie podlegać karze, jeśli śmierć nastąpiła przez nieumyślne poronienie (krytycy projektu wskazują, że ten ostatni przepis zakłada uruchomienie procedury sprawdzającej przy każdym poronieniu). 

To już piąty projekt skierowany do Sejmu z inicjatywy Fundacji PRO – prawo do życia. Czy tym razem ma szansę powodzenia? 

Podczas ostatniej kampanii wyborczej fundacja wypróbowała nowe metody nacisku na polityków. Po ulicach polskich miast jeździły samochody z banerami przedstawiającymi zdjęcia polityków PO – m.in. Ewy Kopacz i Bronisława Komorowskiego – obok zmasakrowanych płodów. Na stronie internetowej organizatorzy akcji chwalą się, że tylko w jeden dzień przejechali 800 kilometrów: „Banery umieszczone na przyczepie oglądali mieszkańcy Leszna, Gostynia, Jarocina, Ostrowa Wielkopolskiego i Kalisza. Dzięki temu kilka, a nawet kilkanaście tysięcy osób dowiedziało się o ciemnej stronie posłów, którzy popierają prawo do mordowania dzieci w łonach matek”. 

Cel i środki 

Fundacja, której założycielem jest Mariusz Dzierżawski, były polityk Unii Polityki Realnej, działa od 2005 r. Na koncie ma blisko 700 pikiet i ponad 200 ulicznych wystaw oraz kilkanaście wygranych spraw sądowych – głównie z zarzutu umieszczenia w miejscu publicznym nieprzyzwoitych treści. Skarżących szokowało zestawianie zdjęć abortowanych płodów z ofiarami czystek w Rwandzie, mordu katyńskiego, rzezi Ormian czy nękanych zwierząt. 

– Nie bardzo widzę możliwość prawnego wymuszenia zdjęcia takiego billboardu – mówi „Tygodnikowi” o plakacie przy rondzie Grunwaldzkim prof. Andrzej Zoll. – Jedynie drogą udowodnienia naruszenia jakiegoś dobra osobistego. Jeśli mieszkałbym naprzeciw takiego billboardu i byłbym cały czas nękany tą treścią, mógłbym domagać się przywrócenia mi spokoju. Taką drogę doradziłbym, gdybym był adwokatem – stwierdza znany karnista. 

Nie znaczy to, że wszystko jest w porządku. – Mamy do czynienia z potraktowaniem człowieka instrumentalnie – zauważa prof. Zoll. – Wbrew temu, czemu miałby taki billboard służyć, czyli ochronie życia, dziecko potraktowane zostało w sposób przedmiotowy. Taką metodą nie wzbudzi się szacunku do życia nienarodzonego – prowokuje ona stronę pro-choice do przeciwakcji – podsumowuje były rzecznik praw obywatelskich. 

Podobną opinię wyraża teolog, specjalista od symboliki religijnej, ks. Andrzej Draguła: – Ludzkie ciało nie jest preparatem, którym można publicznie epatować. Te pokazywane dzieci jako osoby mają także po śmierci prawo do intymności i poczucia godności. Czy tę intymność i godność, zniszczoną przez aborcję, można wykorzystywać w taki sposób? – pyta ks. Draguła. – Wiara poucza, że istnieje godność ciała człowieka, której nie można w ten sposób wykorzystywać. Tego nie wolno robić! 

Na uzasadnienie autorów akcji, że pokazują jedynie prawdę o aborcji, i że taki pokaz jest skuteczny, teolog z Uniwersytetu Szczecińskiego zauważa, że metodą Fundacji PRO jest prowokowanie poprzez szok wizualny: – Żyjemy w cywilizacji obrazkowej, w której rzeczywistość poznajemy przede wszystkim przez obrazy. To może być skuteczne. Ale skuteczność nie jest kryterium oceny moralnej danego czynu – skuteczny może być zarówno dobry, jak i zły czyn. 

Amerykańskie źródła 

Wzniośle brzmiące cele statutowe (np. „wspieranie instytucji małżeństwa jako drogi do szczęścia”) nie zapowiadają radykalnych metod. Nie znajdziemy usprawiedliwienia dla nich także w wymienionych w statucie sposobach realizacji celów organizacji („prezentowanie rodzicielstwa jako fascynującego zadania życiowego” czy „inspirowanie dyskusji na temat wychowania”). Jedno enigmatyczne zdanie daje zaczepienie dla działań radykalnych. „Wspomaganie działań mających na celu ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci, zdrową i udaną prokreację, przeciwdziałanie zapaści demograficznej” – to pierwszy punkt celów statutowych. Można odnieść wrażenie, że statut został sporządzony jako zasłona dymna. Prawdziwa geneza fundacji odsłania się, gdy zapytamy: skąd się biorą aranżowane zdjęcia płodów? 

Przedstawiony na billboardach pocięty płód trzymany jest na dłoni. To nie jedyna aranżowana sytuacja – wśród plakatów prezentowanych na wystawach fundacji znajduje się też np. zdjęcie ilustrujące „biznes aborcyjny”, które przedstawia rozczłonkowany płód umieszczony na ćwierćdolarówce. Te zdjęcia zostały spreparowane przez kalifornijską radykalną organizację pro-life Center for Bio-Ethical Reform (CBR), założoną w 1990 r. przez byłego członka administracji prezydenta Reagana – Grega Cunninghama. Nie tylko kompilacje zdjęć, ale także swoje akcje Fundacja PRO zapożycza od amerykańskiego CBR, które np. niedawno zorganizowało wystawę zdjęć płodów reprodukowanych z portretem Obamy. Nawet layout stron internetowych polskiej i amerykańskiej organizacji pro-life jest podobny. Wygląda na to, że CBR to „organizacja-matka” – na stronie kanadyjskiego oddziału odnaleźć można adresy czterech „organizacji-córek” w Afryce i ośmiu w Europie, w tym w Czechach, Rosji, na Słowacji i w Polsce. 

Władze Krakowa zapowiedziały usunięcie billboardu z powodu jego niezgodności z aktualnym planem zagospodarowania przestrzennego. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2016