Czego władza nie może...

Państwo solidarne nie tylko realizuje jak najszerzej zasadę sprawiedliwości społecznej, kiedy jedni poświęcają się na rzecz innych, ale też stara się, by ci pierwsi takie ustawienie priorytetów zaakceptowali. Cóż to bowiem byłoby za państwo solidarne, w którym najbiedniejsi są co prawda zabezpieczeni, ale bogatsi czują się traktowani niesprawiedliwie? Gdy różne mniejszości tracą prawa na rzecz dominującej większości lub odwrotnie - większość czuje się skrępowana aktywnością mniejszości?

14.04.2007

Czyta się kilka minut

Jak jednak osiągnąć taką solidarność, jak zapewnić pokój społeczny, w którym nie będzie przegranych? Najlepszym pomysłem wydaje się konses. Przecież, jeżeli wszyscy zgodzą się na uzgadniane rozwiązania wspólnie, nikt nie powinien czuć się pokrzywdzony.

Tyle że porozumienie jest możliwe jedynie wtedy, kiedy prowadzi się dialog. A, niestety, wiele wskazuje na to, że obecna władza jest zbyt słaba, by swoją wizję solidarnego państwa promować. Przyznał się do tego zupełnie niespodziewanie, na burzliwym spotkaniu Rady Działalności Pożytku Publicznego, minister Bogdan Socha (podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej). Według jego wiedzy, do przygotowywanego projektu umowy społecznej nikt się specjalnie nie przyznaje (choć czyja była idea nowej umowy, wątpliwości chyba nie ma), zaś najważniejsza instytucja dialogu - Komisja Trójstronna, "z którą ciężko się pracuje" - nie chce nad tym dokumentem dyskutować. Co więcej, według ministra Komisja ta jest już niereprezentatywna: "w momencie, gdy powstawały przepisy o Komisji Trójstronnej, ustawy, które dotyczyły związków zawodowych, jak ustawy dotyczące pracodawców, była inna sytuacja, jeżeli chodzi o zorganizowanie społeczeństwa". A w tej chwili jest już parę nowych "dużych ogólnokrajowych związków zawodowych", których broniące status quo związki nie dopuszczają do prac w dialogu społecznym. Podobnie jest z nowymi ogólnopolskimi związkami pracodawców, które zgodnie "ze wszystkimi procedurami (...) i uprawnieniami" mogłyby być w Komisji Trójstronnej.

Sytuacja wydaje się patowa. Mimo ogólnych deklaracji władza nie jest na tyle silna, by namówić partnerów społecznych do współpracy. Jest jednak zbyt ambitna, by odgrywać jedynie rolę mediatora, dzięki której, organizując dialog między różnymi grupami, mogłaby przejąć kontrolę nad tym, co się dzieje w społeczeństwie (zgodnie z zasadą: "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta"). Partnerzy społeczni też nie są dostatecznie silni - nie tylko, by wymusić na władzy jakieś ustępstwa (poza takimi, które doraźnie rozładowują napięcia społeczne), ale nawet by podjęła dialog. Zbyt słaba władza spotyka się ze zbyt słabo zorganizowanym społeczeństwem obywatelskim. Nikt, ani państwo, ani społeczeństwo, nie jest w stanie zagwarantować, że przyjęte przez strony zobowiązania zostaną dotrzymane - strona społeczna nie wierzy w deklaracje składane przez polityków i administrację, państwo nie ufa deklaracjom drugiej strony. Pozostaje jedynie pytanie, jak można prowadzić dialog, kiedy brakuje ochoty na rozmowę.

Tomasz Märtz (ur. 1960) jest felietonistą prasy pozarządowej, m.in. miesięcznika "Asocjacje" i "Dziękuję".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Rzecz obywatelska (15/2007)