Czas zatrzymany

Wśród rozlicznych pożytków z komputera jest i ten: bardzo poprawiła się jakość reprodukcji starych fotografii. Zeskanowane i poddane stosownej obróbce, objawiają pełnię dawnego blasku. Niedawno pisałem tu o albumie ukazującym różne aspekty życia Galicji Zachodniej na przełomie wieków, teraz otrzymaliśmy analogiczny album dotyczący samego tylko Krakowa.
 /
/

Podzielony (dość swobodnie) na trzy części - ludzie, miasto, wydarzenia - jest tyleż świadectwem przemian kształtu architektonicznego dawnej stolicy i dokumentem socjologicznym, co przyczynkiem do dziejów naszej fotografii; na końcu znajdziemy noty biograficzne dwudziestu czterech artystów, których prace wykorzystano.

Właśnie: artystów. Świadomie użyłem tego słowa, choć w stosunku do niektórych jest może trochę na wyrost. Oglądanie tego albumu nie tylko pozwala dotknąć minionego i poszerzyć naszą wiedzę o przeszłości najpiękniejszego miasta Polski; daje też poczucie obcowania z kilkoma mocnymi indywidualnościami, które narzucają nam swój sposób patrzenia albo poprzez techniczne eksperymenty wprowadzają do fotografii nowy ton.

Truizmem już byłoby chwalić Jana Bułhaka (1876-1950), trudno jednak nie zauważyć mistrzostwa, z jakim uchwycił grę cieni i świateł fotografując około roku 1921 fasadę skromnej kamienicy przy ulicy Poselskiej czy widok z tej ulicy na potężną bryłę kościoła Dominikanów. Trudno nie zachwycić się stonowanym liryzmem wysmakowanych, bezludnych zwykle kompozycji Stanisława Kolowcy (1904-1968), który w latach 30. fotografował zarówno ulice Krakowa i poszczególne zabytki (wspaniałe ujęcie wawelskiej Krypty Świętego Leonarda!), jak i malowniczy pejzaż Sikornika. Jego autorstwa jest też bardzo znana, wykonana pewnego zimowego poranka panorama krakowskich dachów i wież, ujęta od ulicy Basztowej, a także wykorzystana na okładce, emblematyczna fotografia hejnalisty na Wieży Mariackiej...

Odkryciem dla mnie były pochodzące sprzed I wojny światowej prace Tadeusza Rzący (1868-1928), pioniera fotografii barwnej: wyraźnie upozowane sceny sprzed bronowickich chałup (przed 1910, a więc w niecałą dekadę po weselu Rydla i "Weselu"!) i znacznie swobodniejsze "Kwiaciarki na Rynku" z uchwyconymi w ruchu postaciami dwóch wybierających kwiaty dam - co za kapelusze! Niezwykły "Ogród na posesji w rejonie dawnego placu Latarnia" każe pamiętać zarówno o lekcji impresjonizmu, jak i o niektórych wierszach Marii z Kossaków Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Przecież plac Latarnia to dzisiejszy plac Kossaka i tak właśnie mogło kiedyś wyglądać zrujnowane dziś doszczętnie otoczenie równie zrujnowanej Kossakówki...

Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Bywalcy niezliczonych knajp, które zajmują dziś partery i piwnice wszystkich niemal kamienic przy Gołębiej i Brackiej, ze zdumieniem oglądać będą zdjęcia Franciszka Kleina, na których te ulice (w roku 1913) są nadzwyczaj spokojne, nobliwie mieszczańskie i cokolwiek ponure. Na placu Szczepańskim, zajętym dziś przez parking, królował za to wtedy targ, sportretowany w kilku dynamicznych ujęciach przez anonimowego kronikarza. Tropiciele zmian w pejzażu Krakowa wypatrzą elementy, które z niego zniknęły: neogotycką rogatkę dzielącą w połowie ulicę Rakowicką, Cypel Dębnicki naprzeciw Wawelu z okazałą willą Rożnowskich, a na samym Wawelu - budynki kuchni i stajni królewskich, przebudowane za gubernatora Franka na okazały gmach, dzięki czemu w mateczniku polskości znalazł się pomnik architektury czasów nazizmu. Miłośnicy literatury dowiedzą się ze zdjęć Michała Affanasowicza, że w dniu powtórnego pogrzebu Juliusza Słowackiego, 28 czerwca 1927 roku, padał rzęsisty deszcz.

I na koniec wydarzenie uwiecznione na kliszy przez bardzo wtedy młodego Adama Karasia (1896-1986), którego atelier przy ul. Szewskiej zlikwidowano całkiem niedawno, postać barwną i nietuzinkową, przyjaciela Piwnicy pod Baranami. Na razie jednak o żadnej Piwnicy nikomu się nie śniło: mamy rok 1916 i Józef Piłsudski wchodzi na wzgórze wawelskie, by wziąć udział w Mszy odprawionej w Katedrze z okazji ogłoszenia Aktu 5 Listopada. U progu niepodległości czas zatrzymał się na chwilę, wszystko jeszcze jest możliwe... (Wydawnictwo Bosz, Olszanica 2006, s. 216. Wstęp: Jacek Purchla, wprowadzenie, podpisy i koncepcja wyboru zdjęć: Magdalena Skrejko, projekt graficzny: Władysław Pluta. Teksty i podpisy także w tłumaczeniu angielskim.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2006